Nosi ono nazwę Elysium
i podobnie jak jego rodzeństwo, jest utrzymane w konwencji typowo
synth-popowej, która, pomimo dużej presji ze strony obecnych trendów, nie
uległa drastycznym zmianom na przełomie ostatnich trzech dekad. Oczywiście ich
styl musiał zostać lekko zmodyfikowany, jednak w tak kosmetyczny sposób, żeby
miłośnicy pierwszych krążków nie czuli się zbytnio zagubieni. Po kilku dniach
analizy 12 tracków, trwających w sumie ok. 50 minut, trzeba przyznać, że starsi
panowie wciąż są w formie.
Przełom lat 80/90 to okres, w którym Pet Shop Boys narobili
wokół siebie największego szumu. Był on spowodowany głównie nowatorskim
charakterem ich nagrań, które w tamtych czasach obfitowały w wiele świeżych
patentów. Z kolejnymi płytami, bywało ich coraz mniej, ale dzięki kreatywnej produkcji,
wciąż wywoływały niemałe emocje. Powiedzmy, że tym razem jest analogicznie. Znajdziemy
tu m.in. dynamiczne kawałki w stylu dance, pełne wyważonych syntezatorów oraz
oldschoolowych melodii, nawiązujących do elektronicznego disco lat 90. Są one
chwytliwe i, jak na tego typu muzykę, stosunkowo lekkostrawne. Nie spotkamy tu
nawet cienia muzycznego plastiku, czyli elementów, które przy regularnym
odsłuchu mogłyby zacząć męczyć. Zamiast tego, efektem ubocznym wynikającym z dużej
liczby odtworzeń, jest po prostu nuda. Z jednej strony to przecież logiczne –
im częściej się czegoś słucha, tym szybciej można się przyzwyczaić. Jednak w
tym przypadku (podobnie jak u Agnes), mała ilość nowych motywów dodatkowo
sprzyja temu zjawisku. Produkcjami, w których najłatwiej to zaobserwować, są
ballady. To właśnie one, pomimo wprowadzania w lekką (dosłownie lekką)
nostalgię, są najmniej świeże. W każdym razie, jak na dzisiejsze standardy, podkład
prezentuje przyzwoity poziom.
Warstwa tekstowa również. Co prawda, sama w sobie nie należy
do wyjątkowo wyrafinowanych, ale w połączeniu z klimatami disco-dance, trzyma
się całkiem nieźle. Poruszane są różne tematy z gatunku ‘o wszystkim i o niczym’, czyli jest troszkę o
związkach (tęsknota, porzucenie, gdybanie), życiowych sukcesach, zmieniającym się
świecie i tak dalej. Nie ma czego interpretować, wszystko zostało przedstawione
w sposób bezpośredni, bez użycia skomplikowanych metafor, symboliki ani innych tego rodzaju bajerów.
W wakacje ukazał się pierwszy singiel promujący owe
wydawnictwo – Winner. Chociaż nie
jest to mistrzostwo świata, to muszę przyznać, że utwór i tak został
niedoceniony przez publikę, nie osiągając kompletnie żadnego sukcesu. A szkoda,
bo miał jakiśtam potencjał. Mam nadzieję, że jego losu nie podzieli druga,
lepsza propozycja – Leaving, która
dopiero debiutuje na listach przebojów. W międzyczasie ukazał się także klip do
nostalgicznego Invisible, który nie
jest lansowany jako ‘zwykły’ singiel. Prawdopodobnie jest to promo.
Poza ostatnią dwójką, warto również rzucić uchem na Ego Music,
Hold On oraz Everything Means Something, które wydają się być najbardziej
wyrazistymi przedstawicielami tej płyty. Reszta, chociaż nie odstaje o nich w
dużym stopniu, to wywołuje znacznie mniejsze emocje, mniej melodii zapada w pamięć. Mimo
to można powiedzieć, że obeszło się bez widocznych/słyszalnych przepaści jakościowych.
Na tle wcześniejszych dokonań zespołu, Elysium wypada optymalnie – nie doprowadza do eargasmu ani, tym
bardziej, nie razi. Gdyby dodano mu więcej innowacji, czegoś, co wybijałoby się
ponad resztę wydawnictw, zapewne zainteresowanie mediów komercyjnych byłoby większe. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że popyt na niego będzie
niewielki i znajdzie nabywców tylko w osobach aktualnych fanów oraz garstce zbłąkanych duszyczek, które przypadkowo na niego natrafią. Czyli powtórzy się sytuacja z 2009 roku. Szkoda, bo pozycja jest warta odsłuchu.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
3 komentarze:
Kilka uwag:
Przede wszystkim warstwa tekstowa to najlepsze ''5 minut'' Neila Tennanta od czasu albumu ''Fundamental'' i całej jego ''b-sidowej'' prozy, którą serwuje nam od niemal 30 lat. Czy według Ciebie nagrania pokroju ''Ego Music'', ''Your Early Stuff', ''Everything Means Something'' i przede wszystkim ''Requiem'' nie należą do wyrafinowanych? Polecam przyjrzeć się im dokładnie z ''papieru''.
Ja absolutnie nie mogę się zgodzić, że płyta jest pozbawiona drugiego dna i ''nie ma tu już nic do interpretowania''.
Nietrafny jest rónież pogląd, że dodanie innowacji wzbudziłoby zainteresowanie mediów komercyjnych. Brzmi to tak, jakbyś uważał, że brak komercyjnego sukcesu albumu jest czymś, co w konsekwencji powoduje spadek jego jakości ;) Płyta jest absolutnie dla fanów - zgadzam się z tym. Dodam jednak, że w 2009 roku album ''Yes'' poprzez swój taneczny charakter odniósł spory sukces o czym świadczy chociażby 30,000 sztuk sprzedanych w pierwszym tygodniu w UK. Jestem też ciekawy co rozumiesz przez brak innowacji i jak je definiujesz. Zespół ma swój charakterystyczny styl, który jest wystarczająco wielowymiarowy, aby przyciągnąć słuchaczy (tych bardziej zainteresowanych). Jest dosyć unikalnym zjawiskiem na rynku pop/dance i obawiam się, że ''wszelkie innowacje'' mogłyby go zniszczyć. Aha - i nie oszukujmy się. Rynek muzyczny, rynek komercyjny oraz listy przebojów to ostatnie miejsca, gdzie słuchacze i dyrektorzy radiostacji, wytwórni szukają w muzyce innowacji ;)
Ogólnie sympatyczna recenzja. Miło, że ktoś pamięta o Pet Shop Boys w Polsce.
Co do tekstu, swojego zdania nie zmienię - jest (dla mnie) całkowicie zwyczajny, jakkolwiek by się za niego nie zabrać.
Z kolei jeżeli chodzi o zarzut braku innowacji, to mam na myśli to, że album jest bardzo podobny do swoich poprzedników, czego oczywiście nie potraktowałem jako wielkiej wady, tylko zaznaczyłem, że gdyby go lekko urozmaicono (co, jak zauważyłeś, jest trudne do osiągnięcia, szczególnie chcąc zachować ten niepowtarzalny klimat), byłoby o wiele lepiej :)
Naprawdę uważasz, że ''Elysium'' jest podobne do ''Yes'', ''Fundamental'' itd...? Jak dla mnie każda płyta Pet Shop Boys, począwszy od 1990 roku to zupełnie inna bajka - klimatyczny, jesienny ''Behaviour'', disco-kalejdoskopowe ''Very'', zahaczający o latino-pop ''Bilingual'', mroczne, house-taneczne ''Nightlife'', soft-pop/rockowy ''Release'', markotny i utrzymany w zimnych latach 80. ''Fundamental'', potem kwazi-nowoczesne ''Yes'' i teraz ''Elysium''. Cała paleta możliwości PSB :)
Prześlij komentarz