30 stycznia 2013

Recenzja: Delphic - Collections

Pozostajemy w Wielkiej Brytanii. Tym razem za sprawą zespołu Delphic, który działa w branży dopiero od 4 lat. Przez ten czas panowie zbytnio nie poszaleli, jako że ich dyskografia zawiera tylko jedną pozycję – debiut Acolyte z 2010 roku. Na szczęście wystarczyło to, żeby narobić wokół siebie szumu, zarówno na rodzimych Wyspach (zajęli wysoką lokatę na prestiżowej liście BBC Sound of 2010), jak choćby i w Polsce. Tak więc osób wyczekujących ich nowego albumu troszkę się nazbierało, szczególnie wśród fanów brzmień elektronicznych oraz indie rocka. Czas zbadać, czy będą one mieć powody do zadowolenia.

Collections to czwarta opisywana płyta z rzędu (patrz: styczeń), odznaczająca się dużym udziałem muzyki rockowej. Jednak w tym przypadku urozmaicono ją sporymi elementami elektroniki. Stąd też można powiedzieć, że wszystkie 10 tracków utrzymano w konwencji tzw. indietroniki, będącej owocem współpracy członków zespołu z Benem Allenem i Timem Goldsworthy’m. No dobra, przejdźmy do konkretów.

27 stycznia 2013

Recenzja: Everything Everything - Arc

W tym miesiącu omówiłem już rapcore, indie/folk rock oraz post-grunge. Teraz przyszedł czas na nurt zwany art rockiem. Jednym z jego przedstawicieli jest grupa Everything Everything, czyli Jonathan, Jeremy, Michael i Alex, którzy to grają ze sobą od prawie 6 lat. Jak na razie, mają na koncie jeden długogrający album, zatytułowany ‘Man Alive’ oraz dwie drobne EP’ki: ‘Schoolin’’ i ‘MY KZ, UR BF’. Dorobek może nie jest wyjątkowo pokaźny, ale dzięki ciekawie zrealizowanym pomysłom, szybko zyskał zasłużoną popularność. Od pewnego czasu, w sklepach można nabyć najnowszą propozycję zespołu. Sprawdźmy, co ma nam do zaoferowania.

Wiecie, czym w ogóle jest ten cały art rock? Pisząc najogólniej, to rodzaj muzyki rockowej, w której głównym zadaniem artystów jest maksymalne szpanowanie kreatywnością – a to dlatego, że w celu sporego zróżnicowania podkładu, duży nacisk kładziony jest na bogactwo dźwięków. Jak to się ma do świeżego materiału EE, przekonamy się poniżej. Tymczasem, tak w ramach formalności, pasowałoby przypomnieć, że zwie się on Arc i w standardowej edycji składa się z 13 tracków powstałych przy współpracy z RCA Records. No i oczywiście z Davidem Costenem (Faultline), czyli producentem wykonawczym.

24 stycznia 2013

Recenzja: Trapt - Reborn

Historia powstania Trapt wygląda identycznie jak w przypadku wielu innych formacji. Czworo kumpli ze szkoły średniej: Chris, Simon, David i Peter, postanowiło założyć własną kapelę. Z początku grali jedynie w domowym zaciszu, jednak szybko zaczęli pojawiać się na lokalnych imprezach. Gdy stali się w miarę rozpoznawalni, zdecydowali nagrać (na własną rękę) EP’kę, Glimpse. Po pewnym czasie ich twórczością zainteresowała się wytwórnia Warner Bros. i takim sposobem, w 2002 roku, światło dzienne ujrzał krążek ‘Trapt’. Dzisiaj prześwietlimy sobie już piąte studyjne podejście Amerykanów, za które tym razem podpowiada EMI Records. Let’s go.

Dzieło zwie się Reborn i podstawowo zawiera 11 utworów, które w wersji deluxe wzbogacono o 5 kolejnych, stanowiących wersje akustyczne wybranych pozycji. Jak zwykle jest to dynamiczny rock, ocierający się o post-grunge. Jako że Trapt to porządna kapela, panowie sami (z niewielką pomocą Matta Thorna) zajęli się produkcją podkładu. Przesłuchałem i muszę powiedzieć, że jest całkiem przyjemnie. Niestety szału nie ma.

20 stycznia 2013

Recenzja: Yo La Tengo - Fade

Prawie 30 lat grania, 14 EP’ek, 12 longplejów i 5 kompilacji – tak przedstawia się dorobek amerykańskiej grupy Yo La Tengo, którą obecnie współtworzą Georgia Hubley, Ira Kaplan i James McNew. Początkowo była to jedynie drobna małżeńska formacja, jednak z czasem zwerbowano kolejnych muzyków (ich skład stopniowo ulegał zmianie) i zaczęto pracę nad studyjnym materiałem. Niespełna 4 lata po premierze krążka ‘Popular Songs’, trio powróciło z nowymi kompozycjami, które, zamiast dotychczasowego Rogera Moutenota, wyprodukował John McEntire (Blur, Kaki King, Small Sins). Najwyższa pora wziąć je na warsztat.

Mowa oczywiście o Fade (by Matador Records), czyli 10 indie rockowych nagraniach, ubarwionych drobnymi motywami folku i country. Jako że nie śledziłem ostatnich poczynań zespołu i znam raptem ich cztery wydawnictwa, nie miałem względem albumu żadnych oczekiwań. Dlatego też mogłem podejść do niego w pełni neutralnie. A oto moje wywody.

15 stycznia 2013

Recenzja: ASAP Rocky - Long. Live. ASAP

Komercyjna kariera 24-letniego Rakima Mayersa rozpoczęła się całkiem niedawno, bo dwa lata temu. Wtedy to ukazał się jego debiutancki singiel, Peso, promujący mixtejp ‘Live. Love. ASAP’, który mało tego, że został udostępniony za darmo, to jeszcze zdobył przychylne noty od krytyków muzycznych. O A$APie zrobiło się głośno. Rok później przedstawił kolejną produkcję, ‘Lord$ Never Worry’, tym razem pod szyldem formacji A$AP Mob, w której udzielają się też inni freshmani. Niestety obeszło się bez większych szaleństw. Z kolei niedawno na sklepowe półki trafił jego najnowszy, tak dla odmiany, długogrający materiał. Dzisiaj właśnie o nim.

Wydane nakładem A$AP Worldwide, Polo Grounds oraz RCA Records Long. Live. A$AP prezentuje 16 (deluxe) utworów utrzymanych w klimacie East Coastowego rapu. Jak przystało na mainstreamowe dzieło, w featuringu spotkamy takie osobistości jak Santigold, Schoolboy Q, Drake, Kendrick Lamar i nawet Florence + The Machine. Ekipa jest solidna – przekonajmy się, czy brzmienia również takie są.

11 stycznia 2013

Recenzja: Hollywood Undead - Notes from the Underground

Niezła kapela: mało tego, że ukształtowała sobie charakterystyczny, wyrazisty styl, to ponadto świetnie zrealizowała pomysł na płytę – takie były moje odczucia, gdy dwa lata temu przypadkowo zetknąłem się z Hollywood Undead. Zarówno Swan Songs, jak i późniejsze American Tragedy, okazały się pozycjami wartymi regularnego wałkowania. Głównie za sprawą nieszablonowych i jednocześnie szybko zapadających w pamięć melodii, które mimo że nie były idealne, nigdy nie zeszły poniżej dobrego poziomu. Gdy tylko dowiedziałem się, że grupa wydaje trzeci krążek, obiecałem sobie, że rzucę na niego uchem i obowiązkowo opiszę. Pora się wywiązać.

Na Notes From The Underground panowie standardowo obracają się w klimatach rapcore’u. Jest to połączenie ostrych, ale łatwych do przetrawienia metalowych brzmień i licznych elementów hip hopu. Tak jak ostatnim razem, poza samym zespołem, za dźwięki odpowiadają Griffin Boice, Danny Lohner i Sam Hollander, którzy na full wersję nagrali w sumie 14 kompozycji. W porównaniu do poprzedników, wypadają one nieco grzeczniej. Czy to źle?

6 stycznia 2013

Recenzja: Little Mix - DNA

Jak zapewne wiecie, dziewczyny z Little Mix wskoczyły do branży jedną z najłatwiejszych dróg – wygrywając talent show. Początkowo jurorzy brytyjskiego X-Fucktora Factora nie byli nimi zainteresowani, dziękując za solowe występy. Wystartowały więc jako grupa. I takim sposobem zmiażdżyły ósmą edycję. O ile girlsbandy same w sobie są bardzo sympatyczne i w pewnym sensie beztroskie, o tyle gwiazdki pochodzące z idolopodobnych programów to zazwyczaj wadliwe produkty. Przynajmniej na początku kariery. W związku z tym, do LM podszedłem z odpowiednim dystansem, bez większych emocji. Po przesłuchaniu zauważyłem, że to i lepiej.

16 kawałków wrzuconych na poszerzoną edycję DNA to nic innego jak tylko przedstawiciele w pełni radiowego popu, wzbogaconego o drobne inspiracje funkiem, muzyką dance i po części R&B. Modne? Modne. Ale czy warte czasu i pieniędzy? O tym przekonamy się poniżej.