Sean Paul to 40-letni Jamajczyk, który w Polsce znany jest głównie z numerów Get Busy i We Be Burnin. Jednak na nich jego twórczość się nie kończy, gdyż w trakcie swojej 16-letniej kariery wydał 4 płyty, z których wylansował znacznie więcej singli. Ponadto, można go usłyszeć u boku znanych gwiazd tj. Beyonce, Busta Rhymes czy Kardinal Offishall, jak ktoś więc nie słyszał o tym panu to oznacza, że kompletnie nie interesuje tym, co się dzieje w radio. Od paru dni na itunes da się nabyć jego piąte już dzieło. Zaciekawiło mnie, ile hiciorków na nim znajdę.
Mam na myśli oczywiście Tomahawk Technique, czyli kolejny longplay wypuszczony przez stajnię Atlantic Records. Podstawowo składa się z 12 (+1 bonus track) kawałków będących połączeniem dancehallowego tempa, rapopolowych melodii oraz wokalu żywcem wziętego z muzyki reggae - innymi słowy mieszanki standardowej dla Sean Paula. Brzmi intrygująco oraz przebojowo, nie da się ukryć. Aczkolwiek w praktyce szału nie ma.
Żeby mieć choćby najmniejsze pojęcie, z czym mamy do czynienia, podam tylko cztery nazwy: Eivan 'Ricco' Bj, StarGate, Benny Blanco i Shellback. Jak nietrudno się domyślić są to producenci odpowiedzialni za powstały kompakt. Zwykle tworzą oni utwory o typowo rapowej konwencji, co bez wątpienia idzie im bardzo dobrze. Jednak tym razem postanowili zabawić się w klubowych DJ'ów i stworzyli coś do radia i właśnie na parkiet. Jak wspomniałem wyżej, nie jest to rewelacja, bo większość dźwięków słyszeliśmy już wcześniej - zwłaszcza kwestie Stargate'ów, które bez problemu rozpozna nawet 5-letnie dziecko. Generalnie, brakuje tu muzycznych nowości, dźwięki nie zaskakują swoją świeżością, momentami zajeżdża plastikową tandetą. Natomiast z drugiej strony, cały materiał ma hitowy potencjał i wszystko, co zostanie z niego wydane z pewnością spodoba się radiowemu targetowi. Na szczęście, że nie ma tu nachalnych, pseudohouseowych brzmień i nawet jak ta lekko oklepana melodia nie będzie się podobać, nie będzie też męczyć. Mnie się nie podoba, ale w przeciwieństwie do najnowszych produkcji Pitbulla, jakoś da się tego wysłuchać.
Pewnie nikogo nie zaskoczę mówiąc, że liryka nie porusza głębokich tematów ani nie zmusza do refleksji. Jest za to nader prosta, wpada w ucho i opiera się na kasie, laskach i drogich samochodach. Standard, nie ma sensu tego omawiać.
Album promowany jest singlem Got 2 Luv U, który powstał przy pomocy Stargate'ów, Ryana Teddera oraz Alexis Jordan, którą słuchać w refrenie. Natomiast na drugi wybrano She Doesn't Mind, który obecnie szturmuje polskie rozgłośnie. Na ich temat również nie będę się specjalnie rozpisywał, bo w fajny sposób zrobił to za mnie kolega Refresz (klik w linki).
Nigdy nie byłem zwolennikiem klubowego rapopolo ani tym bardziej melodii, które zrobione są z dźwięków zaczerpniętych ze starszych utworów. Słuchając tego wydawnictwa nie znalazłem kompletnie nic, co mogłoby zostać ze mną na dłużej i jestem pewien, że osoby wyznające takie same poglądy będą miały podobnie. Krążek powstał z myślą o osobach, dla których prawdziwa muzyka to David Guetta, Pitbull i J.Lo., czyli o namiętnych słuchaczach stacji CHR Dance, tj. RMF MAXXX, Eska.
Na Tomahawk Technique próżno szukać przebojów, które zostałyby zapamiętane dłużej niż jeden sezon – za mało własnej kreatywności, za dużo gotowców. Jeżeli poprzednie płyty były utrzymane w charakterystycznym sean_paulowym stylu, to ta jest zbiorem tego co modne, tego co zawsze (niezależnie od jakości) odnosi sukces. Całe szczęście, że jest to w miarę wyważone, bez ciężkostrawnych szaleństw, od których może boleć głowa. I właśnie dzięki temu owe dzieło jest AŻ dostateczne.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
6 komentarze:
Wolę stare dokonania Seana ;)
Roll Wi Di Don jest świetne wg. mnie takie w starym stylu, ale na pewno lepsze są starsze piosenki. :)
Co ty masz znowu do tego Davida .??!! -.-
A to, że ciągle wydaje to samo - te same dźwięki, sample, tylko w innym opakowaniu. A radiowe dzieciaczki i tak na to lecą, nazywając to super zjawiskowym dancem. Można zwymiotować.
No nie wiem czy tylko jak to mówisz "radiowe dzieciaczki" na to lecą , ale gdyby Ci wszyscy artyści z nim nie współpracowali przez te lata to mogłabym się z Tobą zgodzić. Ale cóż mojego zdania nie zmienisz :p
Jest kasa, są artyści.
Prześlij komentarz