Wyobraź sobie zdolnego artystę, który wynalazł maszynkę do robienia pieniędzy: do specjalnego otworu wsadza piosenki będące tak ogromnym syfem, że normalnemu wykonawcy wstyd by było pokazać coś takiego. Następnie kręci korbką charyzmy i popularności, jednocześnie co pewien czas dosypując szczyptę promocji. Widzisz to? Mniej więcej na takiej zasadzie powstał album Killer Love.
The Pussycat Dolls w swojej sześcioletniej karierze tworzyły w miarę przyzwoitą muzykę. Jednak ich ostatnia płyta Doll Domination (z 2009 roku) okazała się dość słaba– każdy kolejny singiel był coraz większą porażką. Czyżby dziewczyny się wypaliły? Pewnie tak pomyślała Nicole Scherzinger, która postanowiła olać swoje koleżanki z zespołu i postawić na solową karierę. Zaczęło się w 2007 roku od paru przeciętnych singli, które, swoją drogą, odeszły już w zapomnienie (może tylko o Baby Love ktoś jeszcze pamięta). Potem ponowna kariera w Pussycat Dolls. I od paru miesięcy znowu sama; jakiś czas temu świat ujrzał kolejny singiel - Poison. Wcale mnie nie dziwiło, że śmierdzi plastikiem. Nie miałem złudzeń, że album który promuje będzie inny – i miałem racje: cały album jest plastikowy.
The Pussycat Dolls w swojej sześcioletniej karierze tworzyły w miarę przyzwoitą muzykę. Jednak ich ostatnia płyta Doll Domination (z 2009 roku) okazała się dość słaba– każdy kolejny singiel był coraz większą porażką. Czyżby dziewczyny się wypaliły? Pewnie tak pomyślała Nicole Scherzinger, która postanowiła olać swoje koleżanki z zespołu i postawić na solową karierę. Zaczęło się w 2007 roku od paru przeciętnych singli, które, swoją drogą, odeszły już w zapomnienie (może tylko o Baby Love ktoś jeszcze pamięta). Potem ponowna kariera w Pussycat Dolls. I od paru miesięcy znowu sama; jakiś czas temu świat ujrzał kolejny singiel - Poison. Wcale mnie nie dziwiło, że śmierdzi plastikiem. Nie miałem złudzeń, że album który promuje będzie inny – i miałem racje: cały album jest plastikowy.