15 września 2013

Recenzja: Natalia Kills - Trouble

1. Television                                11. Watching You
2. Problem                                    12. Marlboro Lights
3. Stop Me                                    13. Trouble
4. Boys Don't Cry
5. Daddy's Girl
6. Saturday Night
7. Devils Don't Fly
8. Outta Time
9. Controversy
10. Rabbit Hole

Wiele wskazywało, że Natalia Kills pozostanie gwiazdką jednego przeboju. Po wypuszczeniu w 2011 roku krążka Perfectionist zaczęło się marudzenie, że kopiuje Lady Gagę, brak jej oryginalności itd. Pomimo kilku wydanych singli, znaczący rozgłos uzyskał jedynie Mirrors. Po tym, jak czas jego świetności przeminął, o artystce zrobiło się cicho. Nawet gdy ostatnio obwieściła światu informację o nadchodzącym albumie, mało kto zwrócił na to uwagę. I tutaj pojawia się pytanie – czy materiał z Trouble ma szansę wywindować Natalię na szczyt? Po przesłuchaniu muszę przyznać, że owszem, ma. Ale znikomą.

Trouble to 13 nagrań reprezentujących niewyszukany, radiowy electropop. Jako że wzbogacono go o rockowe elementy, usłyszymy tu perkusję, gitary i, co za tym idzie, ostre riffy – a wszystko to oplecione różowymi syntezatorami. Odpowiadają za to głównie Jeff Bhasker i Emile Haynie (ci od MBDTF Kanyego i MOTM2 Kida Cudiego), wspierani przez Glass Johna oraz Guillaume Doubeta. Jednak tym razem połączenie: topowe brzmienia + rozgarnięci producenci + charyzmatyczna wokalistka wcale nie zaowocowało hitem.

Podkład zawodzi na wielu polach. Weźmy taką chwytliwość. Niby zastosowano tu dosyć szybkie tempo i jedynie modne dźwięki, ale wszystko to, łącznie z wokalem, nie wie co to przebojowość. Często zdarza się, że pierwsza zwrotka zapowiada bardzo nośny numer (Problem, Controversy), toteż napalamy się na punkt kulminacyjny licząc, że rozniesie nas swoim hitowym charakterem. I tutaj pojawia się rozczarowanie – refreny są niewiarygodnie wyblakłe, pozbawione melodyjności i energii. Słychać, że producenci nie wiedzieli, co z nimi zrobić. Zresztą nie tylko z nimi. Każdy element podkładu jest sztampowy, znany z wydawnictw innych popowych gwiazdeczek. Gdyby użyto ich w choć trochę kreatywny sposób nie byłoby to aż tak bolesne. Natomiast w tym przypadku mało, że jest monotonnie, to na dodatek kłuje w uszy wtórność melodii. Kolejnym gwoździem do trumny jest nastrojowość. Natalia starała się napełnić kompozycje zadziornym, wręcz buńczucznym charakterem, jednak w rezultacie wyszło zdecydowanie za sztywno - nie potrafi być przekonująca. Żeby nie było, płyta może pochwalić się harmonią; pomimo szybkich i (momentami) agresywnych brzmień, wszystko zostało na tyle wyważone, że nie przysparza bólu głowy. Niestety na tym zalety się kończą.



Tekstu nie nazwałbym wyjątkowo kontrowersyjnym. Nawet jeśli traktuje o seksie, kuszeniu faceta i roli pieniędzy w związku. Co więcej, Natalia wspomina jaka to jest niegrzeczna i podkreśla siłę swojego charakteru. Znajdą się też kwestie o życiowych błędach i zaangażowaniu w związek. Emocje zerowe, w ucho nie wpada, ale przynajmniej nie razi głupotą. Tekst jak tekst, taki sobie.

Nuda, wtórność i przewidywalność – tak można podsumować Trouble. Zarówno wokalistka jak i producenci nie namęczyli się komponując tutejsze hiciorki_na_siłę. Rezultatem ich pracy jest bezsmakowy fast food, którego jedyną dobrą stroną jest to, że został w miarę wyważony, wobec czego nie drażni chaotycznością i nadmiarem czegokolwiek. Czy opłaca się go kupić? Jeżeli lubisz nabywać wydawnictwa dla góra dwóch optymalnych tracków, to tak. Ja nie lubię.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

6 komentarze:

Zdecydowanie nie podobają mi się jej utwory. Nawet "Mirrors", który dał wokalistce największą rozpoznawalność, mnie zwyczajnie wkurzał.
Nowe single również nie prezentują się dobrze. Jak dla mnie nic specjalnego, nic wartego chwili skupienia, zainteresowania.

Zgadzam sie z recenzją całkowicie.

PS. Ostatnio wyszedł nowy album 2 Chainz'a, a w najbliższym tygodniu wyjdą albumy od Avicii i Drake. Czy zamierzasz coś z tej trójki ocenić?

Krążek Drake'a opiszę na bank. Aviciego na pewno przesłucham i w najgorszym razie wrzucę do PPP. A co do 2 Chainza, to, szczerze mówiąc, nie wiem czy w ogóle będę miał okazję go przesłuchać. Jego twórczość nigdy nie była dla mnie specjalnie wyrazista.

Zgadzam się z Tobą w 100% No może jedynie poza tym, że ma rozgarniętych producentów. Bo wydaje mi się, że Kills nie jest na tyle zdolna, aby sama zapewnić sobie hit. "Mirrors" wyprodukował m.in. Akon i Martin Kierszenbaum - ludzie w dużej mierze odpowiedzialni za sukces "The Fame" GaGi(stąd takie podobieństwo brzmieniowe). Bez dobrych producentów po prostu sobie nie poradzi.

Denerwująca płyta, aczkolwiek chyba trochę lepsza od pierwszej. Te bity są strasznie plastikowe i oklepane, a te riffy gitarowe próbują udawać coś nowego, ciekawego, ale wcale nie polepszają opinii o albumie. A "Television" dogłębnie mnie rozczarowało. Świetny początek, reszta do bani.

Zgadzam się. Niezbyt udany album. Natalia po raz kolejny mnie rozczarowała

Prześlij komentarz