Dawno, dawno temu, za
górami, za lasami odbyła się IV edycja programu Mam Talent. Zwycięską trójcę,
czyli Kacpra, Piotra i Martę zapewne kojarzycie, w końcu pewnym czasem byli mocno promowani. A pamiętacie Lenę Romul? To ta od saksofonu, która w finale
uplasowała się na 9 pozycji. Jest zdobywczynią wielu prestiżowych nagród i
wyróżnień, głównie za projekty jazzopodobne. Nic dziwnego, przecież wokół
takich klimatów obracała się jej edukacja w prestiżowych szkołach muzycznych. Jednak debiutancki album, jak sama przyznaje, z jazzem ma niewiele wspólnego. W takim
razie sprawdźmy, co to właściwie jest.
Przede wszystkim w uszy rzuca się spora liczba eksperymentów. W zależności od projektu (wydawnictwo dwuczęściowe) posłuchamy sobie mieszanki popu, rocka, elektroniki i, od biedy, trip hopu (Industrialnie) lub harmonijnego folku połączonego z jazzem i baroque popem (Instynktownie). Jak widać, są to dwa różne światy, zwiastujące kawał solidnej alternatywy. Lecz czy aby na pewno jest się czym podniecać?