31 marca 2012

Recenzja: Donkeyboy - Silver Moon

Donkeyboy to norweski zespół, który swoją karierę rozpoczął w roku 2005. Przez ten czas nagrał tylko jeden krążek - Caught in a Life. Pochodzą z niego przeboje tj. Ambitions oraz Sometimes. Oryginalny styl bandu docenili nie tylko krytycy muzyczni, lecz również słuchacze, dzięki czemu zyskał on międzynarodową popularność - zwłaszcza w krajach środkowej i zachodniej europy. Gdy całkiem niedawno światło dzienne ujrzał jego najnowszy utwór, podsycił on tylko oczekiwanie na resztę wydawnictwa, które zapowiadało się na spory hit. A czym się okazało?

Mowa o Silver Moon, czyli 12 premierowych produkcjach spod szyldu Warner Music. Tak, jak poprzednio mamy do czynienia z materiałem opierającym się głównie na ciekawej (chociaż niezbyt odkrywczej) mieszance muzyki popularnej z syntetycznymi, elektronicznymi dźwiękami. Czy efekt jest tak dobry, jak na debiucie? Niestety nie - a poniżej prezentuję garść argumentów.

Pracę nad poszczególnymi numerami standardowo powierzono Simenowi Eriksrudowi oraz Espenowi Bergowi. Melodie stworzone przez tych panów są zazwyczaj chwytliwe oraz solidnie wyprodukowane - słucha się ich z przyjemnością i choć chwilami grupa nieźle zaszalała elektronicznymi elementami, żaden utwór nie męczy, nie mdli. Tymczasem z drugiej strony, niekiedy można natknąć się na coś, co nie porywa, wręcz nudzi - produkcja nie zawsze stoi na równym poziomie (co zauważył również bloger Kordian). Na szczęście słaba strona płyty stanowi tutejszą mniejszość, więc nie powinno być specjalnych problemów z przyswajaniem całości. Niemniej jednak, odnoszę wrażenie, że część pomysłów nie zostało do końca przemyślanych. Powiedzmy, że na ogół jest przyzwoicie a momentami przeciętnie.

A jak się ma tekst? Tak, jak większość jego popowych rywali, nie traktuje o niczym konkretnym, tematyka jest przeróżna i opiera się na mało wymagających aspektach. Dodając do tego w miarę ciekawe zwrotki i krótkie, melodyjne refreny, otrzymujemy coś, czego możemy słuchać w różnych warunkach i na czym nie trzeba się zbytnio koncentrować. Po części właśnie o to chodzi w tej muzyce...

Na dzień dzisiejszy, z krążka wydano dwa tracki: City Boy, czyli wpadającą w ucho melodię, która potrafi zwrócić na siebie uwagę oraz jednego z moich faworytów - Pull of The Eye. Obydwie propozycje zalinkowane, warto się z nimi zapoznać.

Poza ww. songami, na mój odtwarzacz lecą także: Darkest Night, tytułowe Silver Moon oraz We Can Be Friends. Cała trójka (a ogółem nawet piątka) wydaje się wyjątkowo atrakcyjna i znacząco wybija się ponad pozostałe utwory. Prawdopodobnie będą one towarzyszyć mi przez dłuższy czas...

Czy Silver Moon to płyta, którą warto posiąść w swojej muzycznej biblioteczce? Mam co do tego mieszane uczucia - głównie ze względu na bardzo niestabilną zawartość. Fani grupy pewnie też będą mieć swoje 'ale' do co niektórych piosenek, jednakże nie powinno to przesądzać o całkowitym skreśleniu tego krążka - w końcu jest tu wiele intrygujących smaczków, które z pewnością zainteresują wiele osób. Mimo wszystko całość obeszła się bez większych szaleństw. Jaki więc werdykt? Wahając się pomiędzy 3 a 4, zostaje przy tej pierwszej opcji. W wersji z plusikiem :)


Zgadzasz się? Podaj dalej:

5 komentarze:

nie znam tego zespołu. Poleć mi jakiś utwór lub płytę do recenzji . Lubię pop i ballady

Zaskoczę Ci, ale właśnie przesłuchałem ten krążek drugi raz i o wiele bardziej mi się spodobał niż za pierwszym :) Przy tamtym na pewno brzmi plastikowo i żeński wokal już nie ten, ale tylko jeden kawałek "Out of Control" wydaje mi się ewidentnie słaby. Silny jest początek i końcówka (co do najlepszych piosenek zgadzam się z jednym wyjątkiem - za "Pull of the Eye" wrzuciłbym "Stay"), środek nieco słabszy.

Sam bym o nich coś napisał, ale chwilowo nie mam czasu. Szczególnie, że zbliża się album jeszcze sławniejszego norweskiego muzycznego eksportu - Mortena Harketa.

Zgadzam się z przedmówcą "Out of Control" to słaby numer. Nie podoba mi się również "On Fire" ze względu na niezbyt niewyszukaną melodię. Właśnie - Donkeyboy na pierwszej płycie zaskakiwało mnie nieprzewidywalnymi zwrotami melodii - na tej płycie wszystko jest bardziej przewidywalne i sztampowe. Donkeyboy nie brzmi już tak oryginalnie i ciekawie jak na Caught in a Life. Szkoda, bo czekałem długo na tę płytę. :( A teraz mam bardzo mieszane odczucia. Dodam, że przesłuchałem już krążek kilkakrotnie.

Ja ostatnio często słucham "City boy" i już w tym kawałku słychać, że Donkeyboy troszkę porzucili swój charakterystyczny styl znany z "Ambitions" na rzecz bardziej szablonowego electropopu. Nowego albumu jeszcze nie słuchałem, ale niebawem to uczynię - wtedy przekonam się, czy całe "Silver moon" jest w takim stylu. Muszę jednak dodać, że mimo pewnej zmiany stylu mnie ten singiel i tak się podoba:-)

Bardzo ciekawy zespół. Moim zdaniem bardzo oryginalny.
Może teksty nie są o czymś szczególnym ale w połączeniu z dobrą muzyką daje to dobry efekt .
W sumie to rzadko kto patrzy na tekst. Piosenki mają być chwytliwe żeby album się sprzedał.

Prześlij komentarz