19 sierpnia 2012

Recenzja: Jula - Na Krawędzi

21-letnią Julitę Fabiszewską powinien kojarzyć każdy Polak, który choć troszkę interesuje się muzyką – przecież to wokalistka, która za pomocą jednego, debiutanckiego singla, narobiła wokół własnej osoby sporego zamieszania, co poskutkowało m.in. zgarnięciem wielu prestiżowych nagród muzycznych, występami na mniejszych i większych festiwalach oraz w programach telewizyjnych. Gdy emocje zaczęły powoli opadać, Jula zaprezentowała kolejny ciekawy numer, który tylko zaostrzył apetyt fanów na zapowiadany od dawna krążek. Parę dni temu odbyła się jego oficjalna premiera i w związku z tym, że polski Internet wypowiada się o nim w samych superlatywach, postanowiłem sprawdzić, czy aby na pewno są tu powody do ekscytacji.

Chociaż nigdy nie ukrywałem, że nie darzę sympatią wytwórni EMI Music Poland ani My Music, to tym razem wypada pochwalić tamtejszą ekipę - co jak co, ale wie ona jak efektywnie spieniężyć swoich podopiecznych. Jeszcze na długo przed tym, jak do moich nienasyconych rączek trafił Na Krawędzi, miałem co do niego dobre przeczucie, w końcu promowały go nadzwyczaj hitowe single, które w połączeniu z zachęcającymi zapowiedziami sprawiły, że, mniej lub bardziej świadomie, zaintrygowała mnie ta pozycja. Oczywiście, jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, już pierwszy odsłuch dziesięciu pop-rockowych nagrań nieco ostudził moje emocje…

‘Eeee, nic nowego’ – taką reakcję wywołało we mnie 35-minutowe podejście, w czasie którego rzuciło mi się w uszy ogromne pokrewieństwo materiału do dorobku Kasi Kowalskiej: wykorzystano te same schematy, dźwięki, nawet podobne akordy. Jako, że twórczość warszawianki nie jest mi specjalnie bliska, podobieństwo do niej nie stanowiło dla mnie znaczącej wady. Dużo bardziej zabolał mnie fakt, że poza licznymi inspiracjami nie spotkałem tu zbyt wielu autorskich innowacji – Jula + producenci (m.in. Adi Owsianik) nie grzeszą kreatywnością i niestety słychać to na każdym kroku. Kolejnym dowodem na to jest częściowy brak wewnętrznego zróżnicowania, czyli urozmaicenia względem siebie poszczególnych numerów. Chociaż nikt nie powinien spotkać się z efektem ‘zlewania się’ całości, to nie da się nie zauważyć, że co niektóre produkcje są bardzo do siebie podobne, w związku z czym radość z ich słuchania jest znacznie ograniczona – czasami delikatnie zajeżdżają monotonią, a nawet jeśli nie, to i tak nie wywołują większego entuzjazmu. Z drugiej strony, podkład prezentuje przyjemne, pozytywne klimaty, które wydają się być łagodne dla ucha i nie przejawiają tendencji do irytowania potencjalnego słuchacza. Technicznie też daje radę: wszystko jest ładnie sklejone, poszczególne elementy współgrają ze sobą tak, jak powinny i generalnie obyło się bez słyszalnych wpadek. Jak widać, nagrania mają jakieś dobre strony.

Podobnie, jak do muzyki, do liryki też mam parę zastrzeżeń. Parę, ale za dużo poważniejszych. W prawie każdej recenzji, która dotyczy płyt zdominowanych przez motywy typowo miłosne, narzekam na to, jak ten temat jest oklepany, że już wszystko zostało w nim powiedziane i artysta, który pisze kwestie rozczulające_na_siłę, sam przedstawia dowód swojego lenistwa lub braku umiejętności. To samo można powiedzieć w przypadku Juli, której teksty o relacjach damsko-męskich sięgają szczytu patetyczności; są sztuczne, przesłodzone, momentami poniekąd śmieszne w swojej prostocie i poprzez ich grafomański charakter, kompletnie nie wybijają się ponad poziom gimnazjalny. Rozumiem, że być może to właśnie naiwne gimnazjalistki stanowią grupę docelową tej płyty, jednak nie zmienia to faktu, że te pseudo-dojrzałe wywody są naprawdę okropne. Normalnie ręce i cycki opadają, jak to kiedyś rzekł pewien bloger.



Najlepiej z całej dziesiątki wypadają single: Za Każdym Razem oraz Nie Zatrzymasz Mnie, których przebojowa natura sprawiła, że z łatwością odnalazły się w rozgłośniach formatu Adult CHR (typu RMF FM). Są to pozycje stojące na atrakcyjnym poziomie, znakomicie zapowiadające resztę albumu – szkoda tylko, że ta okazała się do bólu zwykła. Poza tą dwójką i kawałkiem Byłam, nie ma tu niczego wartościowego, same przeciętniaki z niższej półki.

To co w końcu z tym Na Krawędzi? Panna Fabiszewska nawet w połowie nie spełniła moich oczekiwań, serwując krążek, na który, pomimo wieku maturalnego, jestem zwyczajnie za stary. Mieszanina zbyt trywialnego tekstu, którego kondycja zmusza do płaczu i serii znanych schematów, nie jest warta 35 zarówno minut, jak i złotych, które trzeba na nią przeznaczyć. Z drugiej strony, to dopiero debiut, więc Jula ma jeszcze czas, aby poprawić błędy, wyciągnąć wnioski i zaistnieć na polskim rynku jako jedna z ważniejszych gwiazd pop-rocka. A ma do tego pokaźne predyspozycje, wobec tego warto zapamiętać jej nazwisko. Poza tym, jej wydawnictwo nie jest dziełem 'toksycznym' i, jak wspomniałem wcześniej, nie powinno wywołać skrajnie negatywnych odczuć (chyba że sam tekst), co najwyżej lekkie znużenie. Dlatego za to podejście leci naciągana trója - i czekam na coś lepszego.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

25 komentarze:

No te 2 single promujące są najlepsze.;D

Nawet nie wiedziałem, że to Jula. Myślałem, że to Kasia Kowalska :p
(tylko mnie nie zabijajcie, bo nie interesuje się rodzimym rynkiem muzycznym)

singli słuchałem jakiś czas nałogowo, bo generalnie lubię jak śpiewa. Chociaż bardziej bliższe mi są jej starsze kawałki, gdy śpiewała z gośćmi takimi jak Fabisz czy Tłoku. :D

To ja może lepiej nie będę po to sięgać. Nie lubię "Za każdym razem" i "Nie zatrzymasz mnie". Jak dla mnie są do bólu zwykłe, przeciętne. Nic ciekawego.

Piosenki Juli ranią moje uszy. ZA KAŻDYM RAZEM gdy słyszę jej MUZYKĘ cierpię... Mogłaby popracować nad dykcją, bo przez jej akcent od razu można poznać, że pochodzi z Podlaskiej Łomży i śledzikuje bardziej niż moja babcia, która mieszka przy samej granicy z Białorusią.

Nie wiem dlaczego, ale nie mogę przekonać się do tej całej Juli. Co prawda Polacy prawie że oszaleli(no może trochę z tym przesadziłem) na punkcie jej dwóch singli, ale to tylko pokazuje jak słaby jest polski pop.
Zgadzam się w 100% z Onlyymint - jej dykcja wywołuje u mnie wymioty. To brzmi jakby miała problemy z otwieraniem ust...

A to ja chyba jednak nie interesuję się muzyką bo dziewczyny za cholerę nie kojarzę:P

Obu piosenek fajnie się słucha ale są za proste. Szybko się nudzą.Teledyski też nic wspaniałego. A sam wpis świetny.

Już pierwszy singiel mnie nie zachęcił (wręcz zmęczył), więc raczej nie zapoznam się z resztą...

super płyta ;) słuchałem jej jeszcze jak w sieci zamiesczony był tylko filmik z amatorską wersja ♥

Fatalna płyta, muzyka, wokalistka z niej żadna. Nawet makijażu nie umie sobie zrobić, a co dopiero muzykę.

przyznam, że ta piosenka "Za każdym razem" to jakaś totalna klęska, moje pierwsze wrażenia to jak coś takiego mogli puścić do mediów, natomiast jak usłyszałem piosenkę "Nie zatrzymasz mnie" całkowicie zmieniłem zdanie, piosenka świetnie przygotowana i dopracowana. I to co mnie najbardziej zastanawia, to jak to możliwe, że taka artystka możne nagrać tak dobrą "Nie zatrzymasz mnie" i tak beznadziejną piosenkę jak "Za każdym razem"?

Super płyta. Słaba jest tylko Chociaż Ten Jeden Raz. Jednak po pierwszym odsłuchu Tylko Ty - piosenki otwierającej album zauważyłem podobieństwo podkładu do Za Każdym Razem.

Ona nie spiewa przecież dobrze. już lepsza jest ta honey. bo jula nie śpiewa swoim głosem, powinna normalnie z przepony zaspiewać. a jak ja pierwszy raz usłyszałam to myślałam ze to jakaś dziewczynka co ma 11 lat. i ona ma wg na imię julita? i skrót "jula" ? dobre..

szczerze mówiąc to nie wiem czy ona potrafi śpiewać, większość odbiorców to gimnazjalistki, które wyobrażają sobie wielkie miłości i wdychają do tych piosenek bo są takie smutne bla bla bla....

Beggin - idealne podsumowanie jej tekstów :)

Współczuję recenzującemu że musiał słuchać takiej "muzyki" ;)

Do : onlyymint
Łomża to nie Podlasie, a Mazowsze, po pierwsze. Po drugie - "śledzikowanie" charakterystyczne jest dla mieszkańców terenów, jak to się mówi - "kresowych", może bliżej stolicy województwa. Tak w gwoli uściślenia. A dykcja to sprawa indywidualna, prawda?
Co do muzyki - starszy materiał był po prostu lepszy.

Popieram wypowiedź ROLU, wychodzi na to, że ja nie interesuje się muzyką bo nie mam pojęci co to za jula.

i znowu uwaga się zwraca w kierunku jednego ;) są gusta i guściki i tak zostanie :D

TE utwory były pisane kilka lat temu jula miała z 17,18lat wtedy stare kawałki nagrane na nowo ;)i kilka napisanych lezacych w szufladzie na 2 płycie bedzie swiezo bedzie pisała to 21 letnia jula

o ja cie ! honey nie umie spiewac na zywo! co ty gadasz a jest dluzej niz jula na scenie jula była normalna dziewczyna ktora nigdy w zyciu nie pomyslałaby aby specjalnie sie pchac do tv i robic kariere a honey tak wyobraz sobie nagle z dnia na dzien musisz zaspiewac przed kilkumilionowa publicznoscia nigdy wczesniej tego nie robiłas teraz spiewa bardzo dobrze bo trema mija przez rok sie przyzwyczaiła do innego zycia a honey nie potrafi spiewac wypada gorzej od niej ;)

juli słuchaja tez 20latki i starsi ludzie uwierz a wiesz czemu bo jest prawdziwa a nie fałszywa i nie pcha sie wszedzie jak honey czy inne gwiazdki a glos ma napewno ma lekcje spiewu

Na Krawędzi szybko się nudzi.. ale po jakimś czasie znowu do niego wracam. Nie Zatrzymasz Mnie najlepsze z całej płyty. Jula niedługo wydaje 1 singiel z nowej płyty. Ma już w grafiku 20 koncertów. Wydaje pod koniec roku nową płytę, będzie dużo piosenek. Tylko boje się, że będzie to syf, skoro ona pisała teksty 2-3 miesiące. Będzie można obserwować jej postępy. Już 11 maja jej pierwszy koncert zaczynający nową trasę. 7 lipca jadę na jej koncert ; ]

Prześlij komentarz