31 października 2011

Recenzja: Kelly Clarkson - Stronger

Kelly to jedno z najbardziej wyrazistych dzieci American Idol - wygrana w pierwszej edycji tego programu otworzyła jej bramę do kariery, w efekcie czego, mimo iż ma dopiero 29 lat, na jej koncie znajdują się 4 lepsze i gorsze płyty oraz paręnaście filmów. Szczerze, marna z niej aktorka. Natomiast dużo lepiej wypada śpiewając - jednak z biegiem czasu wiele osób o tym zapomniało, dlatego w pełni zmotywowana do pracy wokalistka postanowiła o sobie przypomnieć.



Najnowszy, piąty album studyjny amerykańskiej piosenkarki Kelly Clarkson nosi nazwę Stronger i został wydany przez wytwórnię RCA Records (grupa SONY). W wersji deluxe można usłyszeć 17 całkiem niezłych tracków z gatunku radiowego poprocka (chociaż bardziej rockpopu), czyli zarówno szybszych, ostrzejszych brzmień, jak i delikatniejszych ballad, które razem tworzą bardzo bogatą mieszankę hitów zapewniających ponad godzinę rozrywki. Może nie wyjątkowo wyrafinowanej, ale z pewnością przyjemnej.

24 października 2011

Recenzja: Coldplay - Mylo Xyloto

Chris, Will, Johnny oraz Guy, czyli Coldplay to brytyjski zespół tworzący muzykę zwaną rockiem alternatywnym. W swojej ponad 15-letniej karierze nagrali 4 znakomite krążki utrzymane w takim właśnie klimacie - i nie ma co ukrywać, to był strzał w dziesiątkę. Teraz, 3 lata po wydaniu ostatniego 'Viva la Vida or Death and All His Friends', panowie postanowili o sobie przypomnieć i pokazali światu swój najnowszy materiał. Początkowo obawiałem się, że goście powoli się wypalają - po przesłuchaniu całości zmieniłem zdanie.


W jednym z wywiadów wokalista zespołu, Chris Martin wyznał, że najnowszy krążek grupy Coldplay został nazwany Mylo Xyloto tylko dlatego, że 'fajnie to wygląda', a nie oznacza kompletnie nic - dosyć oryginalne posunięcie. A teraz do rzeczy: wydawnictwo zawiera 14 przyjemnych, magicznych tracków z gatunku rocka alternatywnego, których jakość nie szczególnie odstaje od poprzednich dokonań zespołu - tak samo wciągają (no, poza paroma wyjątkami) i cieszą. Jak widać, panom kreatywności nie brakuje.

15 października 2011

Recenzja: Evanescence - Evanescence

Charakterystyczny, kobiecy wokal rozbrzmiewający pośród mocnych gitarowych brzmień sprawił, że Evanescence znalazł uznanie wśród nawet bardzo wybrednych słuchaczy. W połowie 2009 roku rozpoczęły się prace nad kolejnym albumem, na który przyszło nam czekać dwa kolejne lata - trwały one tak długo, ponieważ Lee nie była do końca zdecydowana ani na producenta, ani na materiał, który chciała pokazać światu. Mimo burzliwych zmian w składzie, dominująca Amy Lee postanowiła zostać w bezpiecznej skorupie starego stylu. No i jak?


Jakże oryginalnie nazwano trzecie wydawnictwo amerykańskiego zespołu Evanescence - Evanescence.  Miało ono swoją premierę 11 października i zostało wydane przez wytwórnię Wind-up Records. Znajdziemy na nim 12 (+ 4 bonusy) piosenek, które niewiele różnią się od siebie. Pewnie z tego względu, że robione są według jednego schematu. Nie zachwycają niczym szczególnym, niczym też nie drażnią. Po prostu są.

14 października 2011

Recenzja: Joe Jonas - Fastlife

Joe Jonas to, podobnie jak Demi Lovato, jedna z głównych gwiazdek disneyowego Camp Rocka, gdzie udziela się głównie ze swoimi dwoma braćmi tworząc grupę Jonas Brothers. Grają oni głównie brzmienia łączące ze sobą elementy rocka oraz popu, podbijając tym samym serca miliona nastolatek, którym taka muzyka wpadła w ucho. Teraz Joe próbuje swoich sił w klimatach typowo popowych - bez rocka oraz swoich braci. Radzi sobie jakoś? Jakoś...



O czym mowa? Oczywiście o Fastlife, czyli debiutanckiej płycie 22-letniego Amerykanina Joe Jonas'a będącego jednym z podopiecznych wydawnictwa Hollywood Records. Omawiany materiał składa się z 11 (electro)popowych tracków wzbogacanych niewielkimi elementami muzyki rnb. Jest przyjemnie i nowocześnie, lecz niestety bez rewelacji – ot, takie przyzwoite średniaki.

10 października 2011

Recenzja: James Morrison - The Awakening

Podczas swojej 5-letniej kariery wydał 2 niezłe krążki, które mimo iż nie wniosły do gatunku zbyt wielu nowości okazały się bardzo przyjemne i chwytliwe - dlatego odniosły sukces (szczególnie ten pierwszy: Undiscovered z 2006 roku). Teraz, po 3 latach posuchy brytyjski wokalista i kompozytor James Morrison powraca z nowym wydawnictwem. Przebija poprzednie? Nie sądzę, w końcu to ten sam poziom.



Owe najnowsze dzieło wydane przez Island Records nazywa się The Awakening i wersji podstawowej zawiera 13 miłych dla ucha, lecz mało zjawiskowych numerów utrzymanych w klimatach popo-rocko-folku z elementami soulu. Nie powiem, są całkiem dobre ale nie wybijają się niczym szczególnym – poza przyjemnie wciągającą atmosferą, która jest największym atutem płyty.

6 października 2011

Recenzja: Lights - Siberia

Słyszeliście kiedyś o wokalistce Lights? No właśnie, ja też nie. Zasadniczo nie jest specjalnie znana i już nawet nie chodzi mi wyłącznie o Polskę (chyba, że jedynie w nielicznych kręgach) tylko o ogół - jej kariera zaczęła się i, jak na razie, ogranicza jedynie do Kanady (i częściowo USA), czyli kraju z którego pochodzi. Co prawda ma dopiero 24 lata i wszystko jeszcze przed nią ale z rodzajem muzyki, który wykonuje trudno się wybić. Szczególnie, jak ma się tak mało do zaprezentowania.


Siberia, tak się zwie jej drugi solowy album wydany przez Lights Music i podobnie jak poprzednim razem jest to bardzo specyficzny 'brudny' pop elektroniczny, który dodatkowo wzbogacany jest dupstepowymi inspiracjami. Do przesłuchania dostajemy 14 numerów utrzymanych w takim właśnie klimacie. I jak? Szczerze – jak dla mnie za dużo udziwnień.

2 października 2011

Recenzja: J. Cole - Cole World: The Slideline Story

O tym 26-letnim amerykańskim raperze słyszy się już od dłuższego czasu, głównie za sprawą głośnych featuringów u boku najlepszych celebrytów oraz masy wydanych mixtape'ów i EP'ek, które w odpowiednich kręgach uchodzą za naprawdę dobre. Jak widać jego kariera nabiera rozmachu, w dodatku posiada doświadczenie oraz jest już dosyć znany - nadszedł więc czas na wydanie większego materiału.



Debiutancki (patrząc na to ile się napracował wcześniej  to to brzmi minimum śmiesznie) krążek J. Cole'a nosi nazwę Cole World: The Slideline Story i został wydany przez wytwórnię Roc Nation zajmującą się przede wszystkim porządnym rapem i rnb, która jako jedna z niewielu utrzymuje jakiś poziom. W jego skład wchodzi 18 tracków stanowiących klimaty ciekawego, wpadającego w ucho (chociaż nie taka jest jego rola) rapu. Bardzo atrakcyjna propozycja, którą warto przesłuchać..