14 lutego 2011

Recenzja: Nelly - 5.0

Nigdy nie miałem Nelly’ego za wybitnego rapera – jego nuty nie stoją na wyjątkowo wysokim poziomie – popularność zyskał głównie dzięki featuringom ze znanymi artystami i dzięki "Dilemma’ie” – utworze tak cukierkowym, że aż się dziwię, że ktokolwiek to kupił. Wobec nowego longplay’a również nie miałem wielkich oczekiwań. Mimo wszystko się zawiodłem.



5.0 jest szóstym studyjnym albumem amerykańskiego rapera Nelly’ego. Znajdziemy na nim 12 kawałków będących mieszaniną popu i r&b. Z tego bardzo znanego połączenia wyszły stosunkowo słabe plastikowe numery, które podejdą jedynie wiernym fanom rapera oraz osobą, które nie mają zbytniej styczności z muzyką. Z bólem serca muszę przyznać, że Nelly bardzo pokaleczył cały styl r&b, przez to ludzie słuchający innej muzyki tj. metal, rock czy reggae, po przesłuchaniu paru utworów z 5.0 wyrabiają sobie złą opinię o tym gatunku. Natomiast odrobinę lepiej jest z kawałkami typowo hiphopowymi. Szkoda tylko, że jest ich tak niewiele.

Do produkcji nowego materiału Nelly zaprosił bardzo znane osobistości, tj. T.I.,T-Pain, Akon, czy Keri Hilson, którzy (z małymi wyjątkami) są niepotrzebni, a czasami nawet irytują. Widać, że ich rolę ograniczono tylko do promocji płyty – a szkoda, bo można było wycisnąć z nich więcej. Dużo więcej. O tym, że album produkowany był „na szybkiego” daje świadectwo również warstwa tekstowa – Nelly śpiewa głównie o kobietach i imprezach – i to w sposób tak nudny i „nijaki”, że ewidentnie widać, że test jest po to by piosenki nie były instrumentalami.

Gdy we wrześniu po raz pierwszy usłyszałem singiel promujący- Just a Dream, miałem nadzieję, że na płycie będą lepsze kawałki. Niestety nie ma – jeżeli nie podoba Ci się ten utwór, reszta też Ci nie podejdzie. Tyle na ten temat.

5.0 nie jest muzycznym arcydziełem – nie jest nawet przeciętny. Słuchając utworów, ma się wrażenie, że wyprodukowanie płyty zajęło raperowi najwyżej tydzień. Świadczy o tym byle jaki tekst, wykonanie, zaproszeni goście i sam fakt bezczeszczenia muzyki r&b. Album nie jest nastawiony na ogromną słuchalność – jest to towar, który i tak się sprzeda dzięki niezłej promocji artysty i znanym osobistościom, które użyczają na niej głosu. Mimo iż w magazynach muzycznych album zyskał niepochlebne oceny, znalazł się na 10 pozycji Billboardu. Jak widać promocja działa.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

2 komentarze:

WItaj!
Znalazłam Twój blog przez przypadek i przeczytałam kilka notek. Musze powiedzieć, że piszesz całkiem dobre i obiektywne recenzje na temat muzki. Oby tak dalej :)

Jeżeli masz ocotę zapraszam do siebie:
www.fioolka.blogspot.com

W Just a dream się zakochałam odrazu. Płyta mnie tak zawiodła, że przestałam go słuchać.

Prześlij komentarz