11 czerwca 2012

Recenzja: Gossip - A Joyful Noise

Gossip to amerykańskie trio założone w 1999 roku. Chociaż ma ono na swoim koncie aż 4 całkiem niezłe krążki, na rozwój komercyjnej kariery wpłynął dopiero trzeci - Standing in the Way of Control z 2006 roku. Ponadto, w międzyczasie ukazały się też 4 niemniej ciekawe EP'ki, jednak one również nie cieszyły się większym zainteresowaniem - a szkoda, bo zarówno krótsze, jak i te długogrające albumy są naprawdę solidne. Następnie nadeszła pora na Music for Men, z którego najgłośniejszym numerem został Heavy Cross. W maju światło dzienne ujrzała ich najnowsza produkcja - najwyższy czas wziąć ją na warsztat.

Wydawnictwo nazwane A Joyful Noise to 11 nagrań stanowiących chwytliwą mieszankę rocka z synthpopowymi brzmieniami oraz alternatywną wersją muzyki dance, która owocuje porządnym materiałem, trwającym w sumie ok. 45 minut. I jak wrażenia? Dobrze - kolejna płyta z potencjałem. Prawie dużym.

Za jej wyprodukowanie odpowiedzialny jest Brian Higgins, gość współpracujący m.in. z Sugababes, Pet Shop Boys i Kylie Minogue. Podkład, który stworzył wraz z grupą, prezentuje się nad wyraz przyzwoicie: wpada w ucho, jest zróżnicowany oraz nie zalatuje banałem, o który przy tego typu muzyce jest nadzwyczaj łatwo. Ponadto, wszelakie elektroniczne (i nie tylko) elementy zostały dosyć rozważnie wyważone, przez co nic nie ma prawa nas rozdrażnić - nie ma tu nawet najmniejszego śladu plastikowej tandety. Z drugiej strony, żaden track nie dał mi powodów do ekscytacji - niby jest przyjemnie i chociaż z technicznego punktu widzenia nie ma się do czego doczepić, to trudno znaleźć tu coś, co wywoła w nas skrajne emocje. Oczywiście, wiele propozycji nam się spodoba, jednak próżno szukać tu czegoś, co będzie towarzyszyć nam przez długie dekady.

Tekst zahacza o wiele różnorakich motywów. Jest to między innymi rola determinacji w osiągnięciu celu, odnalezienie swojego miejsca w świecie i parę zróżnicowanych kwestii o miłości. W zależności od charakteru utworu, dostajemy lirykę w pełni do niego dostosowaną - w przypadku tych szybszych, elektronicznych, za pomocą krótkich zwrotek i chwytliwych refrenów opisano mniej wymagające aspekty, natomiast w produkcjach typowo rockowych, zainwestowano w coś bardziej rozbudowanego. Przemyślany zabieg, mnie się podoba.



Jedynym wydanym dotychczas singlem jest Perfect World, przyjemny rockowy track podobny do wcześniejszych dokonań zespołu. Poniekąd nic nowego, ale potrafi się podobać - dodając do tego pomysłowy teledysk, całość wypada jak najbardziej pozytywnie.

Do moich ulubionych utworów zaliczam Move In The Right Direction, Horns, Get A Job oraz Melody Emergency. Cechy wspólne? Szybkie tempo, elektronika i w dużej mierze... 'radiowość' - szkoda, że eskopodobne stacje się na to nie rzucą, ciekawie byłoby posłuchać takiej muzyki w naszych rodzimych stacjach. Pozostałe numery również są niczego sobie, lecz specjalnie mnie nie ruszają, gdyż są zbyt podobne do swoich starszych kolegów. Niby to nie wada, ale słuchanie czegoś, co było już wcześniej, tylko że w lekko podszlifowanej wersji, nie sprawia mi większej przyjemności.

Skoro dotychczasowym, lepszym wydawnictwom nie udało się zawojować świata, nic nie wskazuje na to, że zrobi to A Joyful Noise. Jest to dzieło urozmaicone, czasami przebojowe, pozbawione większych wad. Mimo to, znaczna część elementów, które zapożyczono ze wcześniejszych LP’ów, sprawia, że odczuwa się pewien niedosyt przekładający się na wrażenia płynące ze słuchania. W każdym razie, fani nie powinni rozpaczać, bo to wciąż stary dobry Gossip, z kolei neutralni słuchacze (w tym ja) również znajdą wiele interesujących smaczków i zero melodii działających na nerwy. Jest dobrze!



Zgadzasz się? Podaj dalej:

8 komentarze:

move in right direction <3

Dobrze słucha się utworów, które poleciłeś : )

Mój tegoroczny faworyt. ;)

Jeszcze nie słuchałem, ale na pewno to zrobię.

oo. dzięki za ocenę bloga.;D
A co do krążka to wg. mnie Perfect World najlepsza z całej 11.

Głos wokalistki zupełnie mi nie "podchodzi". Brzmi niedojrzale, a to przecież kawał kobity. Nie zgadzam się z opinią pewnego internauty, że to druga Adele. Chyba że pod względem tuszy...

Piszesz "szkoda, że eskopodobne stacje się na to nie rzucą, ciekawie byłoby posłuchać takiej muzyki w naszych rodzimych stacjach" a przecież "Move in the right direction" hula na esce aż miło (i aż do znudzenia :P). Zachęciłeś mnie tą recenzją, posłucham. :) Chociaż rzeczony singiel trochę mi na nerwy działa. :P

Prześlij komentarz