Goya, czyli Magda Wójcik, Rafał Gorączkowski, Grzegorz
Jędrach, Łukasz Dudewicz i Rafał Klimczuk jest polskim zespołem wykonującym
muzykę, którą najprościej nazwać pop-rock. Od czasu swojego uformowania (1995) wydali
5 przeróżnych jakościowo albumów, z których światło dzienne ujrzało 19 singli -
do najpopularniejszych zalicza się 'Mój', 'Smak Słów' oraz 'Tylko mnie kochaj'.
Jakiś czas temu band przedstawił nową muzyczną propozycję. Dzisiaj się
przekonamy, z czym tak właściwie mamy do czynienia.
Prześwietlany longplay zwie się krótko: Chwile.
Wypełnia go 12 premierowych tracków utrzymanych w ambitnej, poprockowej
konwencji, sporadycznie wspomaganej dyskretnymi, eletronicznymi motywami. Co
prawda, wcześniejsze produkcje niezbyt przypadły mi do gustu, nie wywołały we
mnie skrajnych emocji (no, z drobnymi wyjątkami) i nic nie wskazywało na to, że tym
razem będzie inaczej.
A jednak. Zespół, który sam skomponował zaprezentowane
nagrania, w końcu popisał się kreatywnością i postanowił znacznie uatrakcyjnić
swój styl - skrajna subtelność ustąpiła miejsca wyważonym, chwytliwym (czego
dotychczas brakowało, przynajmniej na taką skalę) numerom, które dzięki
lekkiemu zwiększeniu tempa oraz zróżnicowaniu mogą wpaść w ucho nie tylko starym
wyjadaczom, lecz również młodemu, mniej wybrednemu pokoleniu. Dodatkowym atutem płyty jest
zastosowanie w paru kawałkach delikatnych syntezatorów (czyżby inspiracja
latami 80'?), które w dużej mierze przekładają się na swoistą...hitowość -
część utworów spokojnie może zaistnieć w radio (nie będąc jednocześnie mdlącą
papką), wystarczy zainwestować w promocję. To tyle jeżeli chodzi o plusy. A
minusy podkładu? Dwie, góra trzy produkcje brzmią jak odrzuty z poprzednich
dokonań - niestety psuje to dobre wrażenie wypracowane przez większość tracków.
Tekst, tak dla odmiany, wypada dosyć zwyczajnie. Tematyka,
którą jest głównie miłość, nie jest jakaś odkrywcza, szczególnie w wersji
zademonstrowanej przez Goyę. Nie wiem, czy jest to tania droga na skróty, czy
podążanie za obecnymi trendami, lecz zespół powinien wyżej cenić swoje umiejętności i napisać
coś, co nie będzie aż tak przewidywalne. Pod tym kątem, liryka jest troszkę
nudna. Aczkolwiek, podobnie jak dźwięki, wpada w ucho i o ile nie ma
sensu śledzić zwrotek, to refreny same zapadają w pamięć. Łącząc to z ciepłym,
przyjaznym głosem Magdy, jest tak przyjemnie, że po części mogę wybaczyć
niezbyt ambitną tematykę.
Tutejszym singlem został numer, który definitywnie można
zaliczyć do elity tejże płyty. Tak samo jak całość zwie się on Chwile - i na moje oko/ucho jest dopracowany, zarówno muzycznie jak i 'pisarsko'.
Dokładniej rozpisał się o nim refresz, polecam zajrzeć.
Z pozostałych numerów, na szczególną uwagę zasługują: Potrząśnij
Mną, Gdybym poszła spać trochę wcześniej, Najlepszy Prezent oraz Za wszystko i
za nic. Dlaczego akurat te? Bo to właśnie one najbardziej wpadają w ucho. Reszta
prezentuje się niewiele gorzej. Jedynie Echo, Tamte Dni i W kilku słowach w
ogóle tutaj nie pasują...
Generalnie, Chwile jest to propozycja, którą naprawdę warto
się zainteresować - oferuje ona wiele ciekawych smaczków, w dodatku jest w
100 % made in Poland. Gdyby pozbyć się paru słabych kawałków oraz znacznie
ubarwić oklepaną tematykę, byłby to (na dzień dzisiejszy) jeden z najlepszych
polskich albumów tego roku. Tymczasem jest to 'wyłącznie' jeden z lepszych.
Początkowo, miałem zamiar postawić przyzwoitą piąteczkę - po dokładnej analizie doszedłem jednak do wniosku, że pozostanę przy optymalnej czwórze. Z ogromnym plusem.
Płytę po rozsądnej cenie można nabyć klikając tutaj --> merlin.pl
Zgadzasz się? Podaj dalej:
5 komentarze:
Swietna plyta. Mnie weszla po pierwszym przesluchaniu. Gdybym mial wybrac tylko jeden kawalek z tej plyty, byl by to "Za wszystko i za nic". Strasznie mi sie podoba to nagranie. Kawal dobrej roboty wykonala Goya z tym albumem.
Mi z kolei najbardziej do gustu przypadło "Tamte Dni" ponieważ jest zupełnie oderwany do całej reszty. :)
a dla mnie jestes moim jutrem
Wypowiedź Anonimowego z początku można odebrać jako bezpośredni zwrot do autora bloga. Myślę jednak, że nie takie było założenie tego zdania:-)
Byłem na koncercie zespołu Goya za czasów albumu "Smak słów", z którego najbardziej lubiłem singiel "Mój...". Od tego czasu coraz rzadziej sięgam po piosenki Goyi, bo na dłuższą metę głos Magdy Wójcik oraz estetyka piosenek grupy nieco mnie męczą. Może po prostu brakuje mi jakichś zaskoczeń? Tak na marginesie, pamiętam Goyę jeszcze z czasów pierwszego albumu i piosenki "Bo ya" - wtedy lubiłem ten kawałek, ale jak teraz go słucham, wydaje mi się bardzo irytujący:-)
Chociaż minęło już kilka tygodni od pierwszego przesłuchania to nadal myślę ze to zdecydowanie NAJGORSZA płyta w dyskografii Goyi i M. Wójcik. Za dużo tu rytmów dyskotekowych , a za mało prawdziwie ładnej melodii. Aranżacje utworów mało profesjonalne - jakby "weselne", zalatujące disco-polo. Na uwagę zasługuje utwór (niestety najkrótszy na płycie) nr 8 - "W kilku słowach"- ze względu na aranżację mam wrażenie że to odrzut z ostatniej płyty Magdy lub Goyi. Głos Magdy Wójcik nie zmienił się nadal, pozostaje delikatny i piękny. Jej profesjonalizm wychodzi w każdej "chwili". Niestety o twórczości muzycznej Jej kolegów z zespołu nie mam tak dobrych opinii.
Prześlij komentarz