26 marca 2014

Recenzja: Kylie Minogue - Kiss Me Once

1. Into the Blue                       11. Fine
2. Million Miles                       12. Mr. President
3. I Was Gonna Cancel         13. Sleeping with the Enemy
4. Sexy Love
5. Sexercize
6. Feels So Good
7. If Only
8. Lex Sex
9. Kiss Me Once
10. Beautiful

45-letnia Australijka nigdy nie tworzyła wyjątkowo wysublimowanej muzyki. Jej produkcje to w większości czysto radiowy pop, który swoim czasem robił spore zamieszanie w mainstreamowych rozgłośniach. Udawało mu się to głównie dzięki połączeniu dwóch bardzo ważnych cech: chwytliwości oraz wyrazistości. Właśnie to przesądziło o sukcesie tracków takich jak Spinning Around, Can’t Get You Out Of My Head, czy późniejszych The One i Get Outta My Way oraz sprawiło, że Kylie Minogue może cieszyć się ogólnoświatową popularnością – zarówno wśród eskowiczów, jak i fanów bardziej wyrafinowanej muzyki. Jednak po przesłuchaniu jej najnowszego albumu, łatwo dojść do wniosku, że tej drugiej grupie odbiorców może się nie spodobać.

Kiss Me Once jest dwunastą studyjną pozycją w dorobku Kylie Minogue i, podobnie jak poprzednie, pełna jest modnych, radiowych klimatów. Tym razem występują one w formie nowoczesnego electropopu, obfitującego w motywy powtarzające się w twórczości innych popowych artystów, które rządzą w notowaniach list przebojów. Tak więc już na wstępie widać, że zaprezentowana trzynastka nie będzie specjalnie odkrywcza. Ale czy aby na pewno oznacza to, że będzie niewarta uwagi?

16 marca 2014

Recenzja: Kid Cudi - Satellite Flight: The Journey to Mother Moon

1. Destination: Mother Moon
2. Going To the Ceremony
3. Satellite Flight
4. Copernicus Landing
5. Balmain Jeans
6. Too Bad I Have To Destroy You
7. Internal Bleeding
8. In My Dreams 2015
9. Return of the Moon Man (Original Score)
10. Troubled Boy


Lata 2008-2010 to jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Między innymi muzycznie. Dokonałem wtedy wielu wspaniałych odkryć, które ukształtowały moje poczucie muzycznej estetyki. Najważniejszym z nich był materiał Kida Cudiego. Zarówno EP, jak i dwa pierwsze LP’e nasycono sporym ładunkiem emocjonalnym, który w połączeniu z pomysłowymi hip hopowymi bitami oraz charakterystycznym wokalem, poskutkowały muzyką nie do podrobienia, magnetyzującą nostalgicznym klimatem. Niestety na dwóch kolejnych wydawnictwach: WZRD i Indicud, Mescudi stracił na uroku na rzecz elektroniczno-rockowych eksperymentów. Liczyłem, że na nowym podejściu wyrównają się proporcje: nastrojowość – nowatorstwo. Jednak not this time.

Satellite Flight: The Journey to Mother Moon stanowi jeszcze większy ukłon w stronę kreatywnej mieszanki rocka i futurystycznej elektroniki, w której hip hop odgrywa co najwyżej epizodyczną rolę. Podobnie jak ostatnim razem, większość materiału skomponował sam raper, okazjonalnie wspierany osobą Dot da Geniusa – producenta towarzyszącego mu od czasów A Kid Named Cudi. Do dyspozycji oddano nam 10 tracków trwających w sumie niewiele ponad 40 minut. Ilość nie powala. Sprawdźmy, czy jakość jest równie...oszczędna.

11 marca 2014

Recenzja: St. Vincent - St. Vincent

Jakiś czas temu, wracając z uczelni spotkałem starą znajomą, z którą za wszelką cenę staram się unikać rozmów o muzyce. Skrajna miłośniczka Pitbulla, Keshy i innych artystycznych pomyłek, ponadto typ człowieka, który zasypuje ludzi lawiną linków do różnych dziwnych rzeczy.
- Słyszałeś nową płytę St. Vincent? Zajebista jest.
- Nope – i wcale nie miałem zamiaru, ale to już zachowałem dla siebie. Od dłuższego czasu nie ufałem jej poleceniom.
Jednak na zachętę zapuściła mi track Prince Johnny. Wbrew pozorom nie była to półka Pitbulla. Dlatego postanowiłem dać krążkowi szansę. Jak widać, przeżyłem. A oto moje wrażenia.

W ramach wstępu: St. Vincent jest czwartą solową płytą Annie Clark. W wersji podstawowej otrzymaliśmy 11 utworów ukazujących skrzyżowanie noise popu i art rocka, które oferują w sumie 40 minut stosunkowo alternatywnej rozrywki. Ale za to bardzo nierównej.

1 marca 2014

Recenzja: We Will Fail - Verstörung

Jak już kiedyś wspomniałem, lubię dostawać maile od polskich wytworni muzycznych. Zdarza się, że zachęcają mnie do poderżnięcia sobie gardła, zarówno swoją ilością, jak i jakością prezentowanych debiutantów, którzy nagrywają, ale nie za bardzo wiedzą co ani dlaczego. Jednak przebijając się przez raniące serce i uszy śmieci, czasami natrafiam na naprawdę mocny materiał. Taki, jak ten od projektu We Will Fail, za którym stoi Aleksandra Grünholz – warszawski grafik komputerowy. Dla znalezienia takich pozycji warto się poświęcić.



Verstörung to bardzo specyficzne wydawnictwo. Składa się na niego 14 eksperymentalnych tracków, wyprodukowanych wyłącznie przez Olę, a wypuszczonych nakładem Monotype Records. Gdy po raz pierwszy przesłuchałem zaprezentowaną elektronikę, nie wzbudziła we mnie większych emocji. Jednak przy kolejnym podejściu odkryłem, że po prostu źle się za nią zabrałem.