Jak zapewne wiecie, dziewczyny z Little Mix wskoczyły do branży jedną z najłatwiejszych dróg – wygrywając talent show. Początkowo jurorzy brytyjskiego X-
16 kawałków wrzuconych na poszerzoną edycję DNA to nic innego jak tylko
przedstawiciele w pełni radiowego popu, wzbogaconego o drobne inspiracje
funkiem, muzyką dance i po części R&B. Modne? Modne. Ale czy warte czasu i
pieniędzy? O tym przekonamy się poniżej.
W porównaniu do takiego USA, Wielka Brytania wypuszcza
zdecydowanie mniej śmieciowej muzyki. Nawet niewybredny pop, skierowany tylko i
wyłącznie na zysk, rzadko kiedy bywa asłuchalny. W tym przypadku również jest dosyć przyzwoicie. Za największą wadę podkładu można uznać fakt, że zaprezentowane tracki
bardzo szybko zaczynają przynudzać. Jest to winą przede wszystkim producentów
(TMS, Steve Mac itd.), którzy nie wytężyli mózgu na tyle, aby opatentować jakąś
znaczącą nowość, przez co trzeba było skorzystać ze znanych (ale nietandetnych) brzmień, nie wywołujących większego zainteresowania. Nic dziwnego, w końcu
trudno fascynować się dźwiękami, do których jesteśmy od dawna przyzwyczajeni.
Poza tym, wręcz nie da się nie zauważyć inspiracji słynnymi koleżankami z
branży pop-r&b (Beyoncé, Jordin Sparks, etc.), co też negatywnie przełożyło się na oryginalność. Najgorsze są wolne numery – mało tego, że nie
wpadają w ucho, to dodatkowo odstraszają patetycznym charakterem. Dynamiczne
mają o tyle lepiej, że nawet jeśli są nieco wtórne, to przynajmniej nie
pozwalają zasnąć. Nie jest tragicznie ani plastikowo, po prostu przeciętnie.
Panie poruszają typowo młodzieńczą tematykę, ujętą w
stosunkowo lekkostrawny sposób. Podarowano sobie głębokie wywody i zapadające w
pamięć sentencje, a zamiast tego postawiono na proste, chwytliwe wersy o
pozytywnym wydźwięku, których przekaz jest co najwyżej symboliczny. Jest mowa m.in.
o zranionym sercu, oddaniu dla partnera, wpływie muzyki na życie,
samoakceptacji i innych łatwo przyswajalnych zagadnieniach. Banalne? Bardzo, ale sprawdza się w takich klimatach.
Na dzień dzisiejszy wydano jedynie Wings i tytułowe DNA.
Nie nazwałbym ich super przebojami, o których będzie się pamiętać za kilka lat
- jednak, jak na jednosezonówki, nie męczą uszu i wręcz mogą się podobać. Zaraz za
Pretend It's OK i Case Closed są jednymi z ciekawszych produkcji.
Za to najchętniej wywaliłbym stąd Turn
Your Face, czyli coś, co w założeniu zapewne miało być wzruszające. No ale okazało
się monotonne, podobnie jak Madhouse
i Going Nowhere, które też kompletnie niczym nie porywają.
DNA to kolejna
płyta z cyklu: ‘jeden odsłuch i papa’. Nagrania pozbawiono autorskich
patentów – jakiegokolwiek pierwiastka nadającego cech indywidualnych, czegoś,
po czym można byłoby wnioskować, że dziewczyny staną się w przyszłości na tyle
wyraziste, żeby móc się wybić. Co za tym idzie, obecne piosenki mógłby zaśpiewać praktycznie
każdy wokalista. Jedyne, co je ratuje to fakt, że nie śmierdzą tandetą i są w miarę
bezbolesne dla ucha. Mam nadzieję, że ich drugie wydawnictwo okaże się
przystępniejsze. Na razie jest tylko zwyczajnie, taka muzyka z mikrofalówki.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
8 komentarze:
Nie moje muzyczne klimaty.
Można je porównać do One Direction, przyszły same na casting a wyszły wszystkie razem.. Po dwóch singlach promocyjnych "Wings" oraz "DNA" stwierdzam, że to nie dla mnie..
Podziwiam Cię, że dałeś radę przesłuchać cały album. Ja po "Wings" mam już dosyć. Strasznie wkurzający i jakiś taki nijaki ten utwór.
mnie sam kawałek "Wings" straszliwie irytuje , całego albumu nie przesłucham !
Będzie coś o najnowszym wydawnictwie Hollywod Undead? :)
Się właśnie pisze.
Nie będę się katował i słuchał całego albumu. Wystarczy Wings. Tak debilnego podziału partii wokalnych jeszcze nie słyszałem. Jeśli do tego dodać mały kontrast i warstwę instrumentalną opartą tylko i wyłącznie na sekcji rytmicznej wychodzi coś, co strasznie wkurza. Takie piosenki pasują idealnie do filmów typu 'High School Musical', a nie do odtwarzaczy...
Ja też należę do tych, których wkurza samo "Wings", że na resztę nie mam ochoty. Singiel ma zachęcić do dalszego sprawdzania, a tu lipa - fatalna piosenka, fatalne wokale... Na dodatek te cztery laseczki ani ładne, ani zgrabne... :P Jednym słowem jakim cudem (i po kija) je wypromowali?
Prześlij komentarz