7 listopada 2011

Recenzja: Professor Green - At Your Inconvenience

Professor Green, czyli tak właściwie Stephen Paul Manderson to 27-letni brytyjski raper, który swój debiutancki krążek - Alive Till I'm Dead wydał dopiero rok temu. Mimo iż prezentował dosyć ambitną muzykę, nie zawojował świata i doceniony został co najwyżej przez krytyków muzycznych. Szkoda, bo to było na prawdę coś. Ostatnio, światło dziennie ujrzał jego bardzo pożądany następca. Czas się przekonać czy jest równie dobry.



Owe wydawnictwo nosi nazwę At Your Inconvenience i podobnie jak debiut zostało wydane przez Virgin Records. W jego skład wchodzi 15 przyjemnych tracków będących mieszaniną wielu stylów (pop, dubstep, po części electro, etc.), z których największą rolę odgrywa rap. Jak jest? Mniej jajcarsko, znacznie bardziej poważnie, ale jak zwykle ciekawie - chociaż wielkiego szału o tak nie ma, ciężko będzie się zanudzić.

Mimo iż podkład nie jest specjalnie oryginalny, prezentuje się nader interesująco, w końcu wciąga, a poza tym samo flow Greena też nie jest najgorsze. Można tu spotkać parę znanych motywów, np.w 8 minutowym Into The Ground  występują sample z muzyki klasycznej (nie wiem jak ten kawałek się zwie), a Remedy przypomina troszkę starszy utwór Greena - Monster. Może nie jest to straszliwa wada, przez którą fani nie będą w stanie zasnąć w nocy, ale odrobina kreatywności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Poza ww. uwagą nie mam za bardzo się do czego doczepić, w końcu muzyka wpada w ucho, nie nudzi, nie drażni - spełnia swoją rolę, a to jest najważniejsze. Jak widać osoby odpowiedzialne za produkcję, czyli m.in. 16bit oraz DJ Khalil spisali się całkiem nieźle.

Liryka niezbyt odbiega od rapowych standardów: jest o kobietach, o tym jak gospodarz odniósł komercyjny sukces oraz jak się z nim czuje, itd. Oryginalnością nie powala, ale może się podobać, nawet cieszyć. Poza tym to chyba najmniej radiowy/komercyjny element tego wydawnictwa.

Długo przed premierą płyty, bo jakoś w sierpniu, ukazał się tytułowy singiel zwiastujący wydawnictwo At Your Inconvenience. Jest to mocny, bardzo chwytliwy rap z niewielkimi elementami grime'u, którego największą wadą jest jego ogromna 'radiowość' (zresztą, jak całej płyty) - ale i tak prezentuje się całkiem nieźle. Natomiast drugim singlem został Read All About It nagrany na schemacie Love The Way You Lie. Biorąc pod uwagę to, że rynek oblegany jest masą podobnych numerów, RAAI nie wnosi kompletnie niczego nowego, a nawet troszkę śmieszy - niektórzy powiedzą, że to wyczucie obecnych trendów, ale jak dla mnie to po prostu chęć zrobienia przeboju na siłę. I to tyle o singlach.

Natomiast jeżeli chodzi o pozostałe tracki, to trzeba przyznać, że ich poziom jest stosunkowo wyrównany - nie ma wielkiego rozjazdu pomiędzy najlepszym a najgorszym numerem, ba, nawet trudno określić który jest który. Do moich ulubionych mogę zaliczyć długie Into The Ground, singlowy At Your Inconvenience oraz D.P.M.O., i to właśnie te numery lecą na mój odtwarzacz. Reszta oczywiście też godna polecenia.

Po At Your Inconvenience oczekiwałem czegoś więcej, czegoś bardziej przełomowego, oryginalniejszego. Co prawda jest ciekawie oraz przebojowo, ale jak dla mnie to drugie jest trochę przegięte - przez cały czas mam wrażenie, że kawałki były robione w oparciu o radiowe szablony. I to właśnie do takiego targetu są adresowane. Bardziej ambitni słuchacze też mogą się nimi zainteresować, ale trzeba podkreślić, że to już nie ta sama klasa co debiut. 


Zgadzasz się? Podaj dalej:

0 komentarze:

Prześlij komentarz