1. Axis
2. Bolshy
3. Love is a bourgeois construct
4. Fluorescent
5. Inside a dream
6. The last to die
7. Shouting in the evening
8. Thursday (featuring Example)
9. Vocal
Rok temu pisałem o Elysium – jedenastym długogrającym przedsięwzięciu
angielskiej grupy Pet Shop Boys, która powróciła po trzech latach nieobecności.
Oczekiwania wobec produkcji może i były wysokie, tym niemniej większość fanów
liczyła się z faktem, że ostatnio panowie nie nagrywają tak szałowych krążków
jak kiedyś. Sam album, pomimo całkiem dobrego brzmienia, nie zrobił na mnie
piorunującego wrażenia. W związku z tym zabierając się za jego następcę nastawiłem się
na podobną jakość. A tu takie miłe zaskoczenie.
Na Electricu
usłyszymy 9 kompozycji przybliżających nam klimaty synth-popu, czyli tego, co
duet serwuje nam od początku swojej kariery. Poza samą formacją, za doszlifowanie
dźwięków odpowiada doświadczony producent i wielki fan petszopbojsów, Stuart Price. Ich
współpraca poskutkowała powstaniem nagrań pełnych nowoczesnego brzmienia, które
oddziałują na słuchacza znacznie intensywniej niż stonowany poprzednik. Sprawdźmy, co dokładnie może nas tu porwać.
Dzięki podkręceniu tempa i dorzuceniu wielu modnych
elementów, materiał nie podziela subtelności Elysium. Brzmienia są o wiele
odważniejsze, co pozytywnie przełożyło się ich przebojowość i w rezultacie
sprawiło, że poszczególne tracki zapadają w pamięć już po pierwszym odsłuchu. A
po kolejnych wciąż nie tracą uroku. W dużym stopniu jest to zasługą
zróżnicowania klimatów. Mamy do czynienia wyłącznie z elektroniką, to fakt.
Jednak w tej elektronice zawierają się między innymi klubowe wymiatacze (Vocal), pozycje brudne i poszarpane (Shouting in the Evening) oraz
dynamiczne, ale jednocześnie lajtowe melodie (Thursday). Tak więc ciągle coś podtrzymuje uwagę
słuchacza. Warto pamiętać, że chęć dostosowania się do współczesnego odbiorcy nie spowodowała zerwania z dotychczasowym, charakterystycznym stylem zespołu, wobec czego Electric wciąż może pochwalić się przeżywającymi swoją drugą młodość motywami z lat 80. Tego
typu mieszanka naprawdę wciąga. I chociaż nie jest super oryginalna, to bynajmniej nie zalatuje dorobkiem Daft Punk, jak to przyjęło się pisać w tych całych internetach. Co najwyżej niemiecką grupą Kraftwerk, ale i tak zapewne mało kto to wyłapie.
Lirycznie jest tak, jak w krążkach elektronicznych być powinno. Czyli optymalnie. Pisząc jak najkrócej, zazwyczaj słuchamy o kwestiach związanych z miłością, czasami też z imprezami, tańcem itd. Mało skomplikowane, zarówno pod kątem formy jak i treści. Nie ma sensu drążyć tematu.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
8 komentarze:
Świetni są! Melodia przypominają zespoły z przełomu lat 80, 90 :)
Mega zaskoczenie i zdecydowanie lepsza płyta od poprzedniczki.
No to ja jestem inaczej skonstruowany, słucham PSB od początku a ta płyta jest dla mnie niesłuchalna... Zespół przez lata był w różnej formie, ale żadna z płyt nie bolała. A tu bolą uszy - a produkcji jakiejkolwiek to ja tam nie słyszę, niechlujnie i na szybko zrobione, płyta sprawia wrażenie zgranej przez midi z jednego archaicznego klawisza z dogranymi w domu na amatorskim mikrofonie wokalami. Co do kompozycji się nie wypowiadam bo nie jestem w stanie wysłuchać żadnego (!) utworu do końca... NIESTETY. :(
Ja też przesłuchałem tą płytę - zgadzam się z wypowiedzią ANONIMOWY z 26.07.13 . Muzyka ta nie ma nic wspólnego z ich utworami z lat 80-tych lub początkiem 90-tych , z konstrukcjami muzycznymi tamtego okresu . Ponieważ wychowałem się w latach osiemdziesiątych , więc wiem co mówię.
Bardzo uboga , płytka warstwa muzyczna , rzeczywiście jakby nagrana na prostym midi w garażu . Dziwię się , że zespół po raz kolejny wkracza na ścieżkę muzyczną typu Depehe Mode lub Kraftwerk . Mam wrażenie , że zespół od lat stracił już swój charakter . Pewnie jest to celowe posunięcie marketingowe aby dotrzeć do nowego pokolenia konsumentów - widać moje (znające ten zespół z lat 80 i 90-tych) jest już uważane za powoli wymierające !Szkoda - czekam już 20 lat na to , że tego typu zespoły powrócą do swych korzeni ale w odświeżonym brzmieniu i pomyśle - a nie robią takich nagłych zwrotów w brzmieniu muzyki-kto tego słucha ?
Ludzie. Świat poszedł do przodu. PSB nie będzie już brzmiało jak kilka dekad temu. Oni się rozwijają jako artyści, śledzą nowe nurty i brzmienia, z pewnością czymś się też inspirują. Są bardziej do przodu niż niektórzy twardogłowi fani. Nie nagrają już synth popowej płyty w czasach gdy na parkietach króluje electro, glitch czy dubstep itp. Ochłońcie albo sięgnijcie lepiej po przeboje Marka Sierockiego.
@Anonimowy 13 sierpnia 2013 12:05
Nie zmienia to faktu że płyta jest beznadziejna. Kompozycje są tak płytkie i nieciekawe że słuchanie jest dla mnie katorgą. Tak jak ktoś wyżej wspomniał, nie jestem w stanie przesłuchać ani jednego kawałka do końca. Polecam za to płytę "yes", która ma "to coś" co chłopcy mieli jeszcze w latach 90.
A ja podpisuje się pod recenzją - po wysłuchaniu całości napisałbym podobną. Namawiam Anonimowego (26.09) by tego dokonał przed udzielaniem wypowiedzi na forum. Kawałki są i owszem dość proste w formie, ale osobiście "złapało" mnie to brzmienie, bo z jednej strony brzmi nieco analogowo (jak z zajeżdżonej kasety), a z drugiej łapie wszystkie modne aktualnie efekty - przy czym PSB zrobiło to z rewelacyjnym wyczuciem.
To pozwala dla rozrywki słuchać i osobom z bardziej alternatywnym uchem. PSB liczyło się w moim muzycznym rozwoju na samym ich początku i nie ukrywam, że dla mnie tam zostali (do tej płyty), bo tu taka miła niespodzianka... Wg mnie dzięki odświeżeniu brzmienia i pójściu droga rozwoju... znów trochę zarobią ;-)
Znów są muzycznie atrakcyjni.
Płyta świetnie nadaje się do samochodu.
Może jako suplement skojarzenia (w końcu już wszystko było ;-)
Fluorescent -> Visage "Fade to Gray"
Thursday -> "Thursday, Friday, Sat, Sun" pobrzmiewa PSB Opportunity
Voice -> elementy U96 "Das boot"
no i wszechobecny Kraftwerk
Prześlij komentarz