25 maja 2013

Recenzja: French Montana - Excuse My French

Z Frencha Montany żaden świeżak. Chociaż dzisiaj opiszę jego debiutancki album, warto pamiętać, że gość ma na koncie ponad dwadzieścia mixtejpów, które wydał w ciągu ostatnich sześciu lat. Co więcej, już od dawna można go usłyszeć w featuringach u boku wielu słynnych postaci, m.in. Ricka Rossa, Akona, Birdmana i Big Seana. W związku z tym, nasz debiutant nie tylko posiada spore doświadczenie, ale również masę wysoko postawionych znajomych. A teraz, czując się w pełni przygotowanym, postanowił zaprezentować nam coś długogrającego. Sprawdźmy, czy jest się czym podniecać.

W ramach wprowadzenia – na Excuse My French składa się 17 nagrań (deluxe) utrzymanych w klimacie eastcoastowego rapu. Jak nietrudno się domyślić, do wyprodukowania pokładu French najął zaprzyjaźnionych raperów/producentów, czyli Diddiego, Ricka Rossa, Lexa Lugera, Reefa etc. Lista osób majstrujących przy dźwiękach jest bardzo długa. A czy przełożyła się na jakość?

23 maja 2013

21 maja 2013

Przegląd Płyt Pominiętych #4 (cz.1)

James Blake - Overgrown

Ilość tracków: 10
Gatunek: elektronika
Label: ATLAS Records/A&M Records/Polydor Records
Single: Retrograde
Na plus: wszystko, a w szczególności Take a Fall For Me (feat. RZA)
Na minus: konsekwentnie, nic
Proponowana ocena: +5/6


Overgrown to elektronika, którą ciężko nazwać beztroską. Tak dla odmiany zaprezentowano nam bardzo subtelne kompozycje - tajemnicze i poniekąd nostalgiczne. Nie ma tu niczego co pasowałoby do klubu, czy na jakiekolwiek imprezy. To spokojna muzyka, idealnie nadająca się na soundtrack pod samotne, chilloutowe wieczory z książką i koniakiem. Ponadto jest o tyle ciekawa, że pomimo kompletnego braku radiowego potencjału, niewiarygodnie wciąga. Wynika to głównie z obecności ciepłych melodii, które nie tylko przyjemnie nastrajają umysł, ale też dostarczają wysublimowanej rozrywki. Co więcej, całość jest niezwykle dopracowana, na tyle spójna, że nie ma potrzeby przeskakiwać pomiędzy utworami. Uruchamiasz tytułowe Overgrown, kończysz dopiero na Our Love Comes Back. Niby ich tempo jest stosunkowo wolne, ale i tak obeszło się bez flegmatycznych elementów mogących znużyć słuchacza. Jak na razie, jest to jedna z najlepszych płyt, jakie słyszałem w tym roku. Gdyby tylko była jeszcze bardziej nowatorska…


19 maja 2013

Recenzja: Daft Punk - Random Access Memories


1. Give Life Back to Music
2. The Game of Love
3. Giorgio by Moroder
4. Within
5. Instant Crush
6. Lose Yourself to Dance
7. Touch
8. Get Lucky
9. Beyond
10. Motherboard
11. Fragments of Time
12. Doin' It Right
13. Contact


Pierwszą rzeczą, która wpada mi do głowy, gdy myślę o francuskim duecie Daft Punk, są ich komiczne hełmy, wyglądające na żywcem wyjęte z Power Rangers. Następnie przechodzę do muzyki. Tutaj moje skojarzenia są o wiele przyjemniejsze. Chociaż nie miałem okazji przesłuchać wszystkich trzech wydanych dotychczas krążków, to znajomość ‘Discovery’ w pełni wystarczyła, bym wiedział, że jest to formacja godna uwagi. Mimo to, był okres, kiedy całkowicie zapomniałem o jej istnieniu i zająłem się innymi przedstawicielami elektroniki. Aż tu nagle pojawia się intensywnie promowany singiel. I to nie byle jaki.

Nie byle jaka okazała się też pozostała dwunastka, która standardowo łączy house z disco i funkiem, odróżniając tym samym twórczość Francuzów od innych tego typu zespołów. Za pomysł oraz brzmienie Random Access Memories odpowiadają, jak przystało na wysokiej klasy producentów, członkowie Daft Punk, czyli Guy-Manuel i Thomas Bangalter, okazjonalnie wspierani przez m.in. Pharrella Williamsa (który udziela się również wokalnie) oraz DJ Falcona. Natomiast dystrybucję + promocję powierzono wytwórniom Daft Life i Columbia Records. Podstawowe informacje mamy już za sobą, teraz przejdźmy do konkretów.

17 maja 2013

Przegląd Płyt Pominiętych #3


Laura Mvula - Sing To The Moon
Ilość tracków: 18 (Deluxe)
Gatunek: soul, pop, od biedy R&B i folk
Label: RCA Victor
Single: SheGreen Garden, That's Alright
Najlepsze momenty: Can't Live With The World, Flying Without You, I Don't Know What The Weather
Najgorsze momenty: czy ja wiem...
Proponowana ocena: 5/6


Laurą zainteresowałem się dzięki BBC Radio 1, gdzie całkiem niedawno intensywnie promowano utwór Green Garden. Wydawnictwo utrzymano głównie w konwencji tego singla, czyli do soulu wykonanego z brytyjskim rozmachem dorzucono elementy popu i gdzieniegdzie jazzu. W praktyce przywodzi to na myśl mieszankę klimatów Emeli Sandé z ostatnią odsłoną Tatiany Okupnik. Podkład w większości składa się z dźwięków pochodzących z szerokiej gamy ‘żywych’ instrumentów – nie tylko oklepanego fortepianu i gitary, ale też, dajmy na to, harfy czy puzonu. Ponadto, za sprawą licznych chórków, kompozycje nabrały nieco ‘orkiestrowego’ charakteru. Na szczęście obeszło się bez patosu, bo całość mimo wszystko chwyta za ucho i prawie wcale nie nudzi. W dużej mierze jest to zasługą zróżnicowanego tempa, ponieważ poza balladami znajdziemy tu garść szybszych motywów, które ułatwiają utrzymanie uwagi na słuchanym materiale. Pisząc prościej, słuchasz i nie masz wrażenia, że ciągle leci to samo. Dlatego słuchasz dalej.