Khaled Bin Abdul Khaled, szerzej znany jako DJ Khaled, jest amerykańskim
raperem, producentem oraz radiowym DJ’em. Jego wydawniczą karierę zapoczątkował ‘Listennn... the Album’ z 2006 roku, który został ciepło przyjęty w środowisku branży muzycznej. Doczekał się on aż czterech następców, z
których ostatni to ‘We The Best Forever’ – pisałem o nim w zeszłym roku. Gospodarz
słynie ze współpracy z najpopularniejszymi gwiazdami hip hopu oraz
R&B, tj. Lil’ Wayne, Kanye West, Usher, czy Snoop Dogg, które zaprasza na
swoje płyty w hurtowych ilościach. Dodając do tego jingiel ‘DJ Khaled’ na
początku każdego utworu oraz wypasione bangery, otrzymujemy schemat większości
jego produkcji. Również tych najnowszych.
Kiss The Ring, tak zwie się omawiane dzisiaj wydawnictwo,
wypuszczone nakładem wytwórni We the Best Music Group - autorskiego projektu rapera. W wersji deluxe
znajdziemy 12 świeżutkich numerów, wzbogaconych trzema pozycjami, w których Khaled
wystąpił gościnnie. Całą piętnastkę można określić mianem szpanerskiego (teledyski składają się z najdroższych bryk, cycatych lasek i masy łańcuchów na szyi), bogatego
w modne bity rapu, który raczej nie wywoła większego zainteresowania. W końcu, od
pewnego czasu, jego wykonanie jest dokładnie takie samo…
…nawet pomimo tak znanych producentów jak: Hit-Boy, Boi-1da, DJ Toomp, The Runners i Mike Will, którzy znani są z tworzenia najwyższej klasy ścieżek. Szkoda, że bardzo małą rolę przypisano J.U.S.T.I.C.E. League oraz DJ Premierowi, którzy ewidentnie spisali się najlepiej z całej ekipy. Tak samo, jak w przypadku ostatniego zestawu nagrań, również temu można wytknąć dużą przewidywalność i, co za tym idzie, nudę. Jest to spowodowane nadmiarem gotowych patentów, schematów, które możemy usłyszeć na krążkach pokrewnych artystów, pokroju Ricka Rossa. Dotyczy to zarówno dźwięków, jak i powstałych z nich melodii oraz bangerów. A te ostatnie są nadzwyczaj słabe, w porywach ‘aż’ przeciętne. Momentów, w których jakikolwiek track przykuł moją uwagę, było bardzo niewiele - pomimo szybkiego tempa i sporej ilości gościnnych głosów, nic (ciekawego) tu się nie dzieje.
Poza samym Khaledem, na krążku usłyszymy
ponad 20 innych artystów, m.in. Lil Wayne’a, Kanye Westa, Nasa, Meek Milla, Ace
Hooda, T.I., Nicki Minaj, Chrisa Browna, Wale’a, J.Cole’a, Wiz Khalifę i T-Paina. Większość z nich wniosła dużo świeżości, stanowiąc dobrą
odskocznię od irytującego flow gospodarza. Mimo to, znalazły się też głosy,
które okazały się kompletnymi niewypałami. Mam na myśli przede wszystkim
T-Paina, który swoją auto-tune’ową barwą profanuje każdy featuring ze swoim
udziałem. Nawiązując do wcześniejszego albumu, najbardziej odczuwalny jest brak
Drake’a oraz Mary J. Blige, którzy na ‘We The Best Forever’ zmiażdżyli swoją
klasą wszystkich pozostałych gości. Tutaj ich odpowiednikami mogą być J.Cole i
Nas, którzy chociaż nie są aż tak wyraziści, to i tak górują nad resztą.
Tematykę materiału dobrze podsumowuje Outro: ‘It’s always about the
money, it’s always about the power, and it’s always about the respect.’ To
właśnie o tak oklepanych aspektach mamy okazję posłuchać. Liryka nie
zaskakuje kompletnie niczym, niemniej jednak nie ma na co narzekać, ponieważ w tym rodzaju hip-hopu rzadko kiedy spotkamy się z ambitniejszymi tematami.
Poza tym, nawijki poszczególnych postaci są całkiem przyzwoite i czasami można
natrafić na wers godny zapamiętania. Dlatego załóżmy, że ogół tekstu jest po
prostu optymalny.
Na dzień dzisiejszy, wypuszczono dwa
numery: radiowe Takie It to The Head oraz ciekawsze I Wish You Could.
Mając przed oczami/uszami resztę wydawnictwa, wybór ten wydaje się być dosyć
dobry, szczególnie na potrzeby typowo komercyjne. Jednak to nie one stanowią tutejszą elitę: dużo lepiej wypada Hip Hop, który bez wątpienia można nazwać najlepszą z
zaproponowanych pozycji. Na uwagę zasługują także Suicidal Thoughts oraz They
Ready, z kolei resztę radzę całkowicie sobie odpuścić. Nie warto tracić
czasu na coś, czego słuchaliśmy ostatnim razem.
Powiedzmy, że Kiss The Ring
spełnił moje oczekiwania. Od samego początku byłem nastawiony na przeciętne
dzieło, z którego jedynie pojedyncze jednostki będą prezentować poziom godny dłuższego odsłuchu. Tekst – nic nowego, podkład tym bardziej. Prawdopodobnie nikt, poza
wiernymi fanami rapera (o ile takowych posiada), nie będzie miał ochoty na regularny kontakt z tą płytą. Chyba że w charakterze alternatywnej kołysanki.
Zgadzasz się? Podaj dalej:
4 komentarze:
Nie moje klimaty muzyczne.
Znam Go, ale nie lubię tego typu muzyki.;D
No a ja np lubie ten gatunek! Polecam bardzo serdecznie
Nie ma to jak opinie wystawiane przez zupełnie nieobeznanych ludzi. Jeśli ktoś Suicidal Thoughts wystawia ponad resztę to nie może to oznaczać nic dobrego.
Prześlij komentarz