31 sierpnia 2012

Recenzja: DJ Khaled - Kiss The Ring

Khaled Bin Abdul Khaled, szerzej znany jako DJ Khaled, jest amerykańskim raperem, producentem oraz radiowym DJ’em. Jego wydawniczą karierę zapoczątkował ‘Listennn... the Album’ z 2006 roku, który został ciepło przyjęty w środowisku branży muzycznej. Doczekał się on aż czterech następców, z których ostatni to ‘We The Best Forever’ – pisałem o nim w zeszłym roku. Gospodarz słynie ze współpracy z najpopularniejszymi gwiazdami hip hopu oraz R&B, tj. Lil’ Wayne, Kanye West, Usher, czy Snoop Dogg, które zaprasza na swoje płyty w hurtowych ilościach. Dodając do tego jingiel ‘DJ Khaled’ na początku każdego utworu oraz wypasione bangery, otrzymujemy schemat większości jego produkcji. Również tych najnowszych.

Kiss The Ring, tak zwie się omawiane dzisiaj wydawnictwo, wypuszczone nakładem wytwórni We the Best Music Group - autorskiego projektu rapera. W wersji deluxe znajdziemy 12 świeżutkich numerów, wzbogaconych trzema pozycjami, w których Khaled wystąpił gościnnie. Całą piętnastkę można określić mianem szpanerskiego (teledyski składają się z najdroższych bryk, cycatych lasek i masy łańcuchów na szyi), bogatego w modne bity rapu, który raczej nie wywoła większego zainteresowania. W końcu, od pewnego czasu, jego wykonanie jest dokładnie takie samo…

…nawet pomimo tak znanych producentów jak: Hit-Boy, Boi-1da, DJ Toomp, The Runners i Mike Will, którzy znani są z tworzenia najwyższej klasy ścieżek. Szkoda, że bardzo małą rolę przypisano J.U.S.T.I.C.E. League oraz DJ Premierowi, którzy ewidentnie spisali się najlepiej z całej ekipy. Tak samo, jak w przypadku ostatniego zestawu nagrań, również temu można wytknąć dużą przewidywalność i, co za tym idzie, nudę. Jest to spowodowane nadmiarem gotowych patentów, schematów, które możemy usłyszeć na krążkach pokrewnych artystów, pokroju Ricka Rossa. Dotyczy to zarówno dźwięków, jak i powstałych z nich melodii oraz bangerów. A te ostatnie są nadzwyczaj słabe, w porywach ‘aż’ przeciętne. Momentów, w których jakikolwiek track przykuł moją uwagę, było bardzo niewiele - pomimo szybkiego tempa i sporej ilości gościnnych głosów, nic (ciekawego) tu się nie dzieje.

Poza samym Khaledem, na krążku usłyszymy ponad 20 innych artystów, m.in. Lil Wayne’a, Kanye Westa, Nasa, Meek Milla, Ace Hooda, T.I., Nicki Minaj, Chrisa Browna, Wale’a, J.Cole’a, Wiz Khalifę i T-Paina. Większość z nich wniosła dużo świeżości, stanowiąc dobrą odskocznię od irytującego flow gospodarza. Mimo to, znalazły się też głosy, które okazały się kompletnymi niewypałami. Mam na myśli przede wszystkim T-Paina, który swoją auto-tune’ową barwą profanuje każdy featuring ze swoim udziałem. Nawiązując do wcześniejszego albumu, najbardziej odczuwalny jest brak Drake’a oraz Mary J. Blige, którzy na ‘We The Best Forever’ zmiażdżyli swoją klasą wszystkich pozostałych gości. Tutaj ich odpowiednikami mogą być J.Cole i Nas, którzy chociaż nie są aż tak wyraziści, to i tak górują nad resztą.

Tematykę materiału dobrze podsumowuje Outro: ‘It’s always about the money, it’s always about the power, and it’s always about the respect.’ To właśnie o tak oklepanych aspektach mamy okazję posłuchać. Liryka nie zaskakuje kompletnie niczym, niemniej jednak nie ma na co narzekać, ponieważ w tym rodzaju hip-hopu rzadko kiedy spotkamy się z ambitniejszymi tematami. Poza tym, nawijki poszczególnych postaci są całkiem przyzwoite i czasami można natrafić na wers godny zapamiętania. Dlatego załóżmy, że ogół tekstu jest po prostu optymalny.


Na dzień dzisiejszy, wypuszczono dwa numery: radiowe Takie It to The Head oraz ciekawsze I Wish You Could. Mając przed oczami/uszami resztę wydawnictwa, wybór ten wydaje się być dosyć dobry, szczególnie na potrzeby typowo komercyjne. Jednak to nie one stanowią tutejszą elitę: dużo lepiej wypada Hip Hop, który bez wątpienia można nazwać najlepszą z zaproponowanych pozycji. Na uwagę zasługują także Suicidal Thoughts oraz They Ready, z kolei resztę radzę całkowicie sobie odpuścić. Nie warto tracić czasu na coś, czego słuchaliśmy ostatnim razem.

Powiedzmy, że Kiss The Ring spełnił moje oczekiwania. Od samego początku byłem nastawiony na przeciętne dzieło, z którego jedynie pojedyncze jednostki będą prezentować poziom godny dłuższego odsłuchu. Tekst – nic nowego, podkład tym bardziej. Prawdopodobnie nikt, poza wiernymi fanami rapera (o ile takowych posiada), nie będzie miał ochoty na regularny kontakt z tą płytą. Chyba że w charakterze alternatywnej kołysanki.


Zgadzasz się? Podaj dalej:

4 komentarze:

Nie moje klimaty muzyczne.

Znam Go, ale nie lubię tego typu muzyki.;D

No a ja np lubie ten gatunek! Polecam bardzo serdecznie

Nie ma to jak opinie wystawiane przez zupełnie nieobeznanych ludzi. Jeśli ktoś Suicidal Thoughts wystawia ponad resztę to nie może to oznaczać nic dobrego.

Prześlij komentarz