21 września 2011

Recenzja: Ed Sheeran - +

Ma dwadzieścia lat i od pewnego czasu udziela się w featuringach jako raper-wokalista z gwiazdami brytyjskiego grime'u. Jako, że tych współprac nie było zbyt wiele (z 4, max. 6) nie sądziłem, że tak szybko będzie chciał wydać coś solowego. No ale wydał - i to kompletnie niezwiązanego z grimem ani rapem. Jest się czym podniecać? Jak na razie nie bardzo.




Jak łatwo wywnioskować z tytułu tekstu, tym razem chodzi o debiutancki album (wcześniej wydał kolaborację) brytyjskiego wokalisty Ed Sheeran, zatytułowany po prostu +. Pod spokojną, stonowaną okładką kryją się równie niewinne utwory utrzymane w klimacie folkpopu, momentami zahaczającego o rnb - w sumie dostajemy 12 tracków, które (z drobnymi wyjątkami) prezentują się nader przeciętnie i po prostu nudno. Ale zacznijmy od początku...

Całość została wyprodukowana przez gości zajmujących się na co dzień sklejaniem bitów dla raperów, czyli Jake Goslinga i No I.D. Z tego co mi wiadomo, nie mają oni zbyt wielkiego doświadczenia na polu typowo popowym, więc biedny Edek został ich królikiem doświadczalnym. ‘Pop’ przez nich zrobiony jestem w stanie podzielić na trzy rodzaje:
Monotonny, który nudzi powtarzalnością dźwięków - charakteryzuje go głównie ubogość instrumentów, co pewnie miało stworzyć ponury nastrój, lecz niestety nie do końca wyszło. Są to numery np. This Wake Me Up.
Stuningowany folkpop, czyli w większości naturalne instrumenty wspomagane sztucznymi dźwiękami oraz sprawny wokal, który nie próbuje wprowadzić nas na siłę w jakiś nastrój, tylko po prostu urozmaica piosenkę. Do tej grupy zaliczam m.in. Drunk, Give Me Love, etc.
Z elementami rnb, czyli mniejszość charakteryzująca się fajnymi samplami i bitami połączonymi z naturalnymi dźwiękami, których nasilenie jest znacznie mniejsze niż w ww. przypadkach, a poza tym są bardziej dynamiczne i rytmiczne. Chodzi m.in.o You Need Me, I Don't Need You, oraz The City.

Dosyć ciekawie wypada tekst, który traktuje głównie o życiu i tematach pochodnych miłości. Robi to przy pomocy głównie smutnych historyjek oraz monologów budujących dobijający klimat. Nie powiem, fajnie to brzmi, lecz jak ktoś nie zna angielskiego, to raczej nie ma po co słuchać wiekszości kawałków - bo sam podkład nie zachęca...

Pierwszym singlem promującym + został The A Team, czyli spokojny, przyjemny numer, który mimo braku większego potencjału dostał się na 3 miejsce w UK Singles Chart (bo, o ile ktoś jeszcze nie skojarzył, płyta promowana jest przede wszystkim w UK). Drugi singiel do dużo ciekawsze i męczone przez angielskie BBC RADIO 1 (odpowiednik polskiego RMF FM) You Need Me, I Don't Need You. Natomiast trzeci, Lego House to jakościowo coś pomiędzy pierwszym a drugim, również bez szału. Całą trójkę można odsłuchać klikając w załączone linki, więc sami je oceńcie.

Ze względu na częściowo występującą monotonię, krążek może mieć problemy ze znalezieniem konkretnej grupy odbiorców. Kupią go co najwyżej najwięksi fani folkpopu, których bardzo trudno zanudzić. Poza tym, w częściach (bo w całości to nie ma szans), może podejść osobom lubiącym odkrywać nowe muzyczne twarze, poszerzać horyzonty, bo jest tu parę smaczków, na które warto rzucić uchem.

Ed Sheeran wywołuje we mnie mieszane uczucia: z jeden strony to bardzo zdolne i ambitne dziecię, no ale z drugiej obawiam się, że może skończyć jak Bruno Mars - czyli zamiast tworzyć coś nowego zacznie bazować na sprawdzonym patencie słitaśnego chłopczyka tworzącego produkty do sztucznego wyciskania łez, co jest po prostu tanie. No ale jak na razie jeszcze się za to nie zabiera, więc nie ma nad czym płakać. Anyway, i tak nie ma się czym chwalić: troszkę to nudne, a poza tym + nie wnosi do gatunku kompletnie nic nowego. Do tragedii daleko, bo nie jest źle, ale chwalić też nie ma za co. Taki średniak.

Zgadzasz się? Podaj dalej:

7 komentarze:

Z singlowych kawałków zdecydowanie najbardziej spodobał mi się ten trzeci - "Lego house". Cały album nie jest zbyt męczący, ale piosenki raczej nie zapadają w pamięć. Trzeba z nim poobcować nieco dłużej, by wydobyć coś więcej dla siebie.

Nie zgadzam się z recenzją. Uważam, że Ed Sheeran może być odkryciem roku. Ma owszem bardzo stonowane brzmienie, jednak jego teksty są bardzo głębokie, chociaż jak napisałeś, w tle zawsze przewija się jakiś wątek miłosny. Ma niezły podkład instrumentalny, co słychać w każdej piosence, bawi się stylami i jak dla mnie nie jest monotonny. To tak jakbyś zarzucił SOADOWI czy Iron Maidan, że są monotematyczni, że grają jeden rodzaj muzyki, tak jak po Tankianie nie można się spodziewać, że w następnej piosence wyskoczy z balladą w stylu pop, tak nie ma co się spodziewać, że Ed nagle zacznie grać ostre hardcorowe brzmienie.
Jak dla mnie duży +. Mam nadzieję, że odwiedzi Polskę i będę mogła posłuchać go na żywo. Pozdrawiam

Ed to debeściak, słuchanie + sama przyjemność a o rozwój nie ma się co martwić dwudziestolatek - wszystko przed nim

Piękne utwory na akustycznej gitarze dla ukojenia duszy ,ja kocham magię i prostotę jego muzyki, świetnie śpiewa na żywo,kto nie zna niech posłucha i sam się przekona ,że warto.Nie jest wcale mięczakiem to raczej rozrabiaka z duszą romantyka.Go Ed:)

Ed jest niesamowity, to się nazywa talentem, kawałki w sam raz na rozładowanie stresu. Jeszcze ten głos, ah. :3

Give me love . . .
Prosze was to jest piekne, tak bardzo trafilo we mnie Awww
I do tego poczytajcie sb o sheeranie na wikipedii
CYTAT :
29 października 2012 roku swoją premierę miała piosenka Little Things brytyjskiego zespołu One Direction, którą napisał Sheeran.

ten kto pisał tą recenzję chyba nie słyszał piosenki Give me love Eda . Nie zgadzam się z większością tego co napisałeś .po pierwsze jak można porównywac Eda do Bruno Marsa jak można, to tak jakby porównac Justina Biebera do załóżmy Metalici . Po drugie jego piosenki wcale nie są nudne i nie mają kiepskiego podkładu muzycznego ...naprawde radzę Ci obejrzyj Give me love live na you tubie i zobacz co Ed wyprawia z gitarą a co do jego tekstów to są do bólu prawdziwe i trafiają w szczególności do tych którzy znają się na muzyce . A poza tym Ed Sheeran nie tworzy dla kasy tylko dla fanów i za to go kochamy ...i jego prawdziwi fani nigdy się nie znudzą jego piosenkami ...wiem to na własnym przykładzie bo od pół roku słucham Give me love i dalej ją kocham ..A teraz zakończę swoją długą i sprawiedliwą odpowiedz której i tak nikt nie przeczyta .

Prześlij komentarz