27 kwietnia 2014

Recenzja: Kelis - Food

Bardzo cenię elastycznych artystów, którzy na każdym kroku udowadniają, że przechodzenie z jednego gatunku muzyki na kompletnie odmienny to nic trudnego. Z tego powodu śledzę karierę Kelis – 34 letniej wokalistki, która ma na koncie 5 różnorodnych wydawnictw. W czasie niespełna 18-letniej działalności wędrowała po różnych stylach, zarówno typowo hip hopowych, soulowych, popowych, jak i czysto klubowych. I, co ciekawe, za każdym razem prezentowała najwyższą klasę. Gdy usłyszałem jej nowy singiel, nie zdziwiło mnie, że przedstawia klimaty, które ciężko przypiąć do Kelis. Za to nasunęło się pytanie - czy nadchodząca płyta będzie równie solidna co poprzednie?

Ciężko jednoznacznie określić, po jakim gatunku porusza się wokalistka na krążku Food. Mamy tu soul, R&B, funk, folk, momentami subtelną elektronikę oraz drobne motywy jazzowe – a wszystko to zmiksowane w spójną całość, czarującą ogromem analogowych brzmień i relaksacyjną konwencją. Już po pierwszym zaliczeniu 13 tracków nie miałem wątpliwości, że to materiał z górnej półki. A poniżej wyjaśniam dlaczego.

Największą zaletę Food stanowią starannie przemyślane brzmienia. W odróżnieniu od całkowicie syntetycznego Flesh Tone, tym razem dostajemy multum dźwięków pochodzących z analogowych instrumentów, które przełożyły się na ciepłe i kolorowe melodie. To nie tylko zapewnia bardzo przyjemne doznania akustyczne, ale przede wszystkim nadaje produkcjom nieprzewidywalnego charakteru – co track dochodzą nowe instrumenty, świeże motywy. To robi spore wrażenie. Zwłaszcza, że numery zostały zróżnicowane również pod względem emocjonalnym. Całość wprowadza w pozytywny nastrój, jednak w zależności od konkretnej pozycji, raz bywa beztrosko (Breakfast), a raz leniwie i smętnie (nostalgiczne Runner oraz magiczne Floyd z hipnotyzującym refrenem). Nie są to wyjątkowo intensywne odczucia, ale wystarczające, by wpłynąć na słuchacza. Jak zapewne się domyślacie, dzieło odstaje od mainstreamowych standardów. Brakuje radiowych schematów, oklepanych motywów i dźwięków kojarzonych z 9786543 innymi artystami. Zupełnie zrezygnowano z oczywistych rozwiązań, stawiając na różnorodność, klimat i ewokacyjne melodie. Chwytliwości też nie zaniedbano. Co prawda alternatywny charakter sprawia, że nie jest stricte przebojowa (może poza Friday Fish Fry, które posiada radiowy potencjał), jednak i tak czaruje błyskotliwym zgraniem atrakcyjnych melodii i zmysłowego, szorstkiego wokalu (patrz: Dreamer, Floyd, Forever Be). Ja to kupuję.


Obstawiam, że większości z was nie będzie chciało się wgryzać w tekst. Dlatego, w ramach formalności, krótko naświetlam, że Kelis skupia się głównie na tematyce miłosnopochodnej: na roli mężczyzny w życiu kobiety, zakończonym związku etc. Czyli na tym polu jest standardowo.

Food nie jest produktem nagranym na kolanie, który desperacko żebrałby o pieniądze fanów. Został w pełni przemyślany, wobec czego oferuje różnorodne, chwytliwe i, co najważniejsze, względnie innowacyjne brzmienie odstające od radiowych norm. W związku z tym słodkie nastolatki słuchające typowo eskowej muzyki mogą określić ten album jako nudny i przekombinowany. Jednak jeśli lubisz harmonijne i niekonwencjonalne klimaty, odpal pierwszy lepszy streaming i zalicz to wydawnictwo. Uszy będą ci wdzięczne. 


Zgadzasz się? Podaj dalej:

0 komentarze:

Prześlij komentarz