Opisywałem już Beyoncé, Marry, Estelle oraz Melanie. Teraz pora na kolejną gwiazdę muzyki rnb - Monicę Brown. W czasie swojej 19-letniej kariery, poczęstowała nas 6 ciekawymi albumami, z których każdy zaoferował fanom coś świeżego, coś, czym warto było się zainteresować. Wokalistkę można także usłyszeć w featuringach z koleżankami z branży: Keyshią Cole oraz Triną. Jak widać, artystka zadomowiła się na dobre na rynku muzyki rnb. Ostatnio postanowiła przypomnieć o swojej osobie i szarpnęła się na coś nowego. Na Nowe Życie.
New Life, bo tak się zwie omawiana dzisiaj produkcja, to kolejne wydawnictwo, za które odpowiada ekipa z RCA Records - wytwórni, do której należą m.in. Dido, Kelly Clarkson oraz Pitbull. Tym razem, w nasze ręce oddano materiał trwający ok 40 minut, który rozkłada się na 17 tracków będących typowym, wręcz kultowym połączeniem rnb oraz soulu. Mieszanka niezbyt odkrywcza i (w tym przypadku) nie za wysokich lotów, lecz i tak wciągająca oraz odprężająca. Przyglądnijmy się jej z bliska...
Nazwiska osób pracujących przy krążku nie powinny być nam obce - w końcu to sama śmietanka branży: Rico Love, Cainon Lamb, Earl & E, Polow da Don, Salaam Remi, etc. Niby są to postacie, które naprawdę znają się na rzeczy - nie rozumiem, dlaczego więc oddano nam materiał, który możemy spotkać na płytach wielu innych gwiazd czarnego rnb. Nie ma tu kompletnie żadnej muzycznej nowości, całość jest powieleniem wcześniejszych produkcji - zarówno swoich, jak i koleżanek. Pod kątem oryginalności nie jest za najlepiej. Jednak z drugiej strony, utwory nie brzmią banalnie i ich wtórność raczej nikogo nie uśpi, ani tym bardziej nie przyprawi o mdłości. Przy New Life można się zrelaksować, wyciszyć - podkład jest na tyle subtelny, że dla miłośników gatunku może stanowić pewnego rodzaju chillout.
Płytę rozpoczyna intro, w którym Monica telefonuje do Mary J. Blige (czyżby inspiracja My Life II, gdzie piosenkarka dzwoniła do Diddy'iego?)- starsza koleżanka przypomina jej o tym, że powinna cieszyć się ze swojego życia, ponieważ ma dla kogo żyć i z kim dzielić się swoimi sukcesami. Następnie tematyka przechodzi już standardowo do miłości, szczęścia, rozstań i innych pokrewnych rozważań. Również nic odkrywczego, ale nie ma nawet na co narzekać.
Dotychczas, z krążka wydano tylko jeden utwór It All Belongs to Me, w którym gościnnie udziela się Brandy. Istnieją również pogłoski, jakoby drugim singlem miałby został Without You. Natomiast z 'pozasingli' na uwagę zasługuje Daddys Good Girl oraz Man Who Has Everything. Mimo wszystko, tracki nie nadają się do pojedynczego słuchania - o ile pod wpływem nastroju, klimatu, całe wydawnictwo zdaje się być przyjemne, o tyle w pojedynkę nagrania nie są zbyt wiele warte.
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak się ma tytuł New Life do oferowanej muzyki: Monica wciąż pozostaje w starym stylu, do którego nie wniosła zbyt wielu innowacji, ba, prawie żadnej - jest to bardziej powrót do przeszłości aniżeli coś nowego. W każdym razie, nie jest to płyta na jeden raz - mimo iż nie będzie towarzyszyć mi na moim odtwarzaczu, to z pewnością co jakiś czas będę do niej powracał, głównie chcąc się odprężyć, wypocząć (chociaż i na tym polu ma dużą konkurencję). Szału niestety nie ma...
Zgadzasz się? Podaj dalej:
2 komentarze:
Kiedys Monica juz spiewala z Brandy. W utworze "The Boy is Mine", i to byl troche wiekszy przeboj niz teraz " It all belongs to me" ktory przeszedl bez echa. A ta plyta jakos nie przypadla mi do gustu.
Album Moniki czeka u mnie w kolejce do odsłuchania. Podobał mi się ten poprzedni. Nie wiem, jak będzie z tym, bo singiel z Brandy zupełnie mi nie leży... Ale jestem dobrej myśli.
Prześlij komentarz