6 czerwca 2011

Recenzja: Doda - 7 Pokus Głównych

Podobnie jak Lady Gagi, kariera Dody to głównie szereg skandali obyczajowych, komercyjnych hiciorków i kontrowersyjnych wypowiedzi - więc nawet gdy nie śpiewa to i tak jest o niej głośno. Jednak ostatnio, poza chorobą jej ówczesnego partnera Nergala, nikomu nie pyskowała, z nikim się nie biła i w ogóle była dziwnie grzeczna. Mogło to oznaczać tylko jedno: na prawdę solidnie pracowała nad nowym krążkiem. Przesłuchałem go i jakoś efektów tej pracy nie widać - czyżby brak umiejętności, starań, czy po prostu starość?


7 Pokus Głównych jest już trzecim solowym wydawnictwem Doroty Rabczewskiej i składa się na niego 12 nowych kawałków oraz utwory dodatkowe - 2 covery + remix. Prezentują one klimat typowo dodowy, czyli nieskomplikowany pop połączony z mocniejszymi, rockowymi brzmieniami, więc to, co artystka serwowała nam już wcześniej. A że Doda to nie jednosezonowa gwiazdka i ewoluować musi, do swojego stylu postanowiła dorzucić trochę elektroniki. Rezultat? Longplay jest strasznie tani i przekombinowany - i nie chodzi mi już o wysokie oczekiwania wobec wokalistki a ogólną jakość.

Kawałki prezentowane na płycie mają potencjał i co do tego nie ma żadnych wątpliwości – szkoda tylko, że prawie w ogóle nie został on wykorzystany: początki tracków są nawet ciekawe i zachęcają do dalszego słuchania, ale po chwili zaczyna być coraz gorzej. A to wszystko przez monotonne zwrotki, naprawdę słabe refreny i żenujące końcowe elfowe wstawki. Ciekawe skąd Doda wzięła pomysł na kreację elfa – przecież to ani ostre ani jakoś bardzo pociągające,co najwyżej dziwne, w dodatku rzucane pod koniec prawie każdej piosenki teksty rodem z simsów wywołują u mnie maksymalną, delikatnie mówiąc, irytację. Poza tym, powierzenie produkcji  5th Element to nie był najlepszy pomysł…

Jeżeli chodzi o warstwę tekstową to prezentuje się ona trochę lepiej niż muzyka – co prawda występuje wszechobecny motyw miłości, który może trochę już nudzić, ale rekompensuje to zadziorny i (czasami) wyuzdany sposób w jaki jest prezentowany. Doda podeszła do tekstu na luzie – padają wulgaryzmy, choć widać, że nie są stosowane na siłę, ponadto tekst został napisany w większości językiem potocznym, przez co jest przyjazny dla ucha, taki ‘swojski’. Jedyną rzeczą, do której mam ale to lekko przekombinowane metafory i momentami na prawdę żenujące hasła. Ale ogólnie da się przeżyć.

Longplay jest promowany jest przez utwór Bad Girls, czyli jeden z niewielu przebojowych hiciorków z 7PG w dodatku nie wyprodukowanych przez 5th Element. Został on wydany, jak cały album zresztą, w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej. Jeżeli jest ktoś kto tego nie zna, to warto przesłuchać – choćby nawet z samej ciekawości.

Poza tym warto sprawdzić też track Fuck It z gościnnym udziałem Fokusa. Jest to dość ciekawe połączenie typowego polskiego rapu i dodowego rockopopu, które z pewnością trochę namiesza na rynku – zakładając, że zostanie wydane na singlu. Natomiast reszta produkcji jest przeciętna, a nawet niesłuchalna.

Album z pewnością podejdzie fanom wokalistki (bo im się chyba wszystko spodoba) jak i bardzo niewybrednym słuchaczom polskiego popu. Natomiast dla bardziej wyrafinowanych słuchaczy będzie to niesłuchalna masakra, w ostateczności coś bardzo przeciętnego - żadna ceniąca się osoba nie odtworzy tego albumu więcej niż 4 razy. Chyba, że będzie miała w tym większy cel. W celach 'rozwywkowych' raczej nie...

Lubię Dodę - dziewczyna jest na prawdę zwariowana, pozytywnie nakręcona i ma boski głos. Jadnak 7 Pokus Głównych to album bardzo, ale to bardzo słaby. Wokalistka widocznie za bardzo postawiła na styl zachodnioeuropejski, próbując zrobić produkt sztucznie przebojowy – oczywiście z marnym skutkiem. A było pozostać przy tym, na czym się zna najlepiej – czyli przy surowym pop-rocku, bez żadnych dodatków i udziwnionych producentów. Może wtedy udało by się uniknąć tego lansu na siłę.



Zgadzasz się? Podaj dalej:

9 komentarze:

Jak dla mnie płyta Dody jest o wiele lepsza niż jej poprzednie "dzieło" Diamond Bitch. Nie jestem fanem Dody i nigdy nie będę ale przekonała mnie tą płytą do siebie. Jest jeden problem z tą płytą że nie posiada hitów ( ten sam problem ma nowy krązek GaGi ). Uważam że jak na Dodę to i tak dobrze. Kocham piosenkę Chimera czy Electrode. Dziękuję za zrecenzowanie tej płyty.

Nie ma za co, w końcu od tego jestem :)

Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę oczywiście jakbyś miał czas. Mógłbyś napisać recenzje płyty Alizee - Une Enfant du Siecle, zauważyłem że słuchasz też muzykę francuską (Matt Pokora). Potem Ci dam spokój xD.

Obawiam się, że nie bardzo, bo z tego co mówi mi wikipedia, to album ma ponad rok - a to trochę dużo. Ale jak znajdziesz jakiegoś świezaka (max. 3 miesiące) to z checią się na niego rzucę :)

Szkoda :(. No skoro tak to album Alexis Jordan. W Polsce dostępny od maja.

Więc ja również mam prośbę. Nie wiem czy recenzujesz mixy trance... ale jeśli tak, to prosiłbym o recenzje jakiegoś dobrego.
Nie jestem już na czasie, a bardzo potrzebuje jakiś mix na dobrym poziomie.
Jeśli nie ich recenzujesz to po prostu podaj nazwę jakiegoś. Dzięki :)

Yyy, nie orientuje w trace, więc chyba nie za bardzo jestem w stanie cokolwiek podać...

Fanem Dody nie jestem i pewnie nigdy nie będę, ale Diamond Bitch bije, moim zdaniem, nową płytę na głowę. Jakieś to takie miękkie, bez wyrazu, nudne, przydługie i zbyt "dodowe". Uważam, ze to najgorsza płyta w historii Dody (biorę tu też pod uwagę płyty Virgin). :/

Okładka jest fajna, jakby Tool ;)

Prześlij komentarz