8 maja 2011

Recenzja: M. Pokora - Updated

Zakładam, że wiecie kto to Matt Pokora. Musicie go kojarzyć przynajmniej z Catch Me If You Can, które było wałkowane w Polsce przez dłuższy czas i paru innych kawałków. Jako, że chłopak wypowiedział się ostatnio, że zamierza skupić promocje swojej nowej płyty właśnie na rynku polskim, możemy być pewni, że jeszcze nieraz będzie o nim głośno. Dlatego postanowiłem rzucić uchem na ten jego francusko-angielski wynalazek.


Updated to jego drugi angielskojęzyczny album i został wydany jakoś w połowie marca w dwóch wersjach: podstawowej – czyli piosenki po francusku i angielsku, i angielskiej, gdzie piosenki są jednojęzyczne. Ja posiadam tą drugą wersję. Wokalista upchał na niej 11 kawałków utrzymanych w klimacie popowego r&b przekroju Justina Timberlake’a (o czym niżej).

 Co do pierwszego wrażenia, trzeba przyznać, że są to całkiem przyzwoite produkcje - wpadają w ucho i nie wywołują odruchu wymiotnego.
Mimo to jest trochę monotonnie i szkoda, że kawałki przeznaczone są dla radiowego targetu (co jest ich chyba największą wadą), bo to pozbawia ich większej ambitności (są za bardzo komercyjne). Poza tym, nawet jak na radiowe hiciorki jest dość przeciętnie - na krążku nie uświadczymy żadnego wielkiego przeboju, co najwyżej parotygodniowe powerplay’e, które po krótkim czasie wylecą z eskowej playlisty i już nikt nie będzie o nich pamiętał. Czemu tak? Bo już to gdzieś słyszeliśmy…

Przy produkcji Udpated, Matt lekko zajechał stylem Timbalanda, z którym współpracował przy poprzednim albumie – MP3 (który zaowocował niezłymi produkcjami), co poskutkowało zastosowaniu w paru piosenkach bitów podobnych do tych Timbowych. Na szczęście nie jest to bezczelna kopia, tylko niewielka, ale słyszalna, inspiracja. Dużo bardziej widoczną  jest z pewnością Justin Timberlake – podobnie śpiewają (najwyraźniej to słychać w All So Sexy), nawet podobnie się ubierają, jak bracia. Jednak w tym przypadku też nie da się mówić o kopiowaniu, bo nie ma co ukrywać - Pokorze dużo brakuje do Justina. To tak jakby porównywać Lay’sy do chipsów z tipu. Poza ww. artystami, M. Pokora ewidentnie ściągał też ze swojego poprzedniego albumu MP3, który posłużył mu jako gotowy szablon. W rezultacie wszystkich tych drobnych „przekrętów”, podkład stał się, jak już wcześniej wspomniałem,  monotonny. Mimo to nie jest źle, po prostu wiele osób już się z tym spotkała. I to nieraz.

Trochę oryginalności wnosi Eva Simons, która poza produkcją paru kawałków, zaśpiewała w Mr & Mrs Smith. Oprócz Evy, gościnnie wystąpił też Asto (Do Anything). I na tym koniec featuringów.

Co do tekstu, to też nie ma rewelacji. Mowa jest o kobietach, do kobiet i innych banałach przesstawionych w znany sposób – coś na poziomie Bigosu LChP, tylko że traktowane na serio. Nie są to jednak żadne herezje, nie robi z siebie idioty – także nie ma nad czym płakać.

A teraz trochę o tym, co już wydał. Pierwszym singlem został Oblivion znany także jako Mirage. Chociaż nie ma się czym podniecać, na płycie są gorsze numery. W Polsce jego kariera radiowa kwitnie i prawdopodobnie otworzy chłopakowi na stałe wejście na wszelkie imprezy typu Eska Music Awards i inne sopockie eventy. Na drugi singiel wybrano Finally Found Ya, czyli spokojniejszy numer przekroju starszego Through the Eyes. Też nie jest to zły kawałek – jakościowo podobny do Obliviona. W Polsce pewnie pojawi się jakoś na przełomie czerwca/lipca i będzie to hit wakacji.

Poza trackami wybranymi na single, warto rzucić uchem na wspomniane wcześniej Mr & Mrs Smith. Jak słychać, jest to w miarę energiczny i lekko pokręcony numer, w dodatku dość oryginalny. Natomiast jeżeli chodzi o wolniejsze kawałki, to polecam sprawdzić Nothing. Niby nic w nim nadzwyczajnego, ale wiele dziewczyn na niego leci, w dodatku prezentuje się najlepiej ze wszystkich balladopodobnych dostępnych na albumie.

Updated nie jest płytą złą, czy tam jakoś bardzo słabą. Jest po prostu za bardzo powtarzalna. Za dużo inspiracji, gotowców, za mało świeżych pomysłów. Przez to jest dobra na jeden, góra dwa odsłuchy. Potem na półeczkę i niech zdobi pokój. Z drugiej strony, fajnie, że Matt będzie grany w naszym kraju. Lepszy on niż Mezo rapujący po angielsku. Co do oceny, Updated’a można posadzić gdzieś pomiędzy 3 a 4.Lubię tego gościa i bardzo chciałbym dać 4, ale nie mam za co. Szkoda, że nie mogę dawać ocen połowicznych, bo Matt dostałby +3. Więc nie mając wyjścia muszę dać to 3. 



Zgadzasz się? Podaj dalej:

3 komentarze:

Jak dla mnie album zasługuje na 4 :)

Widocznie dostrzegasz jego ukryte piękno :)

Ja zapewne nawet 3 bym nie dał :). Jaki widać każdy ma swoje subiektywne zdanie ^^.

Prześlij komentarz