30 stycznia 2012

Recenzja: Sean Paul - Tomahawk Technique

Sean Paul to 40-letni Jamajczyk, który w Polsce znany jest głównie z numerów Get Busy i We Be Burnin. Jednak na nich jego twórczość się nie kończy, gdyż w trakcie swojej 16-letniej kariery wydał 4 płyty, z których wylansował znacznie więcej singli. Ponadto, można go usłyszeć u boku znanych gwiazd tj. Beyonce, Busta Rhymes czy Kardinal Offishall, jak ktoś więc nie słyszał o tym panu to oznacza, że kompletnie nie interesuje tym, co się dzieje w radio. Od paru dni na itunes da się nabyć jego piąte już dzieło. Zaciekawiło mnie, ile hiciorków na nim znajdę.

Mam na myśli oczywiście Tomahawk Technique, czyli kolejny longplay wypuszczony przez stajnię Atlantic Records. Podstawowo składa się z 12 (+1 bonus track) kawałków będących połączeniem dancehallowego tempa, rapopolowych melodii oraz wokalu żywcem wziętego z muzyki reggae - innymi słowy mieszanki standardowej dla Sean Paula. Brzmi intrygująco oraz przebojowo, nie da się ukryć. Aczkolwiek w praktyce szału nie ma.

29 stycznia 2012

Recenzja: Anthony Green - Beautiful Things

Osoby śledzące największe koncerny muzyczne zapewne słyszały o Anthony'm Green'ie, podopiecznym Photo Finish Records. Jest to amerykański tekściarz, wokalista grupy Circa Survive oraz były członek Zolof the Rock and Roll Destroyer i Saosin, z którymi współpracował na początku swojej kariery wykonując przeróżne odmiany rocka: od post-hardcore aż po poprock. Ostatnio pracuje również solo i owocami tego są dwa dotychczas wydane płyty - Avalon z ‘08 i drugi, który światło dzienne ujrzał całkiem niedawno. Teraz właśnie o nim.


Na świeżutkim Beautiful Things w wersji podstawowej usłyszymy 13 numerów ocierających się o klimaty tak delikatnego folk-rocka, że można powiedzieć, iż w dużej mierze podchodzą pod pop. Gdy przesłuchałem ten longplay po raz pierwszy, to nie ukrywam, że miałem co do niego mieszane uczucia - niby nie wywołał we mnie skrajnych emocji, jednak z drugiej strony wydawało mi się, że w jego prostocie (o której poniżej) jest coś intrygującego. Aczkolwiek z każdym kolejnym odsłuchem, poziom mojego zainteresowania drastycznie spadał. Zacznę od początku:

24 stycznia 2012

Recenzja: The Big Pink - Future This

Dzisiaj mowa o kolejnym zespole zajmującym się rockową alternatywą. Nosi on nazwę The Big Pink i tworzy go dwójka przyjaciół: Robbie Furze oraz Milo Cordel, którzy grają ze sobą od ponad 5 lat. Przez ten czas wylansowali jedną długogrającą płytę, która została ciepło przyjęta przez środowisko muzyczne - nie ma się co dziwić, w końcu to Brytyjczycy, a kto jak kto, ale oni znają się na rockowych eksperymentach. Teraz owa grupa powraca z czymś nowym i najwyższy czas to zbadać.


Krążek wydany przez 4AD nazywa się Future This i wraz z bonus trackiem zawiera 12 utworów utrzymanych w rockowo-elektronicznej konwencji. Warto dodać - stosunkowo dobrych utworów. Przede wszystkim dlatego, że tworzy je mieszanina klimatów charakterystycznych dla grup przekroju Coldplay czy Kasabian oraz szczypta własnej kreatywności. Jednak czy to wystarczy, by stały się one przebojami? No nie do końca. Już tłumaczę:

15 stycznia 2012

Recenzja: SafetySuit - These Times

SafetySuit to amerykański band, który stosunkowo szybko pnie się ku górze - najpierw była to lokalna grupa, jednak z biegiem czasu stawała się coraz bardziej popularna i zauważona przez osoby z branży muzycznej zaczęła z ich pomocą nagrywać studyjne EP'ki. Następnie, po podpisaniu kontraktu z Universal Music, wydała pierwszy długogrający materiał, który mimo iż był ponadprzeciętny, nie został doceniony przez radiową publikę. Teraz, po 4 latach produkcyjnej posuchy, zespół powraca z nową płytą. I dzisiaj się o niej rozpiszę.


Najnowsze dzieło SafetySuit zwie się These Times i podobnie jak debiutancki Life Left to Go zawiera 12 różno-rockowych tracków z niewielką szczyptą popu, inspirowanych, jak przyznaje sam zespół, twórczością U2. Jednak nie jest to zrzynanie ze sprawdzonego patentu, bo podobieństw jest stosunkowo niewiele i większość z nich przejawia się prędzej w klimacie aniżeli samych dźwiękach. Całokształt prezentuje się więc w miarę ciekawie, solidnie oraz wciągająco. Czyli tak jak zapowiadano.

10 stycznia 2012

Recenzja: Afromental - The B.O.M.B.

Łozo, Tomson, Śniady, Torresiwo, Baron, Lajan i Dziamas, czyli Afromental to olsztyńska formacja, która podczas swojej 8-letniej działalności wydała 2 całkiem niezłe albumy. To głównie dzięki nim stali się znani w całym kraju zdobywając wiele prestiżowych wyróżnień, m.in. tytuł 'Zespół Roku' stacji Viva Polska oraz 'Artysta bez granic' TVP Polonia. Teraz, ponad dwa lata od premiery ostatniej płyty, panowie prezentują nam coś świeżego. Nowy materiał daje radę?


Mówiąc o gatunku muzycznym, w którym utrzymana jest cała płyta, bardzo trudno jest rzucić jakieś ogólne hasło, jedną kategorię. W końcu na wypuszczonym w połowie listopada The B.O.M.B. spotkamy mieszankę wielu różnorakich stylów począwszy od rapcore'u przez rocka, rnb, na 'typowym' popie skończywszy - oczywiście wszystko zabarwione znacznymi wpływami funku. W wersji podstawowej dostajemy 15 takich właśnie kawałków oferujących w sumie godzinę rozrywki. Może nie wyborowej, bo do perfekcji brakuje bardzo dużo, ale na pewno też nie najgorszej.