31 sierpnia 2013

Recenzja: Tarja Turunen - Colours in the Dark

1. Victim Of Ritual
2. 500 Letters
3. Lucid Dreamer
4. Never Enough
5. Mystique Voyage
6. Darkness
7. Deliverance
8. Neverlight
9. Until Silence
10. Medusa


Dzisiaj przenieśmy się do Skandynawii – krainy metalem i folkiem płynącej. Stamtąd pochodzi Tarja Turunen, znana jako pazerna_laska_którą_wywalili_z_Nightwish. W gruncie rzeczy Tarja to zdolna artystka. Przygodę z muzyką rozpoczęła w bardzo młodym wieku, najpierw udzielając się w chórach kościelnych, potem uczęszczając do szkół muzycznych. Swój rozgłos zawdzięcza właśnie grupie Nightwish, z którą w ciągu 9 lat wydała 5 krążków. Z kolei na własne konto pracuje od 2005 roku. Jak widać, nie jest to osoba lubiąca się nudzić. Dlatego niespełna 3 lata od wypuszczenia ostatniego LP’a mamy okazję usłyszeć jej świeżutki materiał.

Wydane nakładem Universal M.R. i niemieckiego Earmusic Colours in the Dark to 13 numerów reprezentujących klimaty metalu symfonicznego wzbogaconego o niewielkie folkowe motywy. Całość dopełniana jest wysokim sopranem wokalistki, przywodzącym na myśl muzykę operową. To między innymi dzięki temu eklektycznemu połączeniu Nightwish nigdy nie narzekał na brak fanów. Wtedy się sprawdziło. A teraz?

Cenię sobie twórczość fińskiej grupy, zarówno z czasów Tarji, jak i Anette. Solowe projekty tej pierwszej też wyszły nie najgorzej. Jednak ta pozycja kompletnie do mnie nie przemawia. Z jednej strony materiał obfituje w dynamiczne (z wyjątkiem dwóch ballad: Until Silence i Medusa), ale pozbawione agresji melodie, które teoretycznie powinny podtrzymywać uwagę słuchacza. I niektórym się to udaje. Przykładowo 500 Letters robi to przy pomocy chwytliwych zwrotek, a Neverlight nośnego refrenu i gitarowych riffów. Niestety większość numerów ma z tym spory problem. Głównie ze względu na brak nastrojowości. Nie znajdziemy tu niczego, co moglibyśmy nazwać mrocznym, tajemniczym ani mistycznym – a na taką płyta jest lansowana. Dużo w tym winy wokalu, który nie niesie ze sobą wyrazistych emocji, wobec czego nie oddziałuje na odbiorcę jakoś specjalnie. W kilku przypadkach wypada wręcz patetycznie (patrz: wstawka ‘gloria memoria’ w przystępnym Lucid Dreamer).Tyle tylko, że wpada w ucho. Czyli klimat (a raczej jego brak) na minus. Poza tym, kompozycjom zwyczajnie brakuje rozmachu. Niby, jak wspomniałem, jest dynamicznie, mimo to nic się tutaj nie dzieje. Przesłuchaj, dajmy na to, album Wishmaster lub Once (by Nightwish). Rzuca się w uszy, że na ich tle tutejsze dźwięki wypadają blado.


Liryka jest o tyle ciekawa, że przynajmniej stara się przemycić jakiekolwiek emocje. Posłuchamy sobie nie tylko o mistycznych zagadnieniach (Lucid Dreamer, Mistique Voyage), ale również o przeróżnych aspektach związanych z uczuciem do mężczyzny (np. Until Silence, Never Enough) i co nieco o śmierci (Victim Of Ritual). A wszystko po to, by nadać pozycjom gotyckiego charakteru. I o ile to się udało, to nie powiem żeby tekst wpływał na nastrojowość w inny sposób. Jednak merytorycznie jest niezły i w rezultacie prezentuje się o wiele lepiej niż podkład.

Lubię Tarję i cenię ją jako artystkę. Niemniej nie da się ukryć, że jej nowe wydawnictwo jest co najwyżej przeciętne. Brak klimatu i epickiego rozmachu jest niewiarygodnie odczuwalne - i nawet jeśli bywa przyjemnie, to niestety nic nie wzbudza większych emocji. Ja oceniam Colours in the Dark na 3. Zagorzali fani, którzy jakimś cudem uznają wokal za magiczny, mogą podnieść ocenę o 1 gwiazdkę.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

3 komentarze:

Cóż...Tarję uwielbiałam, ale w Nightwishu... :)

Szanuję opinię autora, ale się z nią nie zgadzam. Utworom na tej płycie na pewno nie brakuje rozmachu, wokal jest świetny, a piosenki są bardziej klimatyczne niż ma to miejsce w przypadku większości utworów na WLB (no może z wyjątkiem Victim of Ritual, które - moim zdaniem emocjonalnie nie powala). Pozdrawiam

Nowa płyta jest z gatunku tych które z każdym następnym przesłuchaniem coraz bardziej się podobają - przynajmniej ja tak mam.To nie jest płyta do słuchania w samochodzie, trzeba się wsłuchać i odnajdować "smaczki" za każdym razem.Mogę zrozumieć że autor bardziej ceni twórczość Tarii z okresu Nightwish, ale zarzut że nowym utworom "brak klimatu" to kompletny nonsens. Cała siła nowej płyty to jej klimat, więc tego nie pojmuję

Prześlij komentarz