27 czerwca 2012

Recenzja: Maroon 5 - Overexposed

Kariera tego zespołu rozpoczęła się w 1994r., gdy to czwórka przyjaciół ze szkoły średniej założyła zespół o nazwie Kara's Flowers. Po podpisaniu umowy z wytwórnią, wydano ich debiutancki album, który nie odniósł większego sukcesu. Dopiero po zwerbowaniu Jamesa Valentina, zerwano kontrakt z Reprise Records i zmieniono nazwę na Maroon 5 (Maroon było już zajęte). Następnie wypuszczono płytę Songs About Jane, z której pochodzi hit This Love – to właśnie on odpowiada za międzynarodowy sukces grupy. 2 lata po wydaniu ostatniej produkcji, światło dzienne ujrzało ich najnowsze dziecko. Pora mu się przyjrzeć.

Jak z pewnością wiele osób zauważyło, muzyka Maroon 5 uległa ostatnimi czasy sporym zmianom, które są widoczne również na Overexposed. W jego najuboższej wersji, znajduje się 12 numerów, przy których band całkowicie poszedł w radiową skrajność, rezygnując z jakichkolwiek rockowych brzmień, które swoim czasem były dla niego charakterystyczne. Bez nich, kawałki są o wiele uboższe i mimo iż wciąż (pozornie) hitowe, to bardzo słabe.

25 czerwca 2012

Recenzja: Linkin Park - Living Things

W 1996 roku, trójka przyjaciół postanowiła wejść w muzyczny biznes, zakładając kapelę Xero, do której zrekrutowali dodatkowych muzyków. Początkowo żadna wytwórnia nie była zainteresowana wydawaniem ich muzyki, do tego pojawiły się problemy z prawami autorskimi do nazwy zespołu. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie, gdy M. Wakefielda zastąpił inny wokalista, Chester. Dopiero wtedy wybrano ostateczną nazwę oraz podpisano kontrakt z Warner Bros.. Od tego czasu, Linkin Park nagrał 4 LP’e, parę kolaboracji oraz EP’ek, z których w sumie pochodzą 24 single. Tymczasem dziś zgłębimy się w ich najnowszy materiał, wydany w Polsce 25 VI.

Mowa naturalnie o Living Things, czyli siódmej pozycji ufundowanej przez Warner Bros. Records. Znajduje się na niej 12 kompozycji, które, jak zwykle, są reprezentantami hybrydy ostrzejszego rocka, elektroniki i sporadycznie rapu, z którą grupa obcuje od początku swojej kariery. Całość została wyprodukowana przez Ricka Rubina (RHCP, Slayer, Adele) oraz członka bandu, Mike’a Shinodę. Efekt? Jest całkiem nieźle, jakkolwiek, w zestawieniu ze wcześniejszymi dokonaniami, wcale nierewelacyjnie.

23 czerwca 2012

Recenzja: Justin Bieber - Believe

Dawno, dawno temu był sobie słodki chłopczyk, który wrzucał do sieci autorskie covery znanych utworów. Dzięki dziecinnej charyzmie i ponadprzeciętnemu wokalowi, zyskał ogromną popularność, aż w końcu zauważył go obecny manager, który po zapoznaniu go z Usherem, jego późniejszym artystycznym mentorem, doprowadzi do podpisania kontraktu z Island Records. Na jego mocy, wydał on EP'kę, następnie jej długogrającą kontynuację oraz album ze świątecznymi przebojami. Niedawno do jego dyskografii dołączyło nowe wydawnictwo. O kim mowa? Oczywiście o Justinie.

18-letni Bieber nazwał swój świeżutki krążek Believe i w wersji standardowej (uboższej od deluxe o 3 kawałki) zapełnił go 13 różnymi jakościowo propozycjami z gatunku pop, rnb i dance. Brzmi znajomo? Powinno, bo w dokładnie takiej samej konwencji utrzymana jest płyta z ostatniej recenzji, Looking 4 Myself. Szkoda, że tutejsza odsłona jest o wiele słabsza.

21 czerwca 2012

Recenzja: Usher - Looking 4 Myself

Usher jest jednym z wykonawców, którzy lubią swoim mało męskim głosem zabierać się za soul/rnb, porządnie rapować do produkcji typowo hip-hopowych oraz bawić się w niezbyt ciekawy clubbing, co zwykle nie wychodzi im zbyt dobrze. Ma on na koncie 6 różnorakich jakościowo krążków, na których współpracował ze samą śmietanką branży, również stając się ważną postacią na rynku muzyki pop - popularność przyniosły mu głównie numery U Got It Bad, Burn i Yeah!. Tym razem, do moich rąk trafił jego najnowszy album, wydany, tak dla odmiany, przez RCA Records - pora rzucić na niego uchem.

Looking 4 Myself jest dziełem, które w wersji deluxe zawiera 18 utworów utrzymanych w popularnych dla tego typu wokalistów stylach, jakimi są wspomniane we wstępie soul, rnb, hip-hop oraz dance. Jeszcze do niedawna byłem pewny, że jak Usher wyda płytę, to będzie to ociekająca plastikiem tandeta przekroju Taio Cruza, bądź też gorsza wersja Nicki Minaj. Ostatnią rzeczą, jakiej spodziewałbym się po nim, jest to, że będzie w stanie zachować gatunkową równowagę - i nie pokusi się o oklepany syf nadający się na wiejskie potańcówki. Na kolana może nie powala, co jednak nie zmienia faktu, że jest pozytywnym zaskoczeniem.

17 czerwca 2012

Recenzja: Amy Macdonald - Life in a Beautiful Light

Na to, że Amy będzie artystką godną zapamiętania, wpadłem już w 2008 roku, gdy to w niemalże całej Europie ukazał się jej debiutancki krążek 'This Is The Life', z którego pochodzą m.in. This Is The Life czy Mr Rock & Roll, które swoim czasem były dosyć intensywnie promowane w naszym kraju. Ponad dwa lata po wydaniu tego cudeńka, Szkotka wypuściła kolejny, zdecydowanie mniej hitowy LP - A Curious Thing, który zarówno jakością jak i popularnością nie umywał się do swojego poprzednika. Z kolei dzisiaj omówimy sobie jej najnowsze, już trzecie podejście - przekonajmy się, w jakiej formie jest panna Macdonald.

Life in a Beautiful Light - tak nazwano świeżutki, drugi spod szyldu Mercury Records materiał 24-letniej wokalistki Amy Macdonald. Podstawowo, posłuchamy sobie 12 kawałków z pogranicza soft rocka, folku oraz muzyki popularnej, które poza tym, że są sympatyczne i łatwe w odbiorze, to o dziwo nie nudzą. Co w tym dziwnego? O tym w rozwinięciu.

11 czerwca 2012

Recenzja: Gossip - A Joyful Noise

Gossip to amerykańskie trio założone w 1999 roku. Chociaż ma ono na swoim koncie aż 4 całkiem niezłe krążki, na rozwój komercyjnej kariery wpłynął dopiero trzeci - Standing in the Way of Control z 2006 roku. Ponadto, w międzyczasie ukazały się też 4 niemniej ciekawe EP'ki, jednak one również nie cieszyły się większym zainteresowaniem - a szkoda, bo zarówno krótsze, jak i te długogrające albumy są naprawdę solidne. Następnie nadeszła pora na Music for Men, z którego najgłośniejszym numerem został Heavy Cross. W maju światło dzienne ujrzała ich najnowsza produkcja - najwyższy czas wziąć ją na warsztat.

Wydawnictwo nazwane A Joyful Noise to 11 nagrań stanowiących chwytliwą mieszankę rocka z synthpopowymi brzmieniami oraz alternatywną wersją muzyki dance, która owocuje porządnym materiałem, trwającym w sumie ok. 45 minut. I jak wrażenia? Dobrze - kolejna płyta z potencjałem. Prawie dużym.

7 czerwca 2012

Recenzja: Alexandra Burke - Heartbreak on Hold

Alexandra jest jedną z wielu wokalistek wypromowanych przez X-Factora. To właśnie ona w piątej edycji zdobyła największą ilość głosów, wygrywając tym samym przepustkę do kariery. Niewiele ponad rok po tym fakcie, na sklepowych półkach pojawił się jej debiut 'Overcome', składający się z wielu przyjemnych, popowych nagrań, które chociaż nie były mistrzostwem świata, zapewniały rozrywkę na ciekawym poziomie. Nie było więc niczego dziwnego w fakcie, że wiele osób z niecierpliwością czekało na jej nowe, wydane na początku czerwca dzieło. Ja już je przesłuchałem i dzisiaj się o nim rozpiszę.

W skład omawianego Heartbreak on Hold wchodzi 12 tracków będących przedstawicielami nurtu eurodance, często wspieranego przez jeszcze bardziej electropopowe brzmienia, o których jakości mówi nawet okładka. Spójrzcie na nią - co widzicie? Ja widzę cukierkowy, pseudoklubowy plastik. No, to już wiemy, czego możemy się tu spodziewać. Jednak żeby nie być gołosłownym, przeanalizuję najważniejsze elementy płyty.

1 czerwca 2012

Recenzja: Scissor Sisters - Magic Hour

Kolejny band, którym się zajmę, zwie się Scissor Sisters i w jego skład wchodzi pięcioro muzyków, którzy grają ze sobą od ponad 11 lat. Na ich dorobek artystyczny składają się 3 albumy, z których pochodzi w sumie 14 singli. Największą popularność przyniosły im tracki tj. Fire With Fire i Laura, które swoim czasem nieźle namieszały na różnych listach przebojów. Dotychczas, ich dyskografię zamykał LP Night Work z 2010 roku, jednak w ostatnim czasie, amerykańska grupa szarpnęła się na nowy materiał, wydany, tak dla odmiany, przez Casablanca Records. I to właśnie on jest gwiazdą dzisiejszego wpisu.

Na Magic Hour w rozszerzeniu spotkamy 15 utworów utrzymanych w charakterystycznym dla grupy klimacie glam rocka wzbogaconego potężnymi ilościami elektroniki. Lub na odwrót. W każdym razie, są to propozycje po brzegi wypełnione pozytywną energią i mimo iż do perfekcji brakuje im bardzo dużo, to bez wątpienia są warte uwagi. Szczegóły poniżej.