Zapewne większość osób czytających ten tekst zna grupę Nightwish i wie też, że podczas swojej 15-letniej kariery wydała 6 płyt, które odnosiły niemały sukces - a to dlatego, że słuchacze pokochali patent połączenia cięższych brzmień z muzyką filmowo-operowo-ludową, przez co zespół stał się popularny nie tylko w ojczystej Finlandii, ale również na arenie międzynarodowej. To tak w ramach (dosłownie) jednozdaniowego wprowadzenia do ich najnowszego, siódmego już wydawnictwa - a teraz przekonajmy się, z czym tak właściwie mamy do czynienia.
Imaginaerum, bo o nim mowa, w wersji podstawowej składa się z 13 tracków utrzymanych w typowych dla Nightwish'a klimatach metalu symfonicznego zawierającego znaczne ilości folku. W stosunku do wcześniejszych krążków, można zaobserwować znacznie odważniejsze przesunięcia w stronę baśniowo-teatralnych motywów, przez które płyta nabywa swoistego, 'epickiego' uroku - troszkę większego niż ostatnim razem. Wszystko standardowo pod patronatem wytwórni Nuclear Blast.
Osoby, które kojarzą zespół skrótem myślowym: 'Nightwish -> metal -> darcie ryja -> bardzo ostre chaotyczne brzmienia' mogą się lekko przejechać na swoim rozumowaniu, gdyż zarówno tym razem, jak i poprzednio, grupa prezentuje nam, owszem, metal, ale nader wyważony - w końcu symfoniczny. Poza typowymi dla tego gatunku instrumentami, mamy okazję podziwiać dźwięki charakterystyczne dla filmowej wersji folka, czyli muzyki 'ludowej', którą możemy usłyszeć w produkcjach fantasy lub historycznych dziejących się w czasach średniowiecza - bardzo nietypowa, ale niezmiernie ciekawa mieszanka. Poza tym, na aplauz zasługują znakomite chórki (m.in. dziecięce), które dodatkowo urozmaicają płytę. Reasumując: podkład jak najbardziej na tak, mimo wszystko fajnie by było usłyszeć jakieś większe innowacje w porównaniu do poprzednich albumów..
Jeżeli chodzi o tekst, to otrzymaliśmy dokładnie to, czego należało spodziewać się po tej grupie. Aczkolwiek tym razem Tuomas bardziej skupił się nad tym, aby dopasować tekst do filmu Imaginaerum (premiera na początku 2012), do którego cała muzyka w ogóle powstała. Większość piosenek skupia się na temacie przemijania i śmierci (trzeba jednak zaznaczyć, że jest ona traktowana jako swego rodzaju ukojenie). Można dostrzec również motyw samotności przewijający się między wersami prawie każdej produkcji oraz postacie związane z działalnością Disney’a. Duży nacisk został także położony na młodość, będącą przeciwieństwem bohatera owego filmu - starego kompozytora. Nie brakuje więc chórów dziecięcych oraz wspomnień o samych dzieciach w trackach na pozór związanych z czymś całkowicie innym. Całokształt jest jednak bardzo liryczny, wręcz baśniowy a całość dopełniają złote myśli zawarte w każdym z utworów.
Pierwszym i, jak na razie, jedynym singlem jest Storytime, czyli numer w typowo Nightwish'owym stylu. Natomiast jego klip, jak to klip, jest taki sobie - jego jedynym smaczkiem może być to, że został kręcony na planie zdjęciowym do ww. filmu, co przekonuje, że w jego sprawie są jakieś postępy.
Jakby nie patrząc, nie ma krążku numerów nudnych - w zasadzie każdy ma w sobie coś ciekawego: a to klimat, temperament, czy wpadającą w ucho melodię. Do moich ulubionych mogę zaliczyć I Want My Tears Back, Scaretale i jedną z najspokojniejszych, produkcji czyli The Crow, The Owl And The Dove. Reszta oczywiście wcale nie gorsza.
Lubię ten band mimo iż nie jestem jego wielkim fanem - dla mnie zespół jak zespół, który po prostu odnalazł swoje miejsce w przemyśle i umiejętnie z niego korzysta powielając i udoskonalając swój autorski patent. Generalnie, jestem zadowolony z efektów ich pracy, bo wszystko stoi na naprawdę wysokim poziomie i poza stosunkowo mała ilością nowości w porównaniu do wcześniejszych wydawnictw, nie mam się do czego doczepić. Przyzwoita piąteczka.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
25 komentarze:
Zgadzam się z Tobą. Jednak fanką Nightwish jestem od ponad 6 lat i wciąż nie mogę przyzwyczaić się do Anette w roli wokalistki. Płyta owszem, podoba mi się ale niekiedy zastanawiam się jak brzmiałyby niektóre piosenki z Tarją na wokalu. :) Pozdrawiam!
Dobra recenzja :) strasznie jeżdżą po nowym albumie :) a mnie się podoba :)
Kto jeździ? Może jeszcze piszą, że DPP było lepsze?
Nie oszukujmy się, Anette nie dosięga nawet do pięt Tarji. Bez niej ten zespół wiele stracił w moich oczach. Wiecej teraz w Nightwishu Popu niż sympfonicznego metalu ;p
Zgadzam się z przedmówcą. Przy Storytime aż się prosi o wokal Tarji - wtedy ten kawałek rozgniatałby sufity i posadzki...a tak to jest tylko fajny melodyczny utwór...
Nie wiem w ogóle po co wciąż te porównywania Tarji do Anette, skoro Tarji nie ma już długo i nie będzie. Wiadomo, że Anette ma inny głos niż Tarja, i każdy mądry nawet nie śmiałby próbować ich do siebie porównywać. Jest Anette, jest inne brzmienie i trzeba je właśnie rozpatrywać, poznawać, bo zespół z samej Tarji się nie składał. Jest nadal, i jeśli są jacyś prawdziwi fani, to powinni go wspierać zawsze, czy z nową wokalistką, czy bez. Bez sensu są te porównywania i spory już pod prawie każdą piosenką Nightwisha, pod każdym albumem. To się robi nudne, gadaniem nic nie zrobicie, a Tarja nie wróci.
Podsumowując, Imaginaerum jest świetne, i błędem jest porównywanie go do innych albumów, może jeszcze nawet z początków zespołu, bo ci, co są w temacie, wiedzą, o czym jest album, i dlaczego jest taki, jaki jest. Trzeba się czasem zastanowić, co się pisze.
Jeszcze poza tym, recenzja dobra, i aż serce rośnie, bo widac, że pisał ją człowiek, że tak powiem neutralny, który nie zna Nightwisha od początku, recenzja pisana z samego Imaginaerum, bez porównywania kogokolwiek, docenienie pracy, trudu, wysiłku i samego tematu albumu, o 100kroć lepsza, niż recenzje osóbek związanych tak silnie przez pare lat z zespołem, którym podobają się 2 piosenki.
JESZCZE NIE ZDĄŻYŁAM PRZESŁUCHAĆ NOWEJ PŁYTY DOKŁADNIE, ALE ANETTE ŚPIEWA REWELACYJNIE!!!
P.S DZIĘKI ZA ODWIEDZINY MOJEGO BLOGA. :-)
hejka :) recenzja całkiem obiektywna i się z nią zgodzę :)
Nightwish slucham juz 14 lat i jak dla mnie druga część plyty to dla zmysłów wniebowzięcie.Po raz pierwszy tak sie delektowalem ich muza od czasów "oceanborna". Jeszcze sie musze przyzwyczaić do pierwszej polówki albumu bo Toumas tam pojechal troche dziwolągami ale to kwestia wsluchania sie i uruchomienia wyobrazni bo o tym jest ta plyta :)
pozdro
Yablo
Na początku, gdy usłyszałam Storytime nie wiedziałam, czy mam się śmiać, płakać czy cieszyć. Po kilkakrotnym przesłuchaniu utworu stwierdziłam, że jest bardzo dobry. Co najważniejsze, Anette podszkoliła głos. Oczywiście jak dla mnie do Tarji jej daleko, ale przynajmniej da się jej słuchać, choć nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jej głos lepiej pasował by do popu niż do metalu. Jak napisał autor, chórki cudowne, a klimat płyty wprost magiczny. Wszystkie płyty Nightwish'a mają to ,,coś" w sobie i osobiście cieszę się, że zespół nadal eksperymentuje z muzyką i nie produkuje wciąż tego samego, jak maszyna do produkcji pieniędzy. Zakochałam się w ,,Ghost River" i ,,Scarlette" (choć w tym drugim na początku irytował mnie Marco z tym jego ,,lalalalalalala"). Mimo wielu zalet tej płyty tęsknię za takimi płytami jak ,,Wishmaster", ,,Century Child" czy ,,Oceanborn"
Bardzo dobra recenzja. Jestem pod wrażeniem. Idealnie oddaje moje odczucia. Przyznam, że nowym albumem jestem oczarowana, nie wspominając już nawet o płycie z samymi wersjami instrumentalnymi. Przy niektórych utworach również zastanawiałam się jak brzmiałyby z głosem Tarji, ale mimo to, uważam, że Annette na tym albumie udowodniła, że potrafi coś zrobić ze swoim głosem. "Ghost River", z genialnymi chórkami, "Scaretale" z tym "wiedźmowatym" głosem i liryczne "The Crow, The Owl, And The Dove" podbiły moje serce. Od zawsze i do znudzenia powtarzam, że duszą tego zespołu jest Tuomas, nie Tarja. Tak długo jak ten człowiek będzie tworzył muzykę i pisał słowa, krótko mówiąc po prostu robił swoje, będę stała za Nightwishem murem :)
~`Kuroneko
Jakby zamiast Anette była inna diva to byłoby dopiero odgrzewanie kotleta. Teraz jest inaczej nie znaczy że gorzej. Ja osobiście nie mogę oderwać się od Imaginaerum. Na początku byłem również sceptyczny i nic mi się nie podobało, ale po kolejnych przesłuchaniach odkrywam takie niuanse, że jestem pod coraz większym wrażeniem. I co najważniejsze - CIARRRYYY!
Ker~
Oj tam oj tam. Anette jest niezła i trza to przyznać. A płyta jest tak świetna, że mogłem odmówić puszczenia jej w wigilię:p Przesłuchalim cały album i nawet się innym "uczestnikom" wigilii spodobało:D
Jako fan fińskiej muzyki nie mogę się nie wypowiedzieć.
Po spadku formy w przypadku Dark Passion Play, które nie było dostosowane do wokalu Anette, w Imaginaerum mamy widoczny skok w górę. Ośmielę się stwierdzić, że to jeden z ich dwóch najlepszych albumów, razem z Century Child.
Czuć, że jest to album koncepcyjny, zrobiony pod film, a nie przypadkowy zbitek utworów. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie - od znakomitej w swojej prostocie, śpiewanej po fińsku Taikatalvi (jeśli będziecie chętni, udostępnię tłumaczenie, wykonane przez moją koleżankę), przez mocne uderzenia w Ghost River i Scaretale oraz genialny jazz w Slow, Love, Slow, po chwytliwe I Want My Tears Back oraz Last Ride of the Day.
Nie sposób nie wspomnieć o Song of Myself, której ostatnia część jest czystą, chwytającą za serce poezją, niosącą ze sobą mnóstwo mądrości życiowej.
Najmocniejsze punkty? Większość wyżej wymienionych plus Turn Loose The Mermaids. Najsłabsze? Chyba Arabesque i Imaginaerum. Ale jak stwierdził Tuomas - żeby odkryć znaczenie wszystkich utworów, trzeba będzie obejrzeć film.
Szczerze polecam i czekam na film, a także na rok 2012, w którym ukażą się albumy kolejnych fińskich zespołów, The Rasmus i Poets of the Fall ;)
Dla mnie jest to pierwsza płyta Nightwish, którą kiedykolwiek słuchałem, ale trzeba przyznać, że zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. To że mogłem sie z zespołem zapozanć, to zasługa miłego Pana (jak typuje fana zespołu) który puścił ich muze w Media Markt. Trafiłem akurat na utwór I want my tears back. Zajebisty kawałek. I tak oto wyszedłem ze sklepu z ich płytą. Limitowaną edycja z wszystkimi kawałkami w wersjach instrumentalnych. Idealne do czytania książek :) P.S. The Crow, the Owl jest chyba jedną z najlepszych balad jakie przyszło mi przez 30lat słuchać.
Kiedy discman zaszurał, oznajmiając, że płyta się skończyła, leżałam na ziemi wtarta w szpary między panelami. Kupiłam ją przez przypadek (po przesłuchaniu zaledwie jednej piosenki tego zespołu-szaleństwo jak na mnie i chwilowy brak poczytalności) ale to pierwsza z płyt, która mnie zabiła i ożywiła na nowo. Najpiękniejsza bajka, jaką kiedykolwiek słuchałam.
Bylam w pradze na ich koncercie z anette i bylo niesamowicie. Wreszcie nauczyla sie spiewac. Przestancie wiec drodzy fani ubolewac nad strata tarji....
Witam. Recenzja jest dobra, ciekawie opisuje Nightwish, a gadanie że Anette ma daleko do Tarji to jest sranie w banie. Tarji już nie ma, jest Anette i jest Nightwish. 1 Maja 2012 byłem na koncercie Nightwish w Lipsku (Niemcy) Album "Imaginaerum" jest po prostu Zajebisty dlatego że jest to coś nowego, jak w każdym albumie każdy utwór ma "coś" w sobie takiego że jest zarąbisty. Powiem szczerze że w tym i w innych albumach gdzie śpiewa Anette nie widziałbym Tarji dlatego że dzięki Anette jest coś nowego a tak było by ciągle to samo. Marco i Anette stanowią zgrany duet wokalny i do tego Tuomas, Jukka i Emppu, dzięki nim Nightwish gra coraz lepiej. Bez Marco i Anette nie było by tak fajnego albumu ale nie zapominajmy oczywiście o Tuomasie, Jukka i Emppu, oni razem stanowią zgrany zespół, który wspólnymi siłami stworzyli coś od czego szczęka opada. Nightwish Był Jest I Będzie Najlepszym zespołem Metalowym. Zapamiętajcie że Tarja Turunen już nie wróci i niech nie wraca, tak jest najlepiej gdyż zespół ciągle wprowadza w nowy klimat. Pozdrawiam DJJaahoo
Porównania starej wokalistki do nowej są niedorzeczne. Czuć na odległość że zespół pisze utwory pod Anette i raz na zawsze zerwał z przeszłością. Jakby brzmiał tutaj głos Tarji pytają niektórzy? To ja wam powiem... brzmiał by też dobrze ale operowe zacięcie Tarji mogło by zdemolować klimat niektórych utworów szczególnie tych gdzie ważniejsza jest część instrumentalna i śpiew Heitali. Ja sobie przynajmniej nie wyobrażam The Crow... z głosem Tarji i jej operową manierą. Album bardzo dobry od a do z. Jeszcze się go dobrze nie nasłuchałem a czekam już na następny. Dla mnie mogli by wydawać materiał co roku.
Pozdrawiam
Minelo pol roku od premiery, a ja nadal tego albumu slucham. Jest genialny. A I Want My Tears Back to rozwala mi serce na 1000 kawalkow.
Ten album genialny wreszcie Anette nie przeszkadza tylko się wtapia. Jeżeli Nightwish ma być bez Tarji to niech będzie taki jak na tej płycie. A porównanie obu Pań nie ma sensu. Tarjia na żywo rodzi sobie z każdym repertuarem od klasyki po metal. A Anette nie wiem co zrobiła bo na tej płycie brzmi jak nie ona. Mam nadzieje że na koncertach też jest tak dobrze. Mi się podoba. Na taką płytę własnie czekałem. pozdrawiam fanów.
stachukubik
Uwielbiam Imaginaerum.
Słychać, że muzyka i teksty pisane były z sercem.
Anette ma świetny głos i nie rozumiem dlaczego bez przerwy porównywana jest do Tarji. Podejrzewam zresztą że niektórzy 'antyfani Anette' - że tak to nazwę - nawet w połowie nie umieją tak dobrze śpiewać jak ona. Ze stratą Tarji długo nie mogłam sie pogodzić, bo tak czy inaczej głos miała bombowy. Ale Anetka poradziła sobie zarówno w Dark Passion Play i Imaginaerum. Jedna z fanek Nightwish'a zasugerowała kiedyś, żeby Tarja i Anette nagrały duet. Ciekawa koncepcja, która jest nie jest niemożliwa do zrealizowania.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych albumów Nightwish'a :) .
Nie porównujmy Anette i Tarji, bo to jest bez sensu. Obie są genialnymi wokalistkami, a 'Imaginaeurum' jest bardzo dobrą płytą, ciekawą. Najlepsze numery z płyty: 'I Want My Tears Back', 'The Crow, The Owl And The Dove' oraz 'Song Of Myself'. Także 'Turn Loose The Mermaids'- chwyta za serce..
Mnie też ten album zaskoczył. Moja rodzina go pokochała i teraz stoi na półce tuż obok płyty zespołu Weekend.
Smutna prawda jest taka, że bez Tarii ta kapela po prostu nie istnieje.
Teraz to jest taka kapela weselna, w której Anette może tylko śpiewać "ona tańczy dla mnie" bo na tyle to może jej starczy głosu.
nie porównujmy, choćby dlatego, że Anettte W OGÓLE nie jest wokalistką.
Prześlij komentarz