13 września 2011

Recenzja: Melanie C - The Sea

Melanie Jayne Chisholm to brytyjska gwiazda muzyki pop mającą za sobą ponad 17 lat stażu w branży: 7 w Spice Girls, a następne 10 solo. Przez ten czas wydała 5 albumów (nie licząc dokonań w zespole), które mimo iż mistrzostwem nie były, zawsze wnosiły jakiś powiew świeżości. Ostatnio przesłuchałem jej najnowsze dzieło – jednak z dystansem, nie napalałem się na zbyt wiele. Hmm, to może i lepiej...





The Sea - tak się zwie najnowsze wydawnictwo angielskiej piosenkarki Melanie C. Skrywa ono w wersji niemieckiej (sam nie wiem jakim cudem taką dostałem, zresztą to różnica tylko jednego numeru, więc wielka tragedia się nie stała)12 dosyć przyjemnych numerów utrzymanych w klimatach brytyjskiego poprocka, w skład których wchodzą zarówno ballady jak i ścieżki bardziej energiczne. Zasadniczo mogłoby to być powalające, ale jakieś 10 lat temu - teraz to po prostu drobne przypomnienie minionych trendów. Miła produkcja, w sam raz na niedzielny spacerek po parku. Ale bez większych szaleństw.

Za opracowanie poszczególnych tracków odpowiadają m.in. Andy Chatterley oraz Peter Vettese, czyli goście z bogatym dorobkiem. Widocznie nakazano im trzymać się starego stylu wokalistki, bo przez większość czasu tracki brzmią jak odrzuty ze wcześniejszych wydawnictw. Nie, nie jest aż tak źle - po prostu całość jest trochę nieświeża: żadnych nowości, same znane dźwięki w sprawdzonym wydaniu, co po części można uznać za wadę a po części za zaletę - bo jakby nie patrząc to stare dobre klimaty, do których warto wrócić. Anyway, krążek jest bardzo przyjemny w odsłuchu i nie zawiera żadnych ostrych dźwięków, przez co dodatkowo brzmi trochę ‘oldskulowo’.

Sam tekst mimo iż nie jest jakoś specjalnie zły, wypada dosyć płytko: liryka nie jest spleciona z epickim rozmachem, większość piosenek jest napisana bardzo prostym, radiowym językiem – czyli dwie/trzy zwrotki i refren. Co prawda czasami zdarzy się coś ambitniejszego, lecz to zwykle wtórny temat miłości z perspektywy kobiety – nie ma to jak pójść na łatwiznę… Ale ogólnie może być, ważne, że aż tak bardzo nie nudzi.

Rock Me to tytuł pierwszego singla, wydanego (jak na razie) tylko w Niemczech, którym promowana jest omawiana płyta. Został on użyty w niemieckiej telewizji jako główna ścieżka do 2011 FIFA Women's World Cup. W Polsce, jak na razie, brak jakiekolwiek odzewu w jego sprawie - a szkoda, bo jest wręcz przeznaczony do radia. Podobnie prezentuje się Think about It, czyli kolejny promotor. Tylko, że jest to stosunkowo świeży numer, gdyż światło dzienne ujrzał dopiero na początku września. Ciekawe, jak potoczą się jego losy…

Pozostałe utwory też są dobre, lecz gdyby zostały wydane dekadę wcześniej to powiedziałbym, że nawet bardzo. Mimo wszystko warto czasami przesłuchać przyjemnego popu sprzed czasów rozsławienia odmiany electro - co by sobie odetchnąć od obecnych radiowych trendów. Nadaje się do tego większość kawałków (wiadomo, jest też parę słabszych momentów), z których do gustu najbardziej przypadły mi oba single oraz  Beautiful Mind i Burn.

Biorąc pod uwagę lekkostrawność produkcji, płyta może stanowić dobrą pozycję dla smakoszy łagodnego, lecz nie flegmatycznego popu, pozbawionego drażniących syntezatorów oraz innych modnych udziwnień. Poza nimi to nie wiem, czy znajdzie jakieś konkretne grono odbiorców, wydaje mi się, że będą to raczej losowe osoby po części z radiowego targetu, a po części z muzycznych ‘wolnych strzelców’. Wszystko zależy od podejścia do tematu…

The Sea to krążek lekko spóźniony - sprawia wrażenie jakby 10 lat temu zamknięto go w jakimś schronie a dopiero teraz odnaleziono i pokazano światu. Niby nie irytuje i nie jest na siłę przebojowy, jednak nie wnosi do gatunku żadnych nowości, zero świeżości. Pomimo tego i tak jest przyjemny, gdyż tym samym przypomina muzykę, której w radio jest bardzo mało (więc w pewnym sensie jakąś tam świeżością jest:)). Czasami takie produkcje są potrzebne – dlatego czwóreczka.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

4 komentarze:

Jak dla mnie to piąteczka :)) Płyta jest świetna :! Bardzo mi się podoba.

Póki co słuchałem tego krążka tylko 1 raz, zachęcony 2 wypuszczonymi z niego singlami, i trudno mi go jeszcze ocenić. Może niebawem wyrobię sobie zdanie na jego temat i wrócę tu z komentarzem;-)

płyta jak dla mnie bomba, fajnie się słucha i wpada w ucho, tylko kiedy wyjdzie w polsce???

Prześlij komentarz