AlunaGeorge - Body Music
Ilość tracków: 19 (Deluxe)
Gatunek: elektronika, pop, r&b
Label: Island Records
Single: You Know You Like It; Your Drums, Your Love; Attracting Files
Na wyjątkowo duży plus: Just a Touch, Kaleidoscope Love, Watching Over You
Proponowana ocena: +5/6
Na swoim debiutanckim krążku brytyjski duet pokusił się o
połączenie lekkiego synth-popu z brzmieniami zahaczającymi o r&b. Czyli
coś, co możemy usłyszeć m.in. u Jessie Ware. Jednak w tym przypadku dostajemy odważniejszy i o wiele bardziej chwytliwy podkład, pełen świeżych patentów, którym materiał
zawdzięcza swoją przebojowość. Dzięki temu produkcje szybko wchodzą do głowy i
potrafią prześladować przez naprawdę długi okres. Pomimo wyważonej, bardzo
spokojnej konwencji i prostych melodii (ale za to jakich nośnych!) ciągle coś
podtrzymuje uwagę. I nie chodzi wyłącznie o różnice w tempie (bywa zarówno
szybko, jak i chilloutowo), ale też o samą Alunę, której słodziutki, niewinnie
brzmiący wokal wzmacnia melodyjność produkcji oraz nadaje im kameralnego charakteru.
Jak już pisałem, jest to jeden z ciekawszych projektów zasłyszanych w tym
roku. Bo jako jeden z niewielu potrafi wydobyć maksymalną hitowość nawet z tak
delikatnych dźwięków. Nie przymula, nie przytłacza, jednocześnie niewiarygodnie wciąga.
Jay Z - Magna Carta... Holy Grail
Ilość tracków: 16
Gatunek: hip hop, jakby inaczej
Label: Roc-A-Fella Records, Roc Nation, Universal M.D.
Singiel: Holy Grail
Na plus: BBC, Ocean, Part II (On The Run), Heaven
Na minus: FuckWithMeYouKnowIGotIt
Proponowana ocena: 4/6
Magna Carta... Holy
Grail jest dwunastym długogrającym krążkiem S.C. Cartera. Za wyprodukowanie
większości kompozycji odpowiada Timbaland, wspierany przez śmietankę
branży, m.in. No ID, J-Roca, Swizz Beatza, Hit-Boya i Mike’a Deana. Jak łatwo wywnioskować,
panowie postarali się o solidne brzmienia, które nawet jeśli nie są
wizjonerskie ani specjalnie zjawiskowe,
to i tak zapewniają rozrywkę z górnej półki. Choćby dlatego, że oferują
różnego rodzaju bity – posłuchamy sobie nie tylko typowo east-coastowego hip hopu, ale również
czegoś bardziej lajtowego (BBC), klimatycznego (Somewhere In America - po co tu ta trąbka?!) a nawet radiowego (Holy
Grail). Poza tym, warto docenić featuringi. Zaproszone postacie wzbogacają produkcje o sporą dawkę emocji, ponadto, co oczywiste, w znacznym stopniu
urozmaicają podkład. Szczególnie zabłysnęli tutaj Nas, Frank Ocean i Beyoncé.
Za to nie wiem, co tu robi Rick Ross, który swoim byle jakim występem zniszczył
FuckWithMeYouKnowIGotIt. To pierwszy
minus. Drugim, i dużo poważniejszym, jest wykorzystanie w Holy Grail sampli
ze Smells Like Teen Spirit Nirvany. Mało tego, że motyw wydaje się wepchnięty na siłę, to na dodatek wykonanie Jaya i Justina brzmi zwyczajnie śmiesznie. Tani chwyt, szczególnie
jak na rapera tej klasy. Reasumując, MCHG to dobry album. Czasami buja, czasami
czaruje klimatem. Ale odkrywczy nie jest.
Backstreet Boys - In a World Like This
Ilość tracków: 12
Gatunek: pop, rock, elektronika
Label: BMG Rights Management
Singiel: In a World Like This
Na plus: w ostateczności Trust Me i Try
Na minus: Feels Like Home, Light On, Love Somebody
Proponowana ocena: 3/6
Na koniec rzućmy okiem/uchem na In a World Like This, czyli płytę, krótko mówiąc, nijaką. Składają
się na nią klimaty mało oryginalnego pop rocka, któremu często towarzyszą nieco
przeterminowane syntezatory. Mamy do czynienia z umiarkowanym tempem (patrz:
Make Believe), zwalniającym jedynie w przypadku Trust Me i Try, czyli jednych z
niewielu produkcji, które nie zrażają do bólu zwyczajnym charakterem. Zespół
postawił na bardzo proste i schematyczne melodie, którymi jeszcze dekadę temu
mógłby podbić listy przebojów. Niestety na dzień dzisiejszy brzmią one po
prostu nudno – nie tylko nie posiadają najmniejszego hitowego potencjału,
ale ponadto nie wywołują jakichkolwiek uczuć. Nie powiem, panowie starali się
napełnić nagrania emocjami, jednak poskutkowało to jedynie powstaniem
patetycznych refrenów (Show 'Em (What
You'Re Made Of)), którym daleko do przyciągnięcia uwagi słuchacza. Żeby nie było - album posiada kilka zalet (m.in. beztroski i lekkostrawny charakter) zapewniających, że utwory przynajmniej nie będą denerwować nadmiarem
któregokolwiek elementu. Dlatego proponuję aż 3.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
5 komentarze:
Zgadzam się w pełni z oceną MGHL, ale że mam słabość do wszystkiego co Jay Z to oceniłem wyżej. Ciekawi mnie album Body Music, bo klimaty Jessie Ware jak najbardziej mi pasują :D
Nie przesłuchałem żadnego z recenzowanych albumów. Jay-zego nie trawię, boysbandy staram się omijać. Jedynie recenzja pierwszego krążka mnie zaciekawiła.
Będzie recenzja "Doris" Earl'a?
Na razie nie planuję.
Dzięki za Jaya-Z. Zgadzam się z twoim tekstem o songu "Holy Grail". NIE POWINIEN RUSZAĆ KLASYKA NIRVANY...pewnie Cobain jakby to usłyszał to zabiłby się po raz drugi ;p
Prześlij komentarz