24 czerwca 2011

Recenzja: Tech N9ne - All 6's And 7's

Aż wstyd się przyznać, ale nie znałem wcześniej tego gościa – już nie tyle, że nie znałem żadnej jego piosenki, co w ogóle nie miałem pojęcia o jego istnieniu. Słysząc więc nazwę Tech N9ne byłem pewien, że to jakiś polski pseudo DJ co chce się wybić robiąc beznadziejne covery. Nie powiem, trochę się zdziwiłem gdy dowiedziałem się, że to raper – i w dodatku dobry! Dlatego postanowiłem uzupełnić zaległości, i muszę przyznać, że było warto.



Jego najnowszy, dwunasty już longplay zwie się All 6's And 7's i w wersji podstawowej wypełniają go 24 tracki, które po odliczeniu skitów dają 18 przebojowych (o ile da się tak powiedzieć o rapie) produkcji prezentujących się naprawdę nieźle: zarówno pod względem dźwięku jak i tekstu.

A poziom tego pierwszego jest na prawdę wysoki – są sample typowe dla czarnego rapu, czasami dla west coast’u; są też niewielkie akcenty rockowe i r&b – ogólnie wszystkiego po trochu i to w jak najlepszym wydaniu. Ta rapowa różnorodność wynika przede wszystkim z tego, że produkcję krążka powierzono dość dużej liczbie osób, wśród których górują Ben Cybulsky, Seven i J.U.S.T.I.C.E. League – o ile tego Bena i Sevena nie kojarzę, o tyle Justice jest mi dobrze znany – w końcu współpracował z Drake’iem, Mary J. Blige i Jay’em Z. Już po samej jego obecności można było się spodziewać, że All 6's And 7's będzie naprawdę dobre. Oczywiście pozostali producenci spisali się równie profesjonalnie.

Nie tylko producentów jest masa, również w featuringu są tłumy – prawie w każdej piosence Techowi towarzyszy minimum jeden gość. Czasami jego rola ogranicza się jedynie do chórków, częściej jednak jest to bardziej ambitna współpraca. Nauczony doświadczeniem mógłbym stwierdzić, że tylu artystów na jednym krążku poskutkuje ogromnym zamieszaniem i sztucznej komercjalizacji – gdy więc tym razem zobaczyłem ile tego jest, byłem pewien, że będzie tak samo. Jednak pomyliłem się (coś ostatnio za często się mylę), bo kolaboracje wypadły bardzo dobrze, nawet znakomicie; każdy gość wnosi coś nowego, ma całkowicie inną barwę głosu, inne flow – po prostu robi się ciekawiej. Co do konkretów: usłyszymy m.in. B.o.B., Busta Rhymes’a, Twiste, Lil Wayne’a, Snoop Dogga i T-Paina – a te nazwiska (no, może poza T-Painem, którego osobiście nie lubię) mówią same za siebie.

A żeby było jeszcze ciekawiej, większość osób, które udzieliły się gościnnie, wzięła również udział w pisaniu tekstu. A o czym on jest? Tematyka jest różnorodna – najogólniej rzecz biorąc jest o kobietach, życiu, ulicy, czasami usłyszymy coś osobistego, etc., oczywiście wszystko na jak najwyższym poziomie. Mało tego, że jest treściwie to jeszcze technicznie jest niczego sobie – może nie jestem wielkim fanem rapera (w końcu znam go zaledwie od 2 tygodni), ale muszę powiedzieć, że jego flow jest powalające: Tech potrafi zarapować wszystko i wszędzie – nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Pierwszym singlem z All 6's And 7's został He’s A Mental Giant, który zaraz po swojej premierze dodatkowo napalił fanów na nowy krążek. Niecały tydzień po nim, wydano kolejnego singla – Mama Nemczyli tym razem coś z bardziej ‘życiowym’ tekstem, standardowo dobra propozycja. Jednak najbardziej spodobał mi się ostatni (jak na razie) singiel - Worldwide ChoppersPoza grubą obsadom (Yelawolf, Twista, Busta Rhymes, D-Loc, Twisted Insane) i miażdżącym flow, świetnie prezentują się rockowe motywy. Szkoda, że komercyjne stacje radiowe nie lubią tego typu muzyki...

Reszta produkcji stoi na mniej więcej równym poziomie, tak, że nie da się wyróżnić bardziej lub mniej ambitnych – w tym przypadku dodatkowo utrudnia to różnorodność klimatyczna rapu; każdemu przypadnie do gustu inny rodzaj piosenek. W każdym razie – większość, o ile nie wszyscy fani rapu znajdą tu coś dla siebie, to nie podlega dyskusji. Poza nimi, płytę mogą polubić tylko naprawdę otwarci na muzykę ludzie – a to dlatego, że nie ma tu żadnych radiówek i słuchacze takiego targetu raczej się w niej nie odnajdą.

All 6's And 7's nie jest jakąś wielką rewolucją w rapie, ale definitywnie jest to album z wyższej półki, jednej z najwyższych. Może nie wprowadza do gatunku zbyt wielu innowacji, ale z pewnością modyfikuje i ulepsza znane wzorce – w żadnym razie ich nie kopiując. Poza tym, Tech ma cechę, której niestety nie posiadają wszyscy jego konkurenci – potrafi porządnie rapować.I to nie byle co, tylko na prawdę dobre teksty. Nie znam go od zbyt dawna, ale wiem jedno - na pewno go polubię.




Zgadzasz się? Podaj dalej:

1 komentarze:

Super wygląd. Czekam na jakieś logo i grafikę.
Pozdrawiam.

Prześlij komentarz