Dziwnie byłoby nie wspomnieć o nowej płycie Eminema. Chociaż nie jestem zagorzałym
fanem jego twórczości, to wobec TMMLP2 miałem spore oczekiwania – tytuł
zobowiązuje. Poza tym dobrze wiedziałem, że Em nie odważyłby się zaserwować
swoim wielbicielom byle czego. Jednak z drugiej strony zastanawiałem się, co tak
właściwie może nam zaoferować. Kanye błyszczy kreatywnością, Cudi & Drake
klimatem, w przypadku Tech N9ne’a miażdży flow połączone z (na ogół) mrocznymi
melodiami. A Marshall? Zwykle w grę wchodziła charyzma i dobre teksty. Jednak czy
teraz też tak będzie?
Warto zaznaczyć, że za produkcję The Marshall Mathers LP 2 odpowiada nie byle kto. Opiekę nad
podkładem sprawowała sama śmietanka branży, czyli m.in. Dr. Dre, Rick Rubin i Alex da
Kid - osoby nie pierwszy raz współpracujące z Eminemem. Efektem ich współpracy
jest 21 tracków, które mimo że utrzymane są w konwencji hip hopu, prezentują
całkowicie odmienne klimaty. Zazwyczaj uznaję to za ogromny plus, bo mało co jest
tak ważne w muzyce jak zróżnicowanie. Niemniej tym razem nie do końca jestem
przekonany do tego rozwiązania.