19 sierpnia 2011

Recenzja: Blue October - Any Man in America

Blue October to rockowa kapela działająca od ponad 13 lat. Przez ten czas zdążyli wydać 5 znakomitych (no, może poza ostatnim) albumów, które ze względu na dość słabą promocję nie sprzedawały się w oszałamiających ilościach, ale i tak zdobyły ogromną popularność u smakoszy tego typu muzyki. Teraz nadszedł czas na ich szóste podejście - ciekawe czy tym razem również będzie wyborowo...




Na albumie Any Man in America, wydanym przez RED Distribution, do odsłuchu dostajemy 13 niezłych numerów utrzymanych w typowym dla Blue October klimacie rocka alternatywnego. Tracki mimo iż nie wnoszą zbyt wielu nowości, są dość ciekawe, melodyjne i przyjemnie rozluźniają. W końcu jakaś dobra rockowa pozycja.

Pracując nad płytą z gatunku rockowej alternatywy, każdy producent użera się z problemem jakim jest narastającą monotonność - przy tego typu produkcjach bardzo trudno się wybić, przecież to nie pop, tutaj nie da się zmiksować dźwięków ani zbytnio zmieszać stylów; kompozytor chcąc stworzyć w miarę oryginalne dzieło musi zaszpanować kreatywnością i z ograniczonej gamy instrumentów skleić tracki, które będą w stanie przykuć kogokolwiek uwagę. Producent AMIA, Tim Palmera, po części podołał wyzwaniu - może super oryginalnie nie jest i czasami (stosunkowo rzadko) wieje nudą, ale przez większość czasu jest bardzo przyjemnie, chwytliwe oraz tak klimatyczne.

To ostatnie to również zasługa tekstu, co jest jedną z jego niewielu zalet, w końcu jest głównie o miłości, kobietach, etc. Nie twierdzę, że to źle, jednak odrobina twórczego myślenia nikomu by nie zaszkodziło. Co do samego sposobu opowiadania nie mam najmniejszych zastrzeżeń: podstawową formą tekstu jest monolog skierowany przede wszystkim do kobiety, dotyczący różnych kwestii, od wyznania miłości po przeprosiny. Całość prezentuje się całkiem nieźle, choć nie ukrywam, że po takiej produkcji oczekiwałem czegoś więcej… 

Jak na razie, wydawnictwo promowane jest dwoma singlami: pierwszy z nich to The Chills, czyli jedna z mocniejszych ścieżek. Jest to monolog skierowany do kobiety, która odrzuca wokalistę, a on sam nie wie, czy on ją kocha czy też nie. Kolejnym singlem wybrano zdecydowanie wolniejszy, lecz równie przyjemny The Feel Again (Stay) traktujący w zasadzie o tym samym co poprzednik, tylko w bardziej subtelnym wydaniu. O ile dobrze pamiętam, że ta pierwsza piosenka osiągnęła znacząco dobre wyniki sprzedaży w sklepie amazon.com, o tyle los tej drugiej nie jest mi znany. Chociaż pewnie też zajdzie daleko, w końcu obie nuty są dosyć ambitne…

Jak większość pozostałych, np. The Flight, The Follow Through oraz For The Love. Co w nich niezwykłego? Chociaż 'niezwykłego' to trochę za mocne słowo, lepiej zapytać: czym się wyróżniają? Odpowiedź jest prosta: melodia, (po części) tekst i klimat. Nic dodać nic ująć.

Album z czystym sumieniem polecam fanom rocka alternatywnego, gdyż to naprawdę ciekawa propozycja zawierająca wszystkie najciekawsze elementy charakterystyczne dla tego gatunku. Poza tym, przesłuchać mogą też słuchacze 'wszystkiego i niczego', czyli osoby szukające dobrej rozrywki niezależnie od rodzaju muzyki. Mi osobiście, mimo iż nie przepadam za alternatywą, krążek przypadł do gustu, na prawdę nieźle się go słucha.

Nie wiem w jakiej ocenie zaszufladkować Any Man In America. Niby wszystko jest dopracowane i stoi na przyzwoitym poziomie, jednak spokoju nie daje mi ta częściowa nuda, matowość co niektórych kawałków - niby nie występuje często, ale ewidentnie psuje efekt końcowy. Poza tym nie ma się co oszukiwać, są lepsze produkcje, szczególnie pod kątem tekstu. Mocne cztery, nie pięć - to jeszcze nie to. 


Zgadzasz się? Podaj dalej:

5 komentarze:

Niezły band. To ciekawe bo właśnie planujemy imprezę w stylu amerykańskiego rocka/ punk popa. Czyli farba na włosach, poncz i muzyka :D. Być może przeszukam i ten zespół w poszukiwaniu odpowiednich kawałków. Pozdrawiam.

Piszesz świetne recenzje, dobrze się czyta :)

Z tą świetnością to bym nie przesadzał, ale cieszę się, że doceniasz moją pracę :)

Kupiłem tą płytę w Amazonie prawie w ciemno. Znałem z niej jeden singlowy kawałek. Wcześniej z Blue October miałem tylko jedno spotkanie przy okazji płyty Folied. Po kilkukrotnym przesłuchaniu tej płyty zaraz zalogowałem się na Amazon i kupiłem kolejne dwie. Aproaching(...) i Folied w wersji poszerzonej. Co mnie urzekło... ten niepokojący i cały czas plątający się w głowie wokal! Na kolana rzucił mnie tytułowy Any Man in America - mogę go słuchać w kółko!!! Moim skromnym zdaniem płyta jest bardzo dobra!!!

Say it!!! dirt room !!! )))))))))))))))

Prześlij komentarz