1. Piąte: Nie odchodź
2. Alter Ego
3. Góra, dół, czuwanie, sen
5. Nim się zamienisz w żart
6. Nanana (Wszystko gra)
7. Brak
8. Ocean
9. Wielokropek
10. Nie będzie wiosny
11. Nie chcę wiedzieć nic
- Słyszałeś nowy album Markowskiej? – zapytała koleżanka Krysia.
- Krążek już
zamówiony.
- Odkręć to o ile
jeszcze możesz, bo płyta to dno – jest zupełnie pozbawiona charyzmy, pełna debilnych tekstów, a z samym rockiem ma niewiele wspólnego.
Lubię Krysię i jej gust, wobec czego początkowo rzeczywiście myślałem nad zmianą zamówienia na coś ciekawszego. Jednak gdy Alter Ego już do mnie dotarło, zrozumiałem, że to koleżankę powinienem wymienić na jakąś ciekawszą.
Lubię Krysię i jej gust, wobec czego początkowo rzeczywiście myślałem nad zmianą zamówienia na coś ciekawszego. Jednak gdy Alter Ego już do mnie dotarło, zrozumiałem, że to koleżankę powinienem wymienić na jakąś ciekawszą.
Na swoim
najnowszym dziele Patrycja zaprezentowała 11 rockowych utworów. Tylko rockowych – bez rzucającego się w uszy udziału popu,
elektroniki i innych zbędnych udziwnień, dzięki czemu nie przemycono tu
kiczowatych teen-rockowych elementów. Pomimo wielu nieprzychylnych opinii jakie można spotkać w sieci, już po pierwszej kolejce doszedłem do wniosku, że
albo ta płyta jest niczego sobie albo to mnie zwyczajnie odbiło po maturze. Następne odsłuchy rozwiały wątpliwości - prawdziwa jest
ta pierwsza opcja.
Nie ulega wątpliwości, że Alter Ego jest materiałem chwytliwym; nagrania posiadają przyjemne linie melodyczne, które pomimo różnego stopnia przebojowości, na tyle przykuwają uwagę, że na ogół nie zmuszają do przedwczesnego przejścia do kolejnej ścieżki. Podtrzymanie uwagi ułatwia zróżnicowane tempo, ponieważ poza balladami wrzucono tu wiele energicznych, typowo rockowych motywów (Brak; Góra, dół, czuwanie, sen etc). Do tych drugich nie mam zastrzeżeń - szybko wpadają w ucho, wprowadzają w dobry nastrój, nie wkurzają monotonią, banałem ani nie starają się być na siłę radio friendly. Za to różnie bywa w przypadku wolniejszych brzmień. Większość jest w porządku i niczym szczególnym nie razi, jednak są też jednostki, które wydają się zbyt jednolite i, w konsekwencji, bez wyrazu. Słuchasz takiego Nanana (Wszystko gra) czy nieco szybszego Wielokropek i zauważasz, że w żaden sposób na ciebie nie oddziałują - nie wywołują nostalgii, nie dołują, nie poprawiają humoru. Brak emotywności tych numerów w połączeniu z nadmierną harmonią przesądziły o ich wyblakłym charakterze. Na szczęście problematyczna okazała się wyłącznie ta dwójka. To tyle jeżeli chodzi o słyszalne wady. Prawda, że podkład wcale nie jest taki zły?
Jeśli myślisz, że Patka rzuca głębokimi sentencjami na lewo i prawo, to niestety jesteś w błędzie. Gdybym musiał sprecyzować, o czym dokładnie jest tu mowa, powiedziałbym, że o wszystkim i o niczym. Niby można wyodrębnić tematykę miłosną, jednak została ona przedstawiona w tak chaotyczny sposób, jakby pisząc tekst wokalistka sama nie wiedziała, co chce przekazać. Owszem, liryka jest logiczna i nie drażni głupotą, problem w tym, że kompletnie niczego nie wnosi. Co więcej, refreny mają to do siebie, że często zapadają w pamięć, co najwyraźniej słychać na przykładzie niezwykle nośnego Nim się zamienisz w żart. W związku z tym jeśli nie zajmujesz się rozkładaniem tekstów piosenek na czynniki pierwsze, nie znajdziesz tutaj niczego złego.
Poza singlowym Alter Ego szczególnie cenię sobie dynamiczne Brak, beztroskie Góra, dół, czuwanie, sen i Nim się zmienisz w żart. Z kolei z wolniejszych propozycji do gustu przypadły mi klimatyczne Nie będzie wiosny oraz Nie chcę wiedzieć nic (feat. Marcin Spenner). Pozostałe utwory (z wyjątkiem Nanana (Wszystko gra) i Wielokropek - nawet cisza jest bardziej zjawiskowa) wywołują nieco mniejsze emocje, ale również są warte odsłuchu.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
11 komentarze:
A myślałam , że będę pierwsza z recenzją . Też słuchałam już tej płyty kilkakrotnie. Moja opinia pojawi się jednak dopiero w przyszłym tygodniu.
Po płytę raczej nie sięgnę, bo polskie wydawnictwa jakoś nie wpasowują się w me (głuche zapewne) muzyczne ucho, ale bądź co bądź przyznać muszę, że wstęp Twojej recenzji rozbawił mnie niebagatelnie.
Pamiętam, że po skończonej maturze dziwne rzeczy się dzieją :) A tak na serio... do Patrycji miałem stosunek obojętny, nie przeszkadzała mi. Zawsze był to dla mnie tak jak to ująłeś pewien "teen-rock". Czytając przesłuchałem kilka piosenek i powiem, że jest naprawdę lepiej. Szału wprawdzie nie ma, ale wszystko jakoś tak łatwo wpada w ucho w bardzo przyjemny sposób. Naprawdę solidna płyta. Ale się rozpisałem...
Co do recenzji, to jak zwykle - bez zmian i kawał solidnej roboty :)
muszę dopaść tę płytę. jestem jej bardzo ciekaw
"Jednak gdy Alter Ego już do mnie dotarło, zrozumiałem, że to koleżankę powinienem wymienić na jakąś ciekawszą." - jesteś okrutny. :P
Bardzo lubię głos Patrycji, więc na pewno w najbliższym czasie sięgnę po tą płytę, 4 gwiazdki to zawsze coś ;p
zrecenzujesz kanye west yeezus?
Pewnie, zabiorę się za niego jak tylko wrzucę Sylwię Grzeszczak.
a czyli jednak w czymś jestem pierwsza. Płyta Sylwii już została przeze mnie zrecenzowana. Miłego słuchania.
Ta płyta Patrycji to jakaś masakra. Piszesz, że utwory "na tyle przykuwają uwagę, że na ogół nie zmuszają do przedwczesnego przejścia do kolejnej ścieżki". U mnie było dokładnie odwrotnie, co utwór, to dalej, dalej, dalej. Nie polecam. Jedynie singiel "Dzień za dniem" jest "jakiś", ale też nie powala.
Ostatnimi czas coś "Alter Ego" jako zestawienie dwóch słów jest dość popularne, jakoś często je spotykam.
Prześlij komentarz