11 sierpnia 2013

Recenzja: Asking Alexandria - From Death to Destiny

1. Don't Pray For Me               11. The Road
2. Killing You                             12. Until The End
3. The Death Of Me                  13. The Death Of Me (Rock Mix)
4. Run Free
5. Break Down The Walls
6. Poison
7. Believe
8. Creature
9. White Line Fever
10. Moving On


- Trzymaj – powiedziała koleżanka, superhotsexy Gotka, dziecko szatana i kto wie czyje jeszcze. – Oto krążek, który opiszesz na tym swoim blogu. Nie musisz oddawać.
- Tak właściwie to mam o czym pisać.
- Znowu coś z radosnego kanonu: pop, elektronika, arenbi, hip hop? – mało tego, że Gotka to jeszcze jasnowidz.
- Yep.
- Skończ wreszcie z tym radiowym gównem, bo masz przecież czytelników, którzy lubią porządne darcie ryja. O ile jeszcze sobie nie poszli. W końcu od ponad 8 miesięcy nie poświęcałeś im uwagi. Ciągle tylko te kolorowe melodyjki.

Rzuciłem okiem na archiwum bloga. Rzeczywiście, dawno nie pisałem o czymś mocniejszym. Czas nadrobić zaległości. 

Biorąc pod uwagę sukces osiągnięty przez dwa dotychczas wydane LP’e, bardzo możliwe, że kojarzycie działającą od pięciu lat formację Asking Alexandria. Na najnowszym dziele piątki Brytyjczyków usłyszymy 13 heavy metalowych nagrań wyprodukowanych standardowo przez Joey’a Strugisa - gościa współpracującego z m.in. grupą Attack Attack! i Born of Osiris. Chociaż krążkowi można zarzucić kilka słabości, mnie przypadł do gustu. A oto dlaczego.

To, co odróżnia AA od wielu innych tego typu kapel to potężna moc kompozycji. Niby większość metalowych grup nagrywa w równie szybkim tempie, w dodatku przy użyciu tych samych instrumentów, jednak już nie każdej udaje się wykrzesać z ostrych brzmień tak duży temperament. Z kolei From Death to Destiny na tyle oddziałuje na słuchacza, że dodaje mu energii i wbrew pozorom wpada w ucho. Jeżeli chodzi o same dźwięki to tutaj na pochwałę zasługuje perkusja. Jej brzmienie jest naprawdę wyraziste, a nie przysłonięte gitarami oraz wokalem, jak to zwykle bywa w przypadku takiej muzyki. W zasadzie każdy element zna swoje miejsce – z żadnymi motywami nie przesadzono, żadnych nie przekombinowano, przez co trudno nazwać materiał chaotycznym. Tak więc ci, którzy nie słuchają metalu, bo ‘to drażniące darcie ryja w rytm bezsensownego napieprzania w co się da’ tym razem mogą się poświęcić. Głowa nikogo boleć nie będzie. W drugą stronę też nie jest źle: nagrania zostały wyraźnie zróżnicowane, wobec czego nie zlewają się ze sobą i utrzymują uwagę bez większego wysiłku. Żeby nie było zbyt różowo, osoby osłuchane dorobkiem zespołów pokroju AA nie znajdą tu niczego, czego wcześniej by nie słyszeli. Pomimo wielu pomysłowych zabiegów nie udało się uniknąć schematów. Rezultat? Słuchasz, jest energicznie, różnorodnie i na swój sposób przebojowo, ale nie nowatorsko. Szczena nie opada.


W tym przypadku warstwa tekstowa przyjmuję formę buntowniczego zewu wolności. Przykładowo w Run Free Danny wyraża chęć ucieczki od monotonnej codzienności, w The Road stara się odnaleźć samego siebie, a w Believe oraz Break Down The Walls podkreśla rolę uporu w osiągnięciu celu. O ile merytorycznie liryka jest całkiem przystępna to ilościowo nie powala. Utwory przeważnie składają się z dwóch krótkich zwrotek, które przerywane refrenami powtarzane są po kilka razy. Nie jest to wyjątkowo ambitne, ale przynajmniej treść nie razi banałem, poza tym dobrze komponuje się z klimatem wypracowanym przez brzmienia. Ujdzie.

From Death to Destiny trudno uznać za materiał bardzo dobry, niemniej jednak z przyjemnością będę do niego powracał. Głównie przez wzgląd na ogromnego powera oraz zróżnicowanie. Wiem, że wrzucając to wydawnictwo do playlisty rowerowo-biegowej zmotywowałoby mnie do jeszcze większego wysiłku. I jednocześnie nie zanudziło swoją wtórnością. Przy odsłuchu 'w domowych warunkach' też daje radę. Jeżeli lubisz solidny metal to powinieneś zainteresować się tą pozycją. Dobra inwestycja.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

3 komentarze:

Uwielbiam ich! Żałuj, że nie mogłeś ich zobaczyć i usłyszeć na koncercie, dali niezłego czadu, naprawdę. Byłam pod wrażeniem i pokochałam ich jeszcze mocniej.
Bardzo ciekawe recenzje, pierwszy raz spotkałam się z takimi fajnymi opisami krążków i zespołów. ;>

Pozdrawiam.

ten nowy krążek jest po prostu świetny !!! bardzo bym chciała żeby wrócili do Polski i dali osobny koncert !!!! Moim zdaniem ich najnowsza płyta jest najlepsza, jest jakby dojrzalsza i bardziej przemyślana i ważne mocno zapada w pamięć i serce. Chodź wcześniej tylko ich lubiłam teraz zakochałam się w ich muzyce. Płyta jest niesamowita i różnorodna i co najważniejsze pasuje do nich :)
Pozdrawiam :)

Prześlij komentarz